Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Adam Małysz kończy karierę?

Jarosław Galusek (ag)
Adam Małysz uważnie słuchał wczoraj Ediego Federera. Bogdan Kułakowski
Adam Małysz uważnie słuchał wczoraj Ediego Federera. Bogdan Kułakowski
Jeśli nie zdołam porozumieć się z Polskim Związkiem Narciarskim, to zakończę karierę – ogłosił wczoraj w Wiśle Adam Małysz. I dodał, że jeśli ma się porządnie przygotować do igrzysk olimpijskich w Turynie, to chce ...

Jeśli nie zdołam porozumieć się z Polskim Związkiem Narciarskim, to zakończę karierę – ogłosił wczoraj w Wiśle Adam Małysz. I dodał, że jeśli ma się porządnie przygotować do igrzysk olimpijskich w Turynie, to chce to czynić wspólnie nie tylko z całą kadrą polskich skoczków narciarskich, ale i pod opieką menedżera polskiej kadry Ediego Federera oraz trenera Heinza Kuttina.

Szkopuł w tym, że Federer jest w konflikcie z Polskim Związkiem Narciarskim. W niedzielę prezes PZN, Paweł Włodarczyk wydał oświadczenie, że związek zrywa z nim współpracę. Zdaniem sternika polskiego narciarstwa kończy się ona w kwietniu 2005 roku. Zdaniem menedżera prolongowano ją do maja 2006 roku. Umowę zawarto w Zakopanem, podczas Letniej Grand Prix, pod naciskiem samego Adama Małysza, który zagroził, że jeśli działacze PZN podpisów nie złożą, on nie przystąpi do konkursów.

W tle sporu są oczywiście pieniądze, co podkreślił sam mistrz: – Jak nie wiadomo o co chodzi, to wiadomo, że chodzi o pieniądze.

Problem Małysza sprowadza się do tego, że 150 cm kwadratowych powierzchni kombinezonu (wykorzystywanego jako świetny nośnik reklamowy) skoczka jest w dyspozycji Ediego Federera. – I dzięki temu mam systematyczne wpływy na konto – mówi sam zainteresowany.

Drugie 150 cm jest w dyspozycji PZN. – I z tego tytułu nie mam nic – dodaje Małysz, który obawia się, że gdyby całość tej powierzchni trafiła do dyspozycji PZN, wówczas jego dochody ograniczą się do 6 tysięcy złotych stypendium olimpijskiego plus ekwiwalent za logo Red Bulla na kasku.

Nie będzie zmiany barw

Adam Małysz zaznaczył, że wszelkie spekulacje o tym, jakoby zamierzał zmienić barwy narodowe, by uciec od polskiego piekiełka, należy włożyć między bajki. – Dementuję plotkę, że jestem gotowy zmienić obywatelstwo i trenować z kadrą innego kraju. Jestem Polakiem i czuję się Polakiem. Innego kraju nie będę reprezentował – powiedział Adam Małysz.


Jeżeli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Adam Małysz wcale nie starał się ukryć tej trywialnej prawdy. Polski skoczek uważa, że powierzył swoje interesy odpowiedniej osobie i przyznał się, że bronił istniejącego układu nawet przy pomocy szantażu! Prezes Polskiego Związku Narciarskiego, któremu nie podoba się ani menedżer Edi Federer ani trener Heinz Kuttin, też ma swoje za uszami. Paweł Włodarczyk skłamał mówiąc, że nie jest winny Małyszowi żadnych pieniędzy!

Wczorajszą konferencję w Wiśle Małysz rozpoczął od bardzo ostrych słów. Zapowiedział nawet, że zakończy karierę, jeżeli PZN rozwiąże kontrakt z Edim Federerem. – Jeśli nie podporządkuję się woli związku, to kto mnie wystawi do zawodów? Takie prawo w Polsce ma tylko PZN, a ja nie zamierzam zmieniać obywatelstwa. Zresztą innego kraju nie mógłbym już reprezentować na igrzyskach – powiedział zawodnik. Później stopniowo łagodził swoje stanowisko, by wreszcie zapewnić, że już niebawem rozpoczyna przygotowania do igrzysk olimpijskich w Turynie. Na razie jednak najważniejsza jest sprawa tych nieszczęsnych 300 cm kwadratowych powierzchni reklamowej na kombinezonie skoczka.
Od 2001 roku połową dysponuje PZN, a połową firma Edi Federer Sportmarketing. Ale zawodnicy dostają pieniądze tylko od Federera. Zarobki związku przeznaczone są na jego działalność. Małysz boi się, że po rozwiązaniu umowy z Federerem zostanie mu tylko stypendium (w wysokości 6 tysięcy złotych) i wpływy od Red Bulla (kask to prywatna sprawa zawodnika). – Za takie pieniądze nie będę w stanie skakać – twierdzi najlepszy polski skoczek.

Pierwsze starcie w pojedynku Małysza i Federera z Polskim Związkiem Narciarskim odbyło się za zamkniętymi drzwiami we wrześniu ubiegłego roku. Tuż przed zawodami Letniego Grand Prix w Zakopanem Małysz uciekł się do szantażu. – Zagroziłem prezesowi, że nie wystartuje, dopóki on nie przedłuży umowy z Edim Federerem. Uważam, że tylko on będzie dobrze reprezentował interesy skoczków – powiedział wczoraj zawodnik Wisły Ustronianki. Druga runda tej walki właśnie jest rozgrywana. Federer twierdzi, że ma umowę do 2006 roku. Włodarczyk zapewnia, że ten zapis jest nieważny i kontrakt z Federerem wygasa 30 kwietnia tego roku.

Prezes gwarantuje mi takie same zarobki, jeżeli rozwiążę moją prywatną umowę z Edim Federerem. Dla mnie to jest jedna wielka bzdura! Dlaczego? Bo pan prezes od trzech lat nie zapłacił mi wszystkich pieniędzy za udział w reklamie Poczty Polskiej. Mało tego! Prezes Włodarczyk publicznie oświadczył, że związek nie jest mi nic winny. Od tego czasu na moje konto wpłynęły dwie zaległe raty. Podobny przypadek był na olimpiadzie w Salt Lake City, gdzie prezes w obecności całej kadry oświadczył, że wypłaci takie same premie, jak Polski Komitet Olimpijski. Gdy trzeba było płacić wyparł się swoich własnych słów. Jak wierzyć takiemu człowiekowi – pyta Małysz.

Mimo tak ostrych zarzutów Małysz chce się spotkać z kierownictwem związku. Do tej pory nikt nie chciał z nim dyskutować na ten temat, ale wygląda na to, że w końcu dojdzie do konfrontacji.

– Cieszę się, że Małysz chce z nami rozmawiać. My także chcemy się z nim spotkać i wyjaśnić wszelkie nieporozumienia – powiedział Paweł Włodarczyk. – Naświetlimy mu całą sytuację obiektywnie, bo do tej pory był informowany o sprawach związku jednostronnie przez swojego prywatnego menedżera. Niezależnie co zrobi Małysz, nie podpiszemy nowej umowy z Federerem, bo jej projekt jest bardzo niekorzystny dla PZN. Gdybym podpisał tę umowę, to zostałbym posądzony o działalność na szkodę związku i byłbym pociągnięty do odpowiedzialności.

Dzisiaj na konferencji prasowej w Warszawie szefowie Polskiego Związku Narciarskiego przedstawią swoje stanowisko w tych sprawach oraz ujawnią dowody, że Federer zawierał umowy ze sponsorami w imieniu związku, bez jego zgody.


Pięć zarzutów Adama Małysza wobec Pawła Włodarczyka

* Przez cały sezon prezentował dziwną niechęć do mnie i mojego menedżera Ediego Federera. Informacje, że Edi Federer zmusza mnie do ciągłych startów są wyssane z palca.
* Najpierw skarżył się w mediach na Heinza Kuttina, a potem przychodził do niego i gratulował mu dobrej pracy i zadowalających wyników.
* Wypowiedzi prezesa burzyły atmosferę wokół kadry, a szczytem wszystkiego była zapowiedź zwolnienia trenera po tym, jak w Kuopio zająłem trzecie miejsce.
* Na karcie kredytowej PZN, którą mieliśmy płacić za granicą, niejednokrotnie nie było środków i trener musiał płacić swoją kartą.
* Trener wykładał także pieniądze na sprzęt, nie mając żadnych gwarancji, że zostaną mu zwrócone.


Federer żąda głowy prezesa!

Ta kampania przeciwko mnie jest osobistym dziełem prezesa Polskiego Związku Narciarskiego i na pewno nie jest reprezentatywna dla całego zarządu PZN. Wiele osób ze ścisłego kierownictwa PZN nie ma z tym nic wspólnego i było zaskoczonych działalnością Pawła Włodarczyka. Pomimo naszych wielokrotnych prób zorganizowania spotkania z prezesem, taka konfrontacja nie doszła do skutku.

Prezes Włodarczyk wiele mi zawsze obiecywał, poklepywał po plecach, mówił, że wszystko jest OK. Gdy dochodziło do konkretnych rozmów po prostu wypierał się swoich słów, a nawet podpisu złożonego pod umową. Co to za prezes, którego słowo jest nic nie warte?

Prezes wytoczył wobec mnie absurdalny zarzut, że bezprawnie oferuję kontrahentom tytuł oficjalnego sponsora lub partnera polskiej kadry skoczków narciarskich. My zawieramy tylko oficjalne umowy i każdy sponsor ma się prawo tak nazywać. Nie może jedynie używać logo PZN czego nigdy nie proponowaliśmy. PZN za pośrednictwem adwokata groził wszystkim naszym sponsorom, że używanie tego tytułu jest bezprawne. Niektóre firmy z tego powodu zaprzestały płacenia rat sponsorskich.

Paweł Włodarczyk działa na szkodę związku. Z powodu niemocy prezesa, który nie potrafi stworzyć puli na rozwój polskich skoków rocznie przepada od 50 do 70 tysięcy euro. Te pieniądze miały wpłacać firmy sponsorujące polskie skoki (po 10.000 euro rocznie). Wystarczyło założyć odpowiedni fundusz, ale nawet tego nie był w stanie zrobić. Ponadto nie przyjął naszej kompleksowej propozycji sponsorowania polskich skoków, wybierając dużo gorszą finansowo ofertę firmy Lotos.

Szkoda, że na czele Polskiego Związku Narciarskiego stoi człowiek, który wykorzystuje stanowisko dla realizacji własnych, egoistycznych celów, a więc demonstracji władzy i obecności w mediach. Zapomina przy tym o swoim zasadniczym zadaniu, polegającym na dążeniu do sukcesów sportowych. Komitet Organizacyjny zawodów Pucharu Świata w Zakopanem ma na całym świecie znakomitą opinię i zachowanie tych ludzi (w domyśle Lecha Nadarkiewicza i Andrzeja Kozaka – red.) powinno być dla niego przykładem.

Polscy zawodnicy muszą się odpowiednio przygotować do przyszłorocznych igrzysk olimpijskich. Dlatego żądam od Polskiego Związku Narciarskiego, żeby dążyli do realizacji tego celu, bez względu na jakiekolwiek osoby. Dlatego pytam, czy Paweł Włodarczyk jest jeszcze osobą reprezentatywną dla Polskiego Związku Narciarskiego i milionów polskich fanów narciarstwa.



Adam Małysz będzie mediatorem w konflikcie
Porozmawiajmy jak dorośli

DZ: Czuje się pan zmęczony tym wszystkim?

Adam Małysz: To wszystko się kumulowało przez cały sezon. Nie mieliśmy takiego komfortu jak kiedyś. Martwi mnie to, że w spory zostali wciągnięci zawodnicy. My nie jesteśmy od negocjowania kontraktów, wybierania trenerów. Naszym zadaniem jest jak najlepiej skakać. Zostawmy te sprawy menedżerom, prezesom, niech nawet sąd się tym zajmie.

DZ: Mimo to w końcówce sezonu sam włączył się pan do dyskusji.

Adam Małysz: Jestem liderem tej drużyny i na mnie przede wszystkim skupiało się to, czego chciałbym uniknąć. Dlatego m.in. ta konferencja. Na pewno jednak nie chodziło mi o to, żeby oczerniać prezesa Włodarczyka i bronić Ediego Federera. My, zawodnicy chcemy po prostu mieć zapewnione godziwe warunki treningu i głowę spokojną o przyszłość.

DZ: Nie powie pan chyba, że czegoś wam brakuje?

Adam Małysz: Jeżeli chodzi o sprawy finansowe to mamy się dobrze, choć myślę, że taki Robert Mateja może narzekać na swoje wynagrodzenie. Chodzi mi jednak o coś innego. My, zawodnicy chcemy mieć spokój, żeby dobrze przygotować się do sezonu olimpijskiego, a nie martwić się, kto ma zapłacić za hotel, bo karta kredytowa związku nie działa.

DZ: Dlaczego to wywlekanie brudów nastąpiło właśnie teraz?

Adam Małysz: Nie wiem. To prezes wywołał całą tę burzę, gdy ogłosił, że chce zwolnić trenera Kuttina i zerwać umowę z Edim Federerem. Dlaczego najpierw nie usiądziemy do rozmów w gronie działaczy, zawodników i trenerów? Żaden z nas nie został zaproszony na konferencję związku, która w środę odbędzie się w Warszawie. Z kolei na naszej konferencji nie pojawił się nikt z PZN, choć zaproszeni byli wszyscy.

DZ: Co się stanie, gdy PZN zwolni trenera?

Adam Małysz: Trudno mi powiedzieć. Ja jestem zadowolony z jego pracy. Wiadomo, że w wielu przypadkach oczekiwania rozminęły się z rzeczywistością. Ale je widziałem, że poświęcał wszystko i robi to, co potrafi najlepiej. Widziałem go w tym sezonie wiele razy, gdy siedział przygnębiony, ale nie chciał nam zawracać głowy swoimi problemami.

DZ: Czy podejmie się pan roli mediatora w konflikcie?

Adam Małysz: Mam taki zamiar. Zamierzam wybrać się na posiedzenie zarządu PZN, na którym zostanie dokonana ocena sezonu. Ja przedstawię im swoje uwagi, oni powiedzą swoje. Wreszcie porozmawiamy jak dorośli ludzie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto