MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Bracia Warwickowie

Leszek Sobieraj
Wczoraj w Spodku w Katowicach gościła reprezentacja złożona z hokeistów NHL, która zmierzyła się z reprezentacją Polski. Na tę wizytę czekaliśmy bardzo długo, ale nie po raz pierwszy Katowice gościły hokejowe sławy zza ...

Wczoraj w Spodku w Katowicach gościła reprezentacja złożona z hokeistów NHL, która zmierzyła się z reprezentacją Polski. Na tę wizytę czekaliśmy bardzo długo, ale nie po raz pierwszy Katowice gościły hokejowe sławy zza oceanu. Niniejsza opowieść zaświadcza o tym najlepiej.

Zdarza się, że dziennikarze mają dobre pomysły. W 1959 roku redaktor Jerzy Brodzki ze „Sportu” (i działacz Górnika 1920 Katowice) zaproponował zaproszenie do Polski trzech słynnych hokeistów NHL: Billa, Dicka i Granta Warwicków. W owym czasie byli prawdziwymi gwiazdami – grali w drużynie Penticon Vees, zdobyli prestiżowy Puchar Allena, a na dodatek prowadzili jedną z największych restauracji w Edmonton. Brodzki przekonał do pomysłu innych działaczy katowickiego klubu. Jak obliczono, zyski z biletów i inne dochody pozwolą zarobić klubowi dość pokaźną kwotę. Planowano, że hokeiści Górnika wraz z Warwickami odbędą tournee po Polsce i rozegrają kilka spotkań pokazowych.


Zaproszenie na Batorego

Oficjalne zaproszenie z klubu poprzedziła korespondencja red. Brodzkiego z Warwickami. W oficjalnym zaproszeniu czytamy: „Pokryjemy wszystkie Wasze wydatki w Polsce, zapłacimy za bilety na polski statek „Batory” i dostarczymy Wam tak zwanych pieniędzy kieszonkowych w czasie pobytu w naszym kraju”. Warwickowie się zgodzili.

W sierpniu 1959 r. red. Brodzki wysłał do Kanady kolejny list: „M/S „Batory” wypływa z Montrealu 13 listopada i na ten rejs kupimy panom bilety. Nie wolno nam przesyłać za granicę obcej waluty, dlatego prosimy byście byli uprzejmi i pokryli wasze wydatki w drodze na statek i na statku, a my Wam pieniądze zwrócimy (...) Napisaliście, że istnieje możliwość, aby jeden z Was został w Polsce na cały sezon. Bardzo nas to ucieszyło”.


Święto hokeja

Przyjazd braci Warwicków sprawił, że Katowice przeżywały prawdziwe oblężenie. Wydarzenie to ściągnęło do stolicy Górnego Śląska kilkanaście tysięcy osób, a powitanie jakie zgotowano braciom Warwickom na katowickim dworcu, przeszło wszelkie oczekiwania. Ludzie masowo wylegli na ulice i utworzyli szpaler od dworca do „Torkatu”. Podczas powitania kanadyjscy hokeiści wręczyli władzom miasta statuetkę Eskimosa, sami zaś otrzymali „kolekcję polskich papierosów” (byli nałogowymi palaczami) i album o Katowicach.

Pierwszy mecz Górnika, w którego barwach wystąpili Warwickowie, oglądało na „Torkacie” 15 tysięcy widzów! Rozgrywano wówczas Turniej Barbórkowy i Górnik zmierzył się ze szwedzkim zespołem Hagaluns. Wygrał 6:1, a dwie bramki zdobył Bill Warwick z podania Dicka. W kolejnym spotkaniu Górnik zremisował ze Spartakiem Kralove 5:5 (dwa gole strzelił Bill Warwick). Organizatorzy „kanadyjskiego przedsięwzięcia” zacierali ręce... Tymczasem już po kilku dniach ukazujące się w Katowicach gazety donosiły w tytułach: „Bracia Warwickowie skracają wizytę w Polsce”, „Niepoważne traktowanie Kanadyjczyków”, „Zawstydzająca hi-storia”.


Ucieczka i pościg

Po rozegraniu dwóch meczów bracia Warwickowie nagle opuścili Śląsk i wyjechali do Warszawy. W ślad za nimi podążyli działacze Górnika. W sprawozdaniu klubu czytamy: „O zamiarze Warwicków opuszczenia kraju jeszcze przed świętami Zarząd dowiedział się 28 listopada, w czasie spotkania z braćmi. Wtedy też przedstawili swoje żądania finansowe, które wynosiły po 2 tys. zł dla każdego oraz 900 dolarów tytułem utraconych zarobków. Później natomiast zażądali po 20 tys. zł na osobę, wspomniane 900 dolarów oraz pokrycia kosztów przejazdu przed świętami samolotem do Edmonton. Członkowie Zarządu zasięgali opinii Zarządu Głównego Związków Zawodowych, Ministerstwa Górnictwa, jednak nikt nie podjął decyzji, obawiając się naruszenia obowiązujących w Polsce przepisów dewizowych. Ponieważ Zarząd nie mógł przyjąć na siebie tak wielkiego ryzyka, zmuszony był żądania hokeistów załatwić odmownie”.

To był główny powód niespodziewanego wyjazdu braci Warwicków, choć niektórzy podejrzewali, że wysłannicy innych klubów namówili hokeistów do wyjazdu i gry w innych miastach (rozegrali jeden mecz w Bydgoszczy). Sprawozdanie Zarządu: „Trudno wymagać, aby Górnik wypożyczał hokeistów każdemu chętnemu klubowi lub rozgrywał z ich udziałem mecze w jakiejkolwiek miejscowości bez gwarancji uzyskania odpowiednich wpływów. Z przyjazdem i pobytem braci Warwicków związane były poważne kwoty, które wyłącznie i jedynie pokrył Górnik 1920 Katowice”.


Podejrzani ideowo

Na działaczy Górnika posypały się gromy. Zarzucano im, że zorganizowali całe przedsięwzięcie zbyt pobieżnie, że nie powiadomili „czynników wyższych”. Wytaczano najcięższe „działa” w tym „sprzeniewierzenie idei dla dolarów”.

W sprawozdaniu Zarządu klubu czytamy dalej: „Żądnych ukarania działaczy naszego klubu jest wielu, ale nikt nie zdobył się do tej pory, aby sprecyzować konkretnie na czym polega wina. Czy na sprowadzeniu do Polski, pobycie w Polsce czy też na wyjeździe do Kanady braci Warwicków?”.
Z dokumentów wynika, iż także bezpodstawny był zarzut o niepoinformowaniu różnych instytucji o przyjeździe hokeistów. Górnik wysłał pisma do Komitetu Kultury Fizycznej, ZG Związku Zawodowego Górników, Ministerstwa Górnictwa, PZHL itp.


Kozioł ofiarny

Po powrocie do Kanady Grant Warwick nadesłał list do redaktora naczelnego „Sportu”: „Jest mi bardzo przykro z powodu tego, co się stało w Polsce. Proszę mi wierzyć, że w tej sprawie stoczyłem z bratem Billem sporo potyczek. Jerzy Brodzki jest moim i Pańskim przyjacielem. Dlaczego nie dano mu innej roboty u Pana. Jeśli Pan tak zrobi, to wrócę do Polski i przygotuję polski zespół do mistrzostw świata w 1960 r”.

Grant Warwick do Polski jednak nie przyjechał, a list wysłał na wieść, że red. Brodzki stracił pracę w „Sporcie”. Po prostu trzeba było znaleźć winnego całego zamieszania i najlepiej do roli kozła ofiarnego nadawał się pomysłodawca całego przedsięwzięcia. Brodzki został wyrzucony ze „Sportu”, ale na wniosek KW PZPR powrócił do pracy. Później wyjechał do Warszawy i został korespondentem Associated Press.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świątek w finale turnieju w Rzymie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto