Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zielonogórzanie podziwiają ten żywy organizm. Muzycy mają tony chciejstwa w sobie. Oto Orkiestra Dęta Zastal z Zielonej Góry

Eliza Gniewek-Juszczak, Tomasz Daiksler
Wideo
od 16 lat
Z pierwszym w tym roku koncertem Orkiestra Dęta „Zastal” wystąpiła w kościele pw. św. Urbana. – Nie wszyscy z nas są zawodowymi muzykami. Przychodzimy, żeby odrywać się od codziennej rzeczywistości i świetnie się bawić – zachwala Agnieszka Wójcik, flecistka, a zawodowo pielęgniarka. Każdy, kto zna nuty może dołączyć do muzyków.

Spis treści

Orkiestra ma 77 lat

Ta orkiestra jest starsza od wielu mieszkańców Zielonej Góry. Ich jeszcze nie było na świecie, a orkiestra już grała. I to jak! Na występy zawsze przychodzi dużo grono fanów. Pierwszy koncert promenadowy w 77 roku istnienia orkiestry odbył się w wielkanocny poniedziałek w kościele parafialnym pw. św. Urbana. W programie znalazła się muzyka sakralna, m.in. „Ave Verum Corpus” W .A. Mozarta oraz „Ave Maria” F. Schuberta i „Arioso” wg J. S. Bacha.

– Tym razem dogadaliśmy się z księdzem Mirosławem Donabidowiczem i zrobiliśmy ten koncert tutaj. To młoda parafia, ale nie ma przeszkód, żeby i w tej części miasta dać ludziom trochę muzyki. W programie było sporo lekkich utworów symfonicznych. Był to koncert inny niż zwykle, kiedy gramy na dworze. Taka muzyka na zewnątrz ucieka troszeczkę i trzeba się bardziej skupić. Potrzebne jest do niej wnętrze – wyjaśnia Tadeusz Piotrowski, prezes Stowarzyszenia Orkiestra Dęta Zastal.

Nie jest łatwo, ale efekt jest

Roman Piotrowski, który na perkusji w orkiestrze gra od 15 lat i zastępcą prezesa stowarzyszenia, podkreśla, że nauka utworów do zagrania w orkiestrze nie jest łatwa.

– Trudność polega na tym, że to nie jest zespół czterech – pięciu osób, kiedy każdy sam się nauczy utworów i jedziemy. Tutaj gra razem 25 – 30 osób, to dużo ludzi. Dyrygent ma sporo roboty, żeby wyłapać, kto już zna utwór, kto jeszcze musi poćwiczyć i razem to wszystko spiąć w całość – tłumaczy muzyk, który sam w też w domu dużo ćwiczy. Puszcza muzykę z komputera, bierze nuty do ręki i rusza z nauką. Zapewnia, że żona jest przyzwyczajona do tych dźwięków.

Pierwszy dyrygent orkiestry

Trudy spinania w całość, o których mówi pan Roman bierze na siebie Jarosław Wnorowski. Od niedawna jest pierwszym dyrygentem tej orkiestry.

– To jest to muzyk, który w naszym środowisku zielonogórskim jest znany. To wspaniały organizator. Wielu z nas ma korzenie z Młodzieżowej Orkiestry „Budowlanka” i on też tam uczył się muzyki oraz tego, co robi w tej chwili – chwali dyrygenta Tadeusz Piotrowski i wyjaśnia, że poza stroną muzyczną, działalność orkiestry dętej wymaga mnóstwa czynności organizacyjnych, związanych z finansowaniem i rozliczaniem zespołu.

– Jesteśmy stowarzyszeniem. Za koncerty bierzemy parę złotych, ale generalnie pomaga nam miasto, a Jarek jest osobą znaną i że tak powiem ułatwia nam kontakty i bardzo nam w tym wszystkim pomaga. Trudno jest o człowieka o odpowiednich umiejętnościach i pasji i tym chciejstwie, bo to naprawdę trzeba chcieć i trzeba poświęcić temu sporo czasu i żeby dać z siebie coś, co będzie stanowiło efekt – mówi prezes stowarzyszenia.

Zagrać każdy może

Trwa nabór do Orkiestry Dętej Zastal. – Jesteśmy cały czas organizmem żywym. Mam wrażenie, że ostatnio więcej młodych ludzi do nas przyszło. Ale do każdej grupy instrumentów przyjmiemy chętnie ludzi, którzy nie muszą być wielkimi artystami, ale mają jakąś minimalną wiedzę o czytaniu nut i chcą grać. Trzeba poświęcić temu instrumentowi trochę czasu. Bardzo serdecznie tych ludzi przyjmiemy, jeżeli takowi są – zachęca Tadeusz Piotrowski. – Na przykład Grzesiu u nas wspaniale gra na tubie, ale to jest jeden człowiek. Jak w każdym takim zespole, wydarzenia losowe powodują, że ktoś może nie mieć czasu. Dlatego potrzebne są kolejne osoby.

To jest odskocznia

Próby orkiestry odbywają się raz w tygodniu, we wtorki, od godziny 17 do 19 na terenie Zastalu. Wśród członków są kobiety – flecistki, klarnecistki i saksofonistki.

– To jest nasza odskocznia. Nie wszyscy są zawodowymi muzykami. Tylko część osób jest po studiach muzycznych – mówi flecistka Agnieszka Wójcik, która z zawodu jest pielęgniarką. – Przychodzimy wspólnie odetchnąć od codziennego dnia, rzeczywistości i bawić się świetnie. Niby to orkiestra dęta, ale tych sekcji jest wiele i jak pracujemy nad utworem, to jeszcze na początku nie słychać efektu, ale jak zaczynamy już słyszeć całokształt, to się nie da opisać tego, co powstaje. To jest coś fantastycznego!

Będą kolejne koncerty

Na początku maja orkiestra zagra pierwszy koncert promenadowy przy Filharmonii Zielonogórskiej. Będą też koncerty m.in. w Zielonej Górze Przylepie, Zawadzie, Łężycy, Zatoniu.

– Graliśmy u księżnej Doroty Talleyrand w zeszłym roku. Była bardzo fajna atmosfera. Jest to bardzo wdzięczne miejsce do takich koncertów – zdradza Tadeusz Piotrowski.

Ostatni w tym roku koncert jest przewidziany w październiku. Odbędzie się w Planetarium Wenus w Zielonej Górze. Wstęp na wszystkie koncerty Orkiestry Dętej Zastal jest wolny.

Czytaj też:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Zielonogórzanie podziwiają ten żywy organizm. Muzycy mają tony chciejstwa w sobie. Oto Orkiestra Dęta Zastal z Zielonej Góry - Gazeta Lubuska

Wróć na zielonagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto