Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

19. Biennale Plakatu Polskiego - wystawa pokonkursowa w Katowicach

Henryka Wach-Malicka
Roman Kalarus (Katowice): złoty medal i Nagroda Marszałka Województwa Śląskiego.
Roman Kalarus (Katowice): złoty medal i Nagroda Marszałka Województwa Śląskiego.
Nie wyparły go ani ogłoszenia pisane mazakiem, ani wielkie billboardy, choć te ostatnie coraz częściej też już projektują artyści plastycy. Plakat ma się dobrze, czego dowodem otwarta w ubiegłym tygodniu wystawa ...

Nie wyparły go ani ogłoszenia pisane mazakiem, ani wielkie billboardy, choć te ostatnie coraz częściej też już projektują artyści plastycy. Plakat ma się dobrze, czego dowodem otwarta w ubiegłym tygodniu wystawa pokonkursowa w Galerii Sztuki Współczesnej katowickiego Biura Wystaw Artystycznych. Na ekspozycji można zobaczyć 416 prac 150 autorów. To trochę więcej niż połowa wszystkich, jakie w pierwszym etapie wpłynęły na 19. Biennale Plakatu Polskiego.

Plakat, jako dyscyplina sztuki, ma w naszym kraju wyjątkowo piękną i długą tradycję, a katowicki konkurs – niesłabnące powodzenie wśród artystów. I choć dziś plakatów mniej na ulicach niż jeszcze dwadzieścia lat temu, to przecież nie topnieją szeregi twórców próbujących swoich sił w tej formie wypowiedzi. Zmieniły się może tylko proporcje – więcej jest prac reklamujących konkretne produkty i zachęcających do ich kupowania, mniej plakatów zapowiadających na przykład imprezy kulturalne. To znak czasów – teatry czy muzea nie mają pieniędzy na promocję swojej oferty. Nie zmienia to faktu, że wielu plastyków sięga jednak po tę tematykę i projektuje plakaty kulturalne, które wędrują potem do galerii i cieszą się zainteresowaniem kolekcjonerów.

Plon tegorocznego biennale zdaje się potwierdzać fakt, że plakat wychodzi jednak z „konspiracji”, do której na kilka lat zmusiły go prawa rynku. Coraz więcej firm zdaje sobie sprawę, że fachowo i z fantazją zaprojektowany plakat to czysty zysk. Jeśli przyjrzeć się pracom prezentowanym na katowickiej wystawie można też dostrzec zmieniające się tendencje stylistyczne. Dzisiejsze plakaty odważniej posługują się kolorem (choć praca, która otrzymała główną nagrodę operuje monochromatycznym zestawem szarości), częściej niż kiedyś wykorzystują portret i fotografię, nie unikają dowcipnych skojarzeń i gry symboli.

Nie przypadkiem w pracy Ryszarda Kajzera – nagrodzonej srebrnym medalem – dzięki prostemu zabiegowi graficznemu, „Zakaz plakatowania” zamienia się w „Nakaz plakatowania”. Dla nas, zwykłych przechodniów, taki pomysł to sama radość.


Rozmowa z Katarzyną Gawrych-Olender z Katowic, laureatką Grand Prix 19. Biennale Plakatu Polskiego

Dziennika Zachodni: Serdecznie gratulujemy głównej nagrody, szczególnie cennej, bo przyznanej w roku czterdziestolecia istnienia biennale. Czy sądzi pani, że czas zmienił nastawienie artystów do tego gatunku sztuki?

Katarzyna Gawrych-Olender: To kwestia indywidualna, artyści mają swoje wewnętrzne wektory i nimi się kierują. Ja uważam, że plakat to nie tylko rzetelne wykonanie zamówienia, choć podstawową jego funkcją jest użyteczność. Ten wymóg wcale nie musi się kłócić ze swobodą wypowiedzi i rozbudzeniem wyobraźni twórczej. A wręcz kłócić się nie powinien. Plakat to znak; sugestywny i zwięzły, co nie oznacza: dosłowny.

DZ: Przez jakiś czas związana była pani z agencjami reklamowymi, więc zna pani ograniczenia, płynące z dwoistej funkcji plakatu.

KG-O: Nie mówiłabym o ograniczeniach, raczej o szkole samodyscypliny. Projektant musi brać pod uwagę wiele czynników. Czy plakat ma zawierać słowa, a jeśli tak, to jak sprowadzić komunikat do lapidarnej formy? Jaką cechę produktu (wydarzenia etc.), koniecznie wyeksponować? Jak będzie eksponowany? Dla kogo wreszcie jest przeznaczony, bo tzw. „grupa docelowa” w dużym stopniu determinuje wybór środków artystycznych. Praca w reklamie to zajęcie absorbujące i wyczerpujące; oczywiście jeśli plastyk chce zachować indywidualność, a jednocześnie sprostać warunkom zleceniodawcy. Zostawiłam tę robotę, gdy zorientowałam się, że mam coraz mniej czasu na własną twórczość. Zatęskniłam do swobody, nadrabiam zaległości...

DZ: ...i dzieli się pani doświadczeniami ze studentami katowickiej Akademii Sztuk Pięknych.

KG-O: Prowadzę autorski program nauczania, obejmujący specyfikę projektowania reklamowego.

DZ: Zajmuje się pani różnymi dyscyplinami sztuki, ale gdyby pani miała zaprojektować i wykonać jakąś kampanię z wykorzystaniem plakatu, to co by to było?

KG-O: Bezsprzecznie wielka społeczna akcja protestacyjna. Jest wiele zjawisk, przeciw którym chciałabym zaprotestować. Przeciw terroryzmowi, brutalizacji życia, przemocy, ale także przeciw głupio pojmowanej, a więc niebezpiecznej, poprawności politycznej. Jestem z pokolenia, które od dzieciństwa podlegało jakiejś indoktrynacji i jeśli czegoś nie zaakceptuję, to właśnie tego, żeby ktoś mi mówił, jak mam żyć. Boję się też zatrucia umysłów naszych dzieci, którym coraz trudniej odróżnić dobro od zła. Na tej wystawie znajduje się mój plakat, zatytułowany „Sklep z zabawkami”, na którym dwaj chłopcy bawią się atrapami karabinów. Karabiny są różowe i nie strzelają, ale przecież pozostają karabinami...

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto