Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

3 września 1980 roku podpisano porozumienie, zwane jastrzębskim

Teresa Semik
Porozumienie w Jastrzębiu podpisało 14-osobowe Prezydium MKS, w imieniu rządu wicepremier Aleksander Kopeć.
Porozumienie w Jastrzębiu podpisało 14-osobowe Prezydium MKS, w imieniu rządu wicepremier Aleksander Kopeć.
Leopold Sobczyński mówi, że strajk w Jastrzębiu rozpaliła nienawiść jednych ludzi do drugich. Był wtedy członkiem Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego w Jastrzębiu.

Leopold Sobczyński mówi, że strajk w Jastrzębiu rozpaliła nienawiść jednych ludzi do drugich.

Był wtedy członkiem Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego w Jastrzębiu.

- Przełożeni odnosili się do nas z pogardą: "Wy barany, dwa wagony siana wam zamówię" - wspomina po latach. - Warunki pracy były nie do wytrzymania. Trzeba więc było się poderwać do walki - wspomina Sobczyński.

Ćwierć wieku później poeta i tłumacz, prof. Tadeusz Sławek powiedział: "Solidarność" w 1980 roku oznaczała koniec beznadziejnego poczucia niemocy i niechęci do uczynienia czegokolwiek.

Patrzymy dziś na tamte wydarzenia przede wszystkim z perspektywy odzyskanej wolności i demokracji, ale też z uznaniem dla ludzi, którzy zakładali ten ruch. Pisali, mówili, myśleli inaczej niż władza pozwalała. Nie wszystkim wystarczało ich odwagi. Przeszli potem najróżniejsze koleje losu, ale teraz najczęściej mówią: warto było walczyć. Dlatego co roku w sierpniu sięgamy do tej heroicznej fali strajków, które rozlały się na cały kraj, by pokazać ogromną ludzką solidarność i nadzieję na lepsze życie. Wprawdzie znów jesteśmy bardziej skłóceni i sporo pretensji wypowiadanych jest pod adresem aparatu związkowego, ale na tamte dni spoglądamy z tą samą atencją.

Jastrzębie - zostaliśmy sami

Zdaniem Jarosława Neja, historyka IPN, na Śląsku strajkowało, bądź podjęto próby strajku w 272 zakładach pracy. Pracowało w nich prawie 900 tys. ludzi. W jednych miejscach protesty szybko wygasały, a w innych przyjmowały znaczenie kluczowe dla historii. Na Śląsku pierwszy zastrajkował FAZOS w Tarnowskich Górach. 21 sierpnia stanęła ranna zmiana, a potem kolejne, w sumie 500 osób. Na trzeci dzień dyrekcja w popłochu podpisywała porozumienia płacowe i socjalne.

Gdy Leszek Waliszewski, informatyk zatelefonował do Gdańskiego Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego z informacją, że od 29 strajkuje tyski FSM, usłyszał: Dlaczego tak późno?!

Waliszewski wyjechał w 1983 roku do USA. Powrócił na początku lat 90. jako dyrektor fabryki Delphi Automotive Systems Polands.

- Oficjalna propaganda milczała na temat protestów. Strajkujący niewiele wiedzieli o wydarzeniach w innych miastach. Do Gdańska wysyłali swoich emisariuszy - przypomina Zbyszek Klich z tarnogórskiej Solidarności.

Górnicy jastrzębskich kopalń wspominają dni poprzedzające wybuch strajków jako czas wielkiego wyczekiwania na zmiany. Najpierw z 28 na 29 sierpnia zastrajkowało blisko 1000 górników z nocnej zmiany w kopalni Manifest Lipcowy w Jastrzębiu. Żądali przede wszystkim zniesienia 4-brygadowego systemu pracy w górnictwie, wprowadzenia wolnych sobót i niedziel, powstania wolnych związków zawodowych. Wkrótce w regionie strajkowało już 28 kopalń i 28 innych zakładów.

Protest na kopalni XXX-lecia PRL (dziś Pniówek) rozpoczęła 29 sierpnia druga zmiana. Na dole pracował wówczas Adam Kowalczyk, mechanik górniczy.

- Przyszliśmy pod szyb wcześniej niż zwykle, ale nie było sygnalisty, telefon nie działał - opowiada. - Czekaliśmy pod ociosami godzinę, dwie i nagle klatka ruszyła. Druga zmiana nie zjechała na dół, rozpoczął się strajk.

Dla Leopolda Sobczyńskiego z kopalni Manifest Lipcowy (dziś Zofiówka) najgorszy był czas po 30 sierpnia, gdy podpisano Porozumienia Szczecińskie i po 31 sierpnia, gdy podpisano Porozumienia Gdańskie.

- Nagle się okazało, że ze strajkiem zostaliśmy sami. Co będzie dalej z nami? - wspomina.


- Chcieliśmy nagłośnić w telewizji, że my wciąż protestujemy, że czekamy na rozmowy, ale telewizja, czy raczej władza, do której ta telewizja należała, nas zignorowała. To nam dodało sił i przekonania, że nie możemy ustąpić.

Negocjacje ze stroną rządową rozpoczęły się 2 września. Dzień później, 3 września 1980 roku o godz. 5.40 podpisano porozumienie, zwane od tego czasu Porozumieniu Jastrzębskim. Władza przystała na postulaty strajkujących.

Niezależnie od tego zawarto też porozumienia w FSM w Tychach, Hucie Katowice, Bytomiu, Siemianowicach Śląskich i Tarnowskich Górach. Na Śląsku powstało 6 wolnych międzyzakładowych organizacji związkowych. Ich zjednoczenie nastąpiło w lipcu 1981 roku.

Dlaczego Sienkiewicz?
Zastępca głównego inżyniera, Jarosław Sienkiewicz stanął najpierw na czele komitetu strajkowego w kopalni Borynia, potem Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego i był sygnatariuszem Porozumień Jastrzębskich. Jego solidarnościowa kariera okazała się zaskakująca i rozczarowała wielu najbliższych współpracowników. Grał na dwie strony i ostatecznie opowiedział się za PZPR-em, a nie za Solidarnością. Właściwie to partia oddelegowała go do Solidarności i potem wcale tego nie ukrywał. Jastrzębskie strajki były potrzebne także PZPR, by przeczesać pierwsze szeregi i usunąć z kierownictwa skompromitowanych polityków, m.in. I sekretarza KW PZPR w Katowicach, Zdzisława Grudnia.

Przez wiele pierwszych tygodni Sienkiewicz był jednak niekwestionowanym przywódcą protestujących górników jastrzębskich kopalń. Jak niektórzy podkreślają - twardy w rokowaniach z władzą. Niewątpliwie był najlepiej wykształcony spośród delegatów strajkujących. No i niemal uznany został za represjonowanego. Już w pierwszych godzinach protestu wśród górników pojawiła się plotka, że został aresztowany. Podniosły się głosy żądające jego uwolnienia. Nikt wówczas nawet nie przypuszczał, że mogła to być mistyfikacja, że chodziło o jego uwiarygodnienie.

- Niektórzy widzieli u niego broń - mówi Adam Kowalczyk. - Tadeusz Jedynak otworzył nam oczy na jego zamiary.

Historyk Jan Jurkiewicz twierdzi, że stratedzy bezpieki przewidywali wymianę kierownictwa Solidarności, aby nadać związkowi pożądany kierunek. Należało aresztować Zarządu Regionu "S" i zastąpić ich osobami gwarantującymi "działalność zgodną z linią partii i rządu". Szefem zarządu miał został właśnie Jarosław Sienkiewicz.

W stanie wojennym Sienkiewicz wpisał się do Patriotycznego Ruchu Ocalenia Narodowego powołanego przez partię dla uwiarygodnienia decyzji władz wojskowych. Pojechał szkolić się do Moskwy i został lektorem KW PZPR, dyrektorem ds. pracowniczych kopalni Krupiński. Ludzie wypisywali mu na drzwiach mieszkania różne obraźliwe hasła. Zmarł 2 października 1992 roku.

Huta Katowice do skutku

Na czele strajku w Kombinacie Metalurgicznym Huta Katowice stanął 30-letni Andrzej Rozpłochowski, maszynista lokomotyw spalinowych, radykalny przywódca. To on głośno powtarzał, że

trzeba wyprowadzić z zakładów pracy organizacje partyjne, bo "nie wystarczy wybić zębów potworowi, trzeba go zmieść z powierzchni ziemi.

W stanie wojennym był więźniem z najdłuższym stażem. Siedział do wiosny 1984 roku za "dążenie do obalenia przemocą ustroju". Od 1986 roku mieszka w Ameryce.

Janusz Ostrowski został w kraju. W sierpniu 1980 roku był ślusarzem na walcowni, dziś jest etatowym związkowcem.

- Zaczęło się od zebrania w zakładowej świetlicy z udziałem sekretarza partii - wspomina. - Stocznie w Gdańsku i Szczecinie już stały, atmosfera była bardzo napięta. Chcieliśmy o tym porozmawiać, chcieliśmy mówić także o naszych własnych problemach. Blokada informacji o tym, co dzieje się w kraju, była niezwykle szczelna. Zażądaliśmy więc, by relacja z tego spotkania, nasze postulaty ukazały się w regionalnym dzienniku Telewizji Katowice. Sekretarz partii wyraził zgodę, więc czekamy wieczorem na reakcję, a tu cisza. Władza nawet nie zdobyła się na to, by opublikować informacje o naszej rozmowie. To wystarczyło, by następnego dnia strajk wybuchnął na dobre. Dopiero wtedy dyrekcja ustąpiła. Porozumienie z załogą miało dotyczć wyłącznie spraw socjalnych i płacowych w Hucie Katowice.

Do Gdańska pojechała delegacja i wróciła z instrukcjami na temat tworzenia związkowych struktur. Hutnicy już wiedzieli, że porozumienie z dyrekcją nie daje im za wiele gwarancji. W miejsce Komitetu Strajkowego powstał Międzyzakładowy Komitet Robotniczy z przywódcą Andrzejem Rozpłochowskim, który odrzucił podpisane wcześniej porozumienie i zapowiedział strajk aż do zwycięstwa. Powstała lista nowych postulatów.

Ostateczne porozumienie ze stroną rządową zostało podpisane dopiero 11 września. Dotyczyło ono przede wszystkim gwarancji Porozumień Gdańskich, a zwłaszcza dotyczących niezależnych samorządnych związków zawodowych. W rokowaniach uczestniczył Kazimierz Świtoń, którego władza obawiała się od 1978 roku, bo to on wówczas utworzył w Katowicach Komitet Wolnych Związków Zawodowych. Odtąd władza zastraszała wszystkich, którzy nawiązywali z nimi kontakt. Teraz zgodziła się na wszystko, także na zagwarantowanie bezpieczeństwa ludziom, którzy podejmą się zorganizowania struktur Solidarności".

Był Sierpień wielkim rozbłyskiem piękna pozwalającym nam zobaczyć, w jak niewiarygodnym świecie kiczu żyliśmy do tej pory. Świat kreowany przez peerelowską propagandę był kiczem, bowiem zamykał nas w dusznej enklawie i próbował ograniczyć do niej dostęp innych sposobów życia, innych modeli konstruowania świata

- konkludował prof. Tadeusz Sławek w rocznicę podpisania Porozumień Jastrzębskich.


Kopalnie stoją, potrzebujemy wsparcia

Kilka godziny po ogłoszeniu strajku w jastrzębskich kopalniach delegacja górników pojawiła się w kościele "na górce". Był niedzielny poranek, przed pierwszą mszą, około godz. 6.30.

- Kopalnie stoją, potrzebujemy wsparcia, potrzebujemy modlitwy. Czy ksiądz może przekazać wszystkim parafianom, że protestujemy - prosili.

Ks. proboszcz Bernard Czernecki f, duszpasterz górników wezwał najpierw sześciu swoich wikarych i każdego z osobna zapytał: czy jest za górnikami. Żaden nie zaprotestował.

Gdy skończyła się msza, stanęli murem przed ołtarzem, a ks. Czernecki mówił do zebranych, że kopalnie stanęły, że jesteśmy ze strajkującymi, gotowi na wszelką pomoc. Reakcja była niesamowita - ogromne brawa. I tak było każdego kolejnego dnia. Księża: Adam Drożdż, Antoni Stych, Stanisław Sojka, Stefan Brommer, Henryk Jośko, Henryk Białas i ks. Czernecki stawali przed ołtarzem murem za górnikami, a wśród parafian rozlegał się aplauz.

- Górnicy poprosili jeszcze o różańce. Każdy z księży oddał swój. Na archiwalnych zdjęciach z podpisania Porozumień Jastrzębskich widzimy te różańce zawieszone na szyjach związkowców. Wszyscy je mają, z wyjątkiem Jarosława Sienkiewicza - wyjaśnia ks. Henryk Białas.

Probostwo Kościoła NMP Matki Kościoła - zwanego po prostu "na górce" stało się miejsce kontaktowym dla rodzin protestujących załóg. Dopóki jastrzębska "Solidarność" nie otrzymała własnej siedziby, tu zapadały decyzje, tu się spierali o zasady Stawski, Jedynak, Pałka, Sienkiewicz.

od 12 lat
Wideo

Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto