Nie chcą przeprowadzki skoczowskiego ogólniaka na Bajerki.

Starosta cieszyński Jerzy Nogowczyk spotkał się z gronem pedagogicznym "ogólniaka" oraz tamtejszą radą rodziców. Samorządowcy przedstawili skoczowianom swe zamierzenia. - Rzeczą dalece niekomfortową jest dla nas opieranie się na rachunku ekonomicznym, ale obecnie ma on podstawowe znaczenie - przyznał Nogowczyk.
Starosta wyjaśniał, że oświata pochłania rocznie 54 mln zł, czyli jedną trzecią budżetu powiatu. Tymczasem władze powiatu muszą sprostać nadciągającemu niżowi demograficznemu. - Do 2019 roku liczba uczniów w szkołach ponadgimnazjalnych będzie maleć, a obecny poziom osiągnie dopiero w 2026 r. Możemy na to zareagować z wyprzedzeniem, albo czekać. Wtedy jednak zostaniemy przyparci do muru. Będziemy musieli zabrać innym dziedzinom, czyli nie będzie funduszy na drogi, opiekę społeczną, służbę zdrowia, czy kulturę - przekonywał starosta.
Czesława Haczek, członek Zarządu Powiatu Cieszyńskiego, zaprezentowała z kolei zebranym dane liczbowe. I tak w 10 oddziałach skoczowskiego liceum kształci się dziś 262 uczniów. - Naszym zdaniem jeśli w najbliższych latach liczba oddziałów jeszcze spadnie, sytuacja wymusi likwidację liceum w jego obecnej siedzibie. Powiat nie da bowiem rady utrzymać tak małej szkoły - mówiła Haczek, przekonując, ze receptą jest przeprowadzka na Bajerki.
Zwracała przy tym uwagę na koszty prowadzenia liceum, które jest najdroższą szkołą w powiecie cieszyńskim. - Licea w Cieszynie i Wiśle generują koszty oscylujące wokół 200-260 tys. zł, natomiast LO w Skoczowie diametralnie od nich odbiega. Subwencja oświatowa nie wystarcza i w 2010 roku starostwo powiatowe dopłaciło do tej szkoły około 840 tys. zł. Te liczby biją na alarm - mówiła Haczek.
Rodziców nie przekonały te wyliczenia. Zdaniem Tadeusza Knypsa, przewodniczącego Rady Rodziców, przeprowadzka na Bajerki będzie się wiązała z redukcją zatrudnienia wśród nauczycieli. - Twierdzicie, że nie preferujecie żadnej ze szkół, ale my słyszymy wyłącznie o przeniesieniu Skoczowa. Dlaczego nie mówi się o Cieszynie, Miedzyświeciu, czy Wiśle. Dlaczego otwiera się dodatkowe klasy w "Osuchu", czy "Koperniku"? To proste. By w Skoczowie je zlikwidować. Za co nas karzecie? Nie czarujmy się, przeprowadzka szkoły oznacza początek jej końca - przekonywał Knyps.
Skoczowianie przedstawili również wynik ankiety przeprowadzonej wśród uczniów. Nauczyciele zapytali uczniów, czy wybraliby naukę w liceum, gdyby zlokalizowane było w Zespole Szkół Zawodowych przy ul. Góreckiej. - "Tak" odpowiedziało jedynie 9,5 procenta uczniów naszej szkoły. Młodzież nie chce się wiec uczyć na Bajerkach. Nie wiem, dlaczego uparliście się, by zabrać nam liceum - mówiła Małgorzata Orawska, pedagog szkolny "ogólniaka".
- Graniczyłoby z cudem, gdyby nasze dzisiejsze spotkanie państwa przekonało. Jesteśmy tego świadomi. Ale nie do przyjęcia jest, iż przeniesienie szkoły utożsamiacie państwo z jej likwidacją - ripostowała Haczek.
- Bo tak będzie - weszli jej w słowo rodzice.
- Nasza szkoła jest kameralna i to jest jej atutem. Do tego staje się coraz popularniejsza.Tymczasem wszystko to chcecie nam zabrać, przenosząc LO na peryferia miasta - dodała Orawska.
- Dyskutujemy, ponieważ obawiamy się sytuacji, jaka może wystąpić już za dwa lata. Jeśli koszty będą rosnąć, a w Skoczowie będzie sześć oddziałów, problem sam się rozwiąże. Mimo to, chcemy tę szkołę uratować, przenosząc ją na jakiś czas na Bajerki - przekonywał wicestarosta Jerzy Pilch.