- Szkoda tego jednego seta. Gdybyśmy go wygrali, można byłoby sobie gratulować finału. Ale i tak jestem zadowolony, że zwyciężyliśmy w tym spotkaniu - odetchnął głęboko Zbigniew Krzyżanowski, trener siatkarek Stali, po pierwszym ćwierćfinałowym meczu Pucharu Polski.
Potyczka mistrzyń Polski z pretendentkami do tytułu przykuła sporą uwagę publiczności. Kaliszanki zaczęły grę z silnym postanowieniem zwycięstwa. W pierwszym secie za sprawą Beaty Strządały i Kamili Frątczak zmuszały bielszczanki do błędów i gdy wyszły na prowadzenie 21:17, losy seta wydawały się przesądzone. Wówczas doskonałej zmiany dokonał Krzyżanowski, który w miejsce Joanny Staniuchy wprowadził Annę Podolec. Ta zagrała koncertowo i z 17:21 "zrobiło się" 23:21. Gdy w pojedynczym bloku zdobyła 23. punkt, kibice nagrodzili ją owacją. Roszady dokonane przez Czesława Tobolskiego nie wniosły nic, co mogłoby zaskoczyć stalówki.
- Doping publiczności mógł nas trochę zdeprymować, ale tak naprawdę zaskoczył nas blok - przyznała potem Frątczak. Można się dziwić jej zaskoczeniu, bo gdy do bloku skoczyły Katarzyna Biel (190 cm wzrostu) i Agata Mróz (192 cm) lub Podolec (193 cm), to atakujące nie miały zbyt wiele szans na przebicie piłki. W drugiej partii bielszczanki blokowały niemal wszystkie akcje Winiar. Te z obejścia i te z krótkiej wystawy. Popisowo rozgrywała Monika Smak, która gdy stanęła na zagrywce przy stanie 11:10 dla BKS, opuściła to miejsce gdy Stal prowadziła 21:10! Bielszczankom wychodziło wszystko - mierzone zagrywki, kombinacyjne ataki (zwłaszcza wystawy Smak mijające blok) oraz świetna obrona, za którą gospodynie zbierały oklaski.
Trzeciego seta wygrały kaliszanki. - Może psychicznie odpuściłyśmy, bo drugi set był łatwo wygrany. One tymczasem wykorzystały nasz słaby moment - tłumaczyła słabą postawę BKS Katarzyna Biel. Świetną partię rozgrywała Frątczak. Gospodynie w końcówce rzuciły się to odrabiania strat, ale było za późno.
- Szkoda tego seta. Było sporo niedokładności i może rzeczywiście wyszyłyśmy rozprężone. Ale cieszę się ze zwycięstwa, bo długo ćwiczyłyśmy co mamy grać, i w które miejsca zagrywać - podkreśliła Mróz. Ostatnia partia w wykonaniu mistrzyń Polski rozegrana była po... mistrzowsku. Bohaterkami seta zostały silnie zagrywająca Luba Jagodina i świetnie punktująca ze skrzydła Joanna Staniucha. Rewanż w najbliższą niedzielę.
Świątek w finale turnieju w Rzymie!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?