Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

20 procent śląskich anestezjologów wybrało pracę za granicą!

Agata Pustułka
Lista lekarzy wyjeżdżających do pracy za granicę może być dłuższa – twierdzi anestezjolog Artur Szymura, który na co dzień pracuje w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym nr 3 w Rybniku.
Lista lekarzy wyjeżdżających do pracy za granicę może być dłuższa – twierdzi anestezjolog Artur Szymura, który na co dzień pracuje w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym nr 3 w Rybniku.
Co piąty anestezjolog z województwa śląskiego pracuje na Zachodzie na stałe lub czasowo. Wyjeżdżają na całe życie, na kilka miesięcy, na dwutygodniowe kontrakty, albo na weekendy.

Co piąty anestezjolog z województwa śląskiego pracuje na Zachodzie na stałe lub czasowo. Wyjeżdżają na całe życie, na kilka miesięcy, na dwutygodniowe kontrakty, albo na weekendy. Nie tylko do Niemiec, Holandii, Irlandii, czy Wielkiej Brytanii, ale i do Czech, bo nawet u naszych południowych sąsiadów praca finansowo bardziej im się opłaca niż w Polsce.

W kraju są maksymalnie obciążeni dyżurami. Pracują od 230 do 400 godzin miesięcznie, zwykle łącząc pracę w kilku szpitalach. Niepobity dotąd rekord ciągłego dyżurowania wynosi 29 dni i należy do szefa regionu śląskiego Związku Zawodowego Anestezjologów, doktora Artura Szymury.

- Warto zaznaczyć, że nie wszyscy koledzy pobierają z Izby Lekarskiej zaświadczenia o uznaniu kwalifikacji w innych państwach członkowskich. Wielu wyjeżdża bez tych zaświadczeń, dlatego lista opuszczających kraj może być dłuższa - wyjaśnia dr Szymura.

Niektórzy jadą nawet bez znajomości języka, bo takiej np. nie wymagają Hiszpanie, którzy zanim lekarz się nauczy porozumiewać, przydzielają mu.... osobistego tłumacza.

- Nie ma praktycznie dnia, by jakiś szpital z Wielkiej Brytanii nie dopytywał się u nas o możliwość zatrudnienia anestezjologa - wyjaśnia kardiochirurg prof. Andrzej Bochenek z Górnośląskiego Centrum Medycznego w Katowicach - Ochojcu.


Kto wyjeżdża najczęściej? Superwykwalifikowani lekarze, specjalizujący się np. w kardioanestezji oraz młodzi, tuż po specjalizacji. - Uważam, że anestezjolodzy powinni mieć specjalny status zatrudnienia. Trzeba powstrzymać falę emigracji, bo niebawem nie będziemy w stanie operować - mówi kardiochirurg prof. Andrzej Bochenek z Górnośląskiego Centrum Medycznego w Katowicach.

Główny powód emigracji to niskie zarobki. Jak informuje Związek Zawodowy Anestezjologów, średnie zarobki tej grupy zawodowej sięgają w Polsce 4 tys. złotych brutto (pensja podstawowa plus dyżury). Tymczasem średnie zarobki w krajach Unii Europejskiej przekraczają 5 tys. euro.

Skala niedoboru anestezjologów w polskich szpitalach, według danych oficjalnych, wynosi 450, zaś rzeczywisty deficyt Związek Zawodowy Anestezjologów określa na 900 lekarzy! Przy czym brane są pod uwagę "minimalne standardy bezpiecznego znieczulenia". W rzeczywistości lekarze często znieczulają "na dwie sale", choć to niezgodne z prawem, bo na jedną salę operacyjną powinien przypadać jeden lekarz.

Z kolejnym olbrzymim problemem zetkniemy się już wkrótce. Chodzi o bardzo niekorzystne wskaźniki demograficzne. Najliczniejszą grupą są anestezjolodzy w wieku od 40 do 55 i więcej lat. Odchodzących na emeryturę nie będzie kim zastąpić. Na specjalizację nikt się nie pcha, połowa miejsc pozostaje nie obsadzona.

- O czym mówić skoro nawet na miejsca rezydenckie, a więc opłacane z ministerstwa zdrowia, nie ma chętnych - rozkłada ręce prof. Przemysław Jałowiecki, konsultant wojewódzki ds. anestezjologii.

- Jesteśmy wdzięczni starszym kolegom, że choć idą na emeryturę to nadal pracują - mówi dr Artur Szymura, anestezjolog.

W takiej właśnie sytuacji jest dr Maciej Włosek ze Szpitala Miejskiego nr 1 w Mysłowicach. Osiągnął już wiek emerytalny, ale zostaje w szpitalu: - Wiem, że jestem potrzebny, a poza tym muszę z czegoś żyć - wyjaśnia lekarz.

- Na oddziale jest nas troje anestezjologów zatrudnionych na... dwóch etatach - mówi ordynator dr Piotr Kurpas z mysłowickiej placówki i wiceszef zarządu krajowego ZZA. - Przy dyżurowaniu musimy korzystać z pomocy kolegów z zewnątrz i jesteśmy uzależnieni od dyktowanych przez nich sztywnych terminów.

Zdaniem doktora Kurpasa deficyt anestezjologów najbardziej dotyka małe miejskie szpitale, zatrudniające po 2, 3, 5 anestezjologów. Jeszcze kilka miesięcy temu resort zdrowia głośno mówił o specjalnych dodatkach dla lekarzy tej specjalności, ale sprawa, póki co, umarła śmiercią naturalną.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto