Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Aleksandrą Iwanowską, edytorką twórczości ks. Jana Twardowskiego i spadkobierczynią

Rozmawiała: Katarzyna Wolnik
Aleksandra Iwanowska jest adiunktem w Zakładzie Literatury Staropolskiej i Oświeceniowej Uniwersytetu Gdańskiego.
Aleksandra Iwanowska jest adiunktem w Zakładzie Literatury Staropolskiej i Oświeceniowej Uniwersytetu Gdańskiego.
Dziennik Zachodni: Po pani stronie stoi litera prawa, ale czy myśli pani też o tym, czy rzeczywistą intencją księdza było ograniczanie praw do wykonywania jego utworów przez zespoły muzyczne czy wprowadzanie ograniczeń ...

Dziennik Zachodni: Po pani stronie stoi litera prawa, ale czy myśli pani też o tym, czy rzeczywistą intencją księdza było ograniczanie praw do wykonywania jego utworów przez zespoły muzyczne czy wprowadzanie ograniczeń na wydawanie jego wierszy?

Twórczość księdza wyszła daleko poza kontrolowane ramy, co jest jej fenomenem. I to dla autora jest wielkim szczęściem i przede wszystkim sensem pracy duszpasterskiej. W istocie, sam ks. Twardowski podkreślał, że czasem więcej może - jako ksiądz - oddziaływać duszpastersko wierszem niż homilią.

ALEKSANDRA IWANOWSKA: Przestrzeganie prawa oraz świadoma polityka wydawnicza, jaką powierzył mi ksiądz testamentem, to nie jest ograniczanie. Co do zespołów muzycznych, każdy zespół, który odpłatnie korzysta z twórczości autora tekstu, zobowiązany jest do zarejestrowania tego faktu w ZAiKSie i odprowadzania stosownych tantiem. Działalność Zespołu Ychtis przestała być w moim odczuciu działalnością w zakresie takim, jak to widział i aprobował ksiądz Twardowski. Szeroko zakrojona działalność zespołu zaczęła nabierać charakteru komercyjnych usług, polegających na występach na zamówienie za określoną opłatą. Zespół oferuje usługi koncertowe w dowolnym miejscu, według życzeń klientów, czyli od wesela w restauracji do oprawy mszy świętej. Wystawia przy tym rachunki, o czym informuje w swoich ofertach zamieszczanych w różnych miejscach. Każdy, pod podanym adresem impresaria, czyli pana Mariana Pyrka, może zamówić zespół z repertuarem ks. Jana Twardowskiego do oprawy np. wesela za - cytuję: "najniższą stawkę za występ na rzecz zespołu tj. kwotę 1.000 zł. brutto", jak to uczynił mec. Andrzej Karpowicz w zakupie kontrolowanym (korespondencja do wglądu). Jest to sprzeczne z tym, co podkreśla pan Pyrek, że zespół działa społecznie. Wobec takiej sytuacji, uznałam za konieczne jednoznaczne określenie charakteru działalności zespołu w oparciu o twórczość ks. Jana Twardowskiego i wezwałam zespół do wstrzymania działalności polegającej na odpłatnym publicznym wykonywaniu utworów księdza do czasu wyjaśnienia kwestii honorariów autorskich.

Wyjaśnienia - co jest sprawą najistotniejszą - wymagają także roszczenia pani Pelki (założycielki katowickiego zespołu Ychtis - przyp. red.) do całości spadku, o co złożyła wniosek w sądzie w maju minionego roku.

DZ: Wiele osób wysuwa też taki argument, że ksiądz Jan traktował pisanie wierszy jako pracę duszpasterską, że prawnicy powinni wziąć pod uwagę fakt, że to jest twórczość księdza, której nie da się zamknąć w suchej literze prawa.

AI: Na pewno nie da się i nikt nie usiłuje tego zrobić. To byłoby absurdalne. Twórczość księdza wyszła daleko poza kontrolowane ramy, co jest jej fenomenem. I to dla autora jest wielkim szczęściem i przede wszystkim sensem pracy duszpasterskiej. W istocie, sam ks. Twardowski podkreślał, że czasem więcej może - jako ksiądz - oddziaływać duszpastersko wierszem niż homilią. Trzeba jednak rozgraniczyć czerpanie z twórczości spontaniczne, amatorskie, szkolne, przez miłośników od korzystania komercyjnego. Jeśli tak się dzieje, konieczność uiszczania honorariów autorskich jest przecież oczywistością. Jednakże komercja także przecież służy duszpasterstwu. Wydawca katechizmu czy podręczników nie rozdaje ich, ale sprzedaje, i to nie po kosztach produkcji.

DZ: Arcybiskup Józef Życiński podkreślał, że wiersze ks. Twardowskiego stały się już świętością narodową, że zawłaszczanie poezji ks. Jana jest nieetyczne...

AI: Ksiądz abp Życiński powiedział m. in.: "Jestem za tym, żeby przy wznowieniach jego wierszy stosować normalne zasady praw autorskich. Pani Iwanowska miała zasługi w edycji wierszy. Przed laty wiele wydawnictw naciągało ks. Jana, drukując jego teksty i informując, że dopłacili do druku i pani Iwanowska rzeczywiście uporządkowała wiele z tych spraw" (cyt. za KAI).

Jako wieloletni prawny pełnomocnik księdza starałam się wiele spraw, krzywdzących twórczość księdza i samego autora, uporządkować. Ksiądz zdawał sobie sprawę, że jest oszukiwany i wyzyskiwany, ale pokora podnosiła jego rękę nie do grożenia, ale do rozgrzeszania. Ufał ludziom i zakładał, że przychodzą do niego z dobrymi intencjami. Ksiądz arcybiskup Życiński zwrócił uwagę na "zapędy środowisk, które nie mają odrobiny wyczucia przy próbach poszukiwania zarobku z twórczości zmarłego poety". Jak rozumieć umowę, która nie określa konkretnego tytułu, jest na wiele różnych tomów, bez określenia materiału źródłowego, w dowolnej liczbie wydań, na nieograniczony nakład, nieokreślony czas umowy, na wszelkich polach eksploatacji, na terytorium Polski i całego świata? Na mocy nieprecyzyjnych umów niektórzy wydawali, wydają i chcą wydawać co chcą, ile chcą i jak chcą, i najlepiej za darmo. Jak rozumieć to, że pani Pelka złożyła w maju 2006 r. wniosek o nabycie spadku po zmarłym Janie Twardowskim, czyli o nabycie praw autorskich przez panią Pelkę, pozwalających jej na swobodną i nieograniczoną działalność opartą na całej twórczości księdza? Podzielam zdanie abp Życińskiego: "Nie wolno zawłaszczać poezji ks. Twardowskiego". Uważam, że wydawanie twórczości księdza winno się odbywać według zasad prawa autorskiego, z całościowym, kompleksowym spojrzeniem na ofertę wydawniczą. A jeśli ksiądz Twardowski wyraził komuś zgodę na nieodpłatne wykorzystywanie jego twórczości, to tej zasady należy przestrzegać i najlepiej zawrzeć nową umowę ze spadkobiercą, a nie udawać się do sądu przedstawiając swoje roszczenia do całości spadku.

DZ: Rozumiem, że nie zmieni pani swojego stanowiska w tej sprawie?

AI: Moje stanowisko i intencje zostały kompletnie przeinaczone i źle zinterpretowane. Niemal cała prasa bezkrytycznie powieliła treści artykułów z "Rzeczpospolitej", opatrując je swoimi komentarzami. Pojawiły się tytuły w rodzaju: "Ksiądz Twardowski zablokowany", "Poezja ks. Twardowskiego zakazana dzieciom", "Wiersze ks. Twardowskiego mogą zniknąć z księgarń", "Poezja pod kluczem", "Spadkobierczyni ograniczy dostęp do poezji księdza Twardowskiego". Taka interpretacja całkowicie wypacza moje intencje i prowadzi do absurdu, czego przykładem może być pytanie nauczycielki: czy dzieci będą mogły recytować wiersze księdza Twardowskiego na akademii szkolnej?

DZ: Ale czy nie obawia się pani, że teraz czytelnicy będą mieli utrudniony dostęp do twórczości ks. Jana? Część wydawnictw może przecież nie podpisać z panią umowy.

AI: Pod jakim względem utrudniony? Dążę do tego, by oferta wydawnicza była na wysokim poziomie edytorskim, przede wszystkim pod względem merytorycznym. Plany wydawnicze są szerokie. Chciałabym, aby książki były i piękne i dostępne dla jak najszerszego kręgu czytelników. Od wydawców, z którymi prowadzę aktualnie rozmowy, słyszę wręcz warunek, by zablokować nieuczciwą konkurencję i zgłaszać takie propozycje nowych książek, aby ich koncepcje i materiał źródłowy nie zazębiały się i nie konkurowały. Proszę przy tym pamiętać, że wśród wydawców na XIII Targach Wydawców Katolickich piętnastu ma książki księdza w ofercie. Oprócz tego jest szesnaście innych wydawnictw, które mają swoją ofertę książek księdza. Łącznie: 31 wydawnictw, co daje w sumie ok. 100 tytułów na rynku w chwili obecnej. Do tego dochodzą: wydawnictwa pedagogiczne (podręczniki) oraz wydawnictwa publikujące w dziełach zbiorowych utwory księdza (antologie, zbiory myśli, aforyzmów, skrzydlatych słów) oraz wydawnictwa zagraniczne z tłumaczeniami (ostatnio Rosja dwa tytuły, Bułgaria - antologia). Sądzę, że chęć propagowania znakomitych myśli księdza, pokazania poglądów człowieka, który może być moralnym i etycznym wzorem, przewodnikiem po życiu i wierze, weźmie górę nad całą tą wrzawą.

DZ: Czy myśli pani, że uda się "uporządkować" wszystkie zjawiska, które są związane z twórczością ks. Twardowskiego? Przecież to jest ogromny żywioł, twórczość księdza niejednokrotnie popularyzują ludzie, którzy nie czerpią z tego żadnych zysków.

AI: I chwała im za to! Porządkowanie nie może dojść do absurdu. Zostałam powołana do pielęgnowania twórczości księdza, jej propagowania i opracowywania pozostawionej spuścizny, a nie do jej ograniczania i trzymania dla siebie. Z największą troską chcę rozwijać i przede wszystkim opracowywać materiały powierzone mi przez śp. księdza do opracowania i wydania.

Sądzę, że chęć propagowania znakomitych myśli księdza, pokazania poglądów człowieka, który może być moralnym i etycznym wzorem, przewodnikiem po życiu i wierze, weźmie górę nad całą tą wrzawą.

DZ: Pojawiają się głosy, że sprawą powinien zająć się Kościół. Czy uważa pani, że byłoby to dobre i sprawiedliwe rozwiązanie?

AI: Ksiądz Twardowski opiekę nad twórczością, prawa autorskie zapisał mnie, zaś z przypadających na niego honorariów polecił wypłacać: 25 proc. siostrom wizytkom w Warszawie i 25 proc. Wyższemu Seminarium Duchownemu w Warszawie i 50 proc. mnie. Jednoznacznie wykazał, że zakładał pobieranie honorariów z tytułu wykorzystywania swoich utworów, jak to miało miejsce dotąd (chyba, że podpisał umowę bezfinansową). Zapisaną mi częścią zapewnił środki przeznaczone na wypełnianie zobowiązań, jakie mi powierzył. Pozostawił mi do wykonania wiele zadań, w założeniu miało być to finansowane z honorariów za książki. Praktycznie moja część przypadająca z honorariów księdza służy w całości kosztom przygotowania książek, zabezpieczenia i opracowywania archiwum księdza. Gdyby ksiądz chciał - dokonałby innego podziału i wydał inne polecenia. Rozwiązanie i uporządkowanie różnorodnych spraw wymaga dobrej woli wielu instytucji.

Spadkobierczyni

Ksiądz Jan Twardowski zmarł 18 stycznia 2006 roku. W testamencie uznał jako swoją jedyną spadkobierczynię Aleksandrę Iwanowską, edytorkę jego twórczości. Andrzej Karpowicz, jej prawnik, zakazał wydawnictwom wznawiania tomów poezji ks. Jana, a zespołom muzycznym śpiewania wierszy poety w celach komercyjnych do czasu podpisania przez nich nowej umowy i wyjaśnienia kwestii honorariów autorskich.

O poczynaniach Aleksandry Iwanowskiej dyskutuje dziś cała Polska.

Przeciwnicy twierdzą, że spadkobierczynią kieruje tylko chęć zysku. Iwanowska zaprzecza.

od 7 lat
Wideo

NORBLIN EVENT HALL

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto