Działalność szefów Polskiego Związku Hokeja na Lodzie coraz bardziej przypomina kabaret. Przez kilka ostatnich dni głośno było o bójce z udziałem kadrowiczów przebywających na zgrupowaniu przed mistrzostwami świata, do której doszło przed tygodniem w krynickiej dyskotece "Submarine".
Zarząd związku na środowym posiedzeniu podjął decyzję, że winni zajścia muszą być surowo ukarani. Po czwartkowej wizycie w Krynicy prezesa PZHL Zenona Hajdugi okazało się jednak, że żadnej afery nie było. Nie po raz pierwszy działacze postanowili zamieść brudy pod dywan i udawać, że wszystko jest w najlepszym porządku, a to, że w wyniku takich działań polski hokej pogrąża się w coraz większym marazmie, nikogo w stołecznej siedzibie związku zdaje się nie wzruszać.
W nocy z piątku na sobotę w lokalu w Krynicy interweniowała policja, a właściciel knajpy szczegółowo opowiadał w prasie o wybitych szybach i innych poniesionych stratach. Prezes Hajduga powiedział jednak, że... "w kwestii incydentu w krynickiej dyskotece nie znaleziono materiałów dowodowych". Postępowanie wyjaśniające prowadził na miejscu członek Wydziału Dyscypliny PZHL Bogdan Terlecki, który dał wiarę oświadczeniom zawodników, trenerów i kierownictwa reprezentacji zgodnie twierdzących, iż cała sprawa była... primaaprilisowym żartem. Właściciel dyskoteki otrzymał już pieniądze za wyrządzone straty i żadną miarą nie mógł sobie przypomnieć, kto przed tygodniem zniszczył jego lokal.
Taki scenariusz wydarzeń nie zostałby zaakceptowany nawet w najgorszej telenoweli, ale widać działacze PZHL są w stanie uwierzyć we wszystko, co jest dla nich wygodne. Warto chyba w tym miejscu zaznaczyć, że sponsorem kadry jest firma Comarch, a to właśnie gracze wspieranej przez nią Cracovii byli najaktywniejszymi uczestnikami starcia z ochroną lokalu. Prezes Hajduga natychmiast zresztą zaznaczył, że wymienieni z nazwiska hokeiści domagać się będą w mediach sprostowania zamieszczonych wcześniej informacji.
- Jeśli to rzeczywiście był żart, to bardzo głupi, ale jeśli władze związku chcą wszystko schować pod dywan, to cała ta sprawa jest żenująca, gdyż prawda i tak wyjedzie na jaw. Wygląda na to, że w naszym hokeju są równi i równiejsi, a zawodników niektórych klubów po prostu nie wolno karać - stwierdził prezes GKS Tychy Andrzej Skowroński zasiadający także w zarządzie PZHL.
Podczas spotkania Hajdugi z trenerami kadry i radą drużyny ustalono zasady premii, które zespół może otrzymać za występy w MŚ 1. dywizji w Tallinie (23-29 kwietnia). Każde zwycięstwo Polaków wycenione zostało na 20 tys. zł (w Estonii biało-czerwoni rozegrają pięć spotkań). W przypadku zajęcia pierwszej lokaty i zakwalifikowania się do hokejowej elity premia może wzrosnąć do 300 tys. zł. Tyle tylko, że tych pieniędzy w kasie związku w tej chwili nie ma i działacze obiecując je, liczyli chyba po cichu na to, iż awans przejdzie podopiecznym trenera Rudolfa Rohaczka koło nosa.
Sparing kadry
Na koniec zgrupowania w Krynicy-Zdroju reprezentacja rozegrała wewnętrzny sparing. Wygrała Kadra A, która pokonała "B" 7:1 (5:0, 2:0, 0:1). Gole dla zwycięzców zdobyli Leszek Laszkiewicz (3), Filip Drzewiecki (10), Sebastian Biela (10), Piotr Koseda (18), Piotr Sarnik 2 (19, 29), Martin Voznin (26), a dla pokonanych Jarosław Kłys (53).
Zespół zwycięzców wystąpił w składzie: Radziszewski (Wawrzkiewicz) - Piekarski, Dąbkowski, Laszkiewicz, Słaboń, Bagiński, Koseda, Noworyta, Drzewiecki, Biela, Stachura, Gonera, Dulęba, Piotrowski, Voznik i Sarnik.
Świątek w finale turnieju w Rzymie!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?