Przygotowania do jutrzejszego konkursu Pucharu Świata w skokach narciarskich w Wiśle osiągnęły apogeum.
Pierwszy, historyczny konkurs na skoczni w Malince obejrzy na żywo 8 tys. kibiców i wiele milionów przed telewizorami. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że na trybunach może pojawić się prezydent RP Bronisław Komorowski.
Wczoraj w wiślańskich hotelach meldowali się skoczkowie z poszczególnych ekip. - Dla miasta i całych Beskidów będzie to historyczny moment - cieszą się wiślanie.
Choć kibiców jeszcze wczoraj na ulicach Wisły nie było widać, beskidzki kurort żyje pucharem od dawna. - Zainteresowanie jest olbrzymie, zwłaszcza po sukcesach naszych skoczków w Turnieju Czterech Skoczni - przyznaje Maciej Manik ze sklepu "Wiślaczek", w którym można kupić bilety na zawody.
Wiślańscy hotelarze cieszą się, bo dzięki PŚ wydłużył się w mieście okres świąteczno-noworoczny. Beskidy opuszczają właśnie goście ze Wschodu, którzy spędzali u nas prawosławne Boże Narodzenie. Już dziś pojawią się za to pierwsi fani skoków narciarskich. - Puchar Świata to przełom i wielki sukces. Aby jednak te zawody przebiły się do świadomości turystów, musimy je regularnie organizować - mówi Rafał Skurzok z Wiślańskiej Organizacji Turystycznej.
Apoloniusz Tajner, prezes Polskiego Związku Narciarskiego, przekonuje, że PŚ zagości w Beskidach na dłużej. - Być może nawet już w przyszłym roku. Ale dodatkowo chcemy też podpisać z Czechami umowę o współpracy. Dzięki niej od 2015 r. organizowalibyśmy wspólne, polsko-czeskie, narciarskie tournee. Dwa konkursy skoków rozegrane zostałyby w Harrachovie, jeden odbywałby się w Wiśle, a dwa w Zakopanem - tłumaczy Tajner. Prezes PZN nie ma też wątpliwości, że PŚ to ogromna promocja dla regionu.
- Powiem tylko, że dzięki konkursom na Wielkiej Krokwi Zakopane staje się w lutym marką zauważalną w Europie. By osiągnąć marketingowy efekt, który dają te zawody, miasto musiałoby wydać na promocję kilka, a nawet kilkanaście milionów złotych. Poza tym dzięki pucharowi górskie miejscowości stają się modne, a o to wszystkim chodzi - tłumaczy Tajner.
Teraz o podobny marketingowy efekt powalczy Wisła. Być może pomoże jej w tym prezydent RP, który prawdopodobnie pojawi się w środę na skoczni w Malince. - Tej informacji nie mamy ostatecznie potwierdzonej, ale jesteśmy gotowi na przyjęcie głowy państwa - usłyszeliśmy w biurze prasowym zawodów.
Organizatorzy liczą też, że pod nieobecność Adama Małysza, który ściga się właśnie w samochodowym Rajdzie Dakar, na trybunach skoczni pojawi się jego żona Iza. - Rodzina Małyszów jest w Malince zawsze mile widziana. Miejsce dla pani Izy mamy przygotowane, ale czy nas odwiedzi, tego jeszcze nie wiemy - mówią organizatorzy.
Wczoraj PZN przekazał skocznię w Malince delegatom FIS. Wcześniej na obiekcie trwały ostatnie przygotowania. Pracowano m.in. nad odpowiednim przygotowaniem torów i zeskoku skoczni. - Ostatnie opady śniegu sprawiły jednak, że w Beskidy wróciła zima i z przygotowaniem skoczni nie będzie żadnego problemu. A organizację zawodów testowaliśmy podczas niedawnego konkursu Pucharu Kontynentalnego w kombinacji norweskiej - zapewnia Andrzej Wąsowicz, prezes Śląsko-Beskidzkiego Związku Narciarskiego, który wczoraj na skoczni w Malince doglądał ostatnich prac.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?