Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kalendarz Beskidzki 2015 już w sprzedaży

Łukasz Klimaniec
W Bielsku-Białej w sobotę zostało oficjalnie zaprezentowane tegoroczne wydanie Kalendarza Beskidzkiego, który na rynku wydawniczym ukazuje się od 1960 roku. Oficjalna prezentacja miała miejsce na dziedzińcu Zamku Sułkowskich.

Kalendarz Beskidzki to zbiór opowieści o wybitnych postaciach z naszej przeszłości, jak również z naszego bieżącego życia społecznego. To nasze dziedzictwo. To teksty o ludziach, którzy zaważyli znacząco na losach naszej ziemi, którzy kultywowali wartości, takie jak piękno, dobro, sprawiedliwość, dzielili się z nimi. My też chcemy je kultywować – mówi Jan Picheta, redaktor Kalendarza Beskidzkiego.

To znane w Beskidach wydawnictwo ukazuje się od 1960 roku. Przez szereg lat wydawało je Towarzystwo Miłośników Ziemi Bielsko-Bialskiej. W 2004 roku z powodów sytuacji ekonomicznej Kalendarz nie ukazał się. Rolę wydawcy przejęło Towarzystwo Przyjaciół Bielska-Białej i Podbeskidzia, które założyła Grażyna Staniszewska. Pierwszym postulatem było wznowienie wydawania kalendarza.

W tegorocznym numerze można znaleźć m.in. niezwykłą rozmowę z Marią Wegert „Prawdziwi Polacy żyją na Zaolziu”. Pani Maria w grudniu skończy 103 lata.
- To osoba, która powinna odpowiadać na zaczepki Władimira Putina, który twierdzi, że Polska dokonała zaboru Czechosłowacji razem z Hitlerem. Opowiada, dlaczego w 1938 roku Polacy odebrali swoje rdzenne terytoria, na których mieszkało wówczas ok. 160-170 tys. Polaków, którzy stanowili większość etniczną mieszkańców tych ziem – podkreśla Picheta, autor rozmowy z Marią Wegert.
Jest także rozmowa z Jackiem Borusińskim z kabaretu Mumio, który od sześciu lat mieszka w Bielsku-Białej, wspomnienie o Zbigniewie Pietrzykowskim, zmarłym w tym roku słynnym polskim pięściarzu z Bielska-Białej, a także o artyście Józefie Świerku.

- Tekstów nie brakuje, często jestem zażenowany, bo muszę przepraszać ludzi, których zapraszałem do wspólnej produkcji, a ich teksty w tym roku nie zmieściły się do wydania kalendarza. Po prostu mam zatrzęsienie tekstów. Zawsze stoję przed tym okrutnym dla mnie wyborem. Z jednej strony cieszę się, bo ludzie chcą pisać, bo to swego rodzaju prestiż. Ale z części muszę rezygnować, bo tekstów jest za dużo – przyznał Picheta.
Grażyna Staniszewska, była europosłanka i radna Bielska-Białej podkreśla, że Kalendarz Beskidzki nie jest terminarzem, jak mylnie postrzega go wiele osób.

- To nawiązujący do rocznic zbiór opowieści o wydarzeniach i wybitnych postaciach Podbeskidzia i Bielska-Białej. Powinien mieć go każdy mieszkaniec Bielska-Białej i Podbeskidzia, bo publikacja zawiera wiele materiałów naszego dziedzictwa, ludzi tej ziemi, wydarzeń sprzed wielu lat – zaznacza Staniszewska.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chorzow.naszemiasto.pl Nasze Miasto