MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Akt z hajerem

Marcin Król
Magdalena przy jednej ze swoich prac. Fot. WM
Magdalena przy jednej ze swoich prac. Fot. WM
Magdalena mówi o nich: jedyni prawdziwi mężczyźni. Mają chłopy i charakter, i zapał do pracy, a robotę wykonują ciężką, bo przecież nie każdy nadaje się do fedrowania na dole w kopalni.

Magdalena mówi o nich: jedyni prawdziwi mężczyźni. Mają chłopy i charakter, i zapał do pracy, a robotę wykonują ciężką, bo przecież nie każdy nadaje się do fedrowania na dole w kopalni. Właśnie dlatego postanowiła uwiecznić kilku z nich na płótnie, z detalami, bez tajemnic i jakiegokolwiek wstydu. Można tylko zastanawiać się, jak ona to robi, że po szychcie przychodzą jej pozować tak, jak ich Pan Bóg stworzył. I są z tego dumni. No bo niby dlaczego górnik nie może być modelem?

W pracowni Magdaleny panuje półmrok. Gdy wchodzimy do środka pozujący jej Grzegorz Wania pośpiesznie nakłada slipy. Trudno dociec czy bardziej krępuje go obecność reportera czy świadomość, że po części stanie się bohaterem artykułu. A tego drugiego wolałby uniknąć.

– Bo górnik to plotkarz większy niż baba. Nie daliby mi żyć, śmialiby się, a to mi jest niepotrzebne. Nic im do tego, a ja robię to dla siebie – tłumaczy Wania. Przyjechał praktycznie prosto z nocnej szychty. Przespał się godzinę, ubrał i wsiadł do autobusu. Pozuje tak dwa, czasem trzy razy w tygodniu, średnio po dwie godziny. Na prasowy anons Magdaleny, poszukującej modeli odpowiedział bez wahania. Jest jednym z czterech, którzy się zgłosili.

Żona nie widziała żadnych przeszkód, syn nawet się ucieszył. – Sam pisze wiersze. Powiedział: to nawet fajnie, że chcesz tata zrobić coś dla sztuki – dodaje. Rodzina rodziną, ale na kopalni nikt o tym dowiedzieć się nie może. Z góry zaznacza: Żadnych zdjęć. Przez 20 lat pracy miałem spokój. Sam pan wie co mam na myśli. W gruncie rzeczy górnikiem nigdy być nie chciałem, ale takie to były czasy, że opłacało się zjeżdżać na dół. Dali mieszkanie, uchronili od wojska. No to się zdecydowałem.

Kolory i symbole

Świat się zmienia, biegnie do przodu, a rodzina górnicza pozostała sobą, tkwi w swojej tradycji. Pozostała w modelu, który stanowi rzadkość: kobieta zajmuje się domem, wychowuje dzieci, na mężczyźnie zaś spoczywa ciężar utrzymania rodziny. Uprawia najtrudniejszy i najbardziej niebezpieczny zawód. To go wyróżnia, czyni bardziej męskim – tłumaczy swój wybór Magdalena, katowicka malarka. Nazywa ich współczesnymi, śląskimi rycerzami, którzy w każdej chwili mogą zginąć.
– A mimo to są coraz gorzej traktowani – argumentuje. Ba, nawet danymi o restrukturyzacji górnictwa sypie jak z rękawa: od wydobycia w poszczególnych latach po stawki wynagrodzeń. Artyści rzadko sięgają po taką wiedzę. Była nawet w łaźni na zamkniętym już „Kleofasie”, za kilka dni po raz pierwszy zjedzie na dół do kopalni. – Na kilku obrazach widzimy górników w łaźni, po zakończonej pracy. Z przyczyn oczywistych nie mogłam malować ich w łaźniach, ale starałam się dokładnie zapamiętać to miejsce. Na płótnie przedstawiam ich jakby właśnie tam byli. Tak powstaje cały cykl – wyjaśnia artystka. Magdalenie najbardziej zależy na pokazaniu różnicy pomiędzy tym zawodem a pozostałymi. O tę różnicę pytają ją wszyscy, bo niby czym nagi górnik ma różnić się od gołego hutnika, ślusarza czy dziennikarza. Goły facet to goły facet i tyle. Bez względu na to czym się zajmuje.
Magdalena ma jednak inny sposób patrzenia: Czuję tych ludzi zupełnie inaczej. Pozując opowiadają mi o swojej pracy, a wtedy uruchamiam wyobraźnię. Wczuwam się w ich trud, czasem strach, który im towarzyszy. Komunikacja? Nie, nie mamy z tym żadnego problemu. Wstyd, skrępowanie w ogóle nie istnieją. Istotą jest to co powstaje, a tu kluczem jest kolor – czerń, brąz, błękit. Obrazy powstają właśnie w tych tonacjach kolorystycznych – wyjaśnia Magdalena. Tłumaczy, że zawsze szuka odpowiedniego koloru. Od barwy zależy czytelność obrazu. Gdy malowała dziewczyny z klubu nocnego postawiła na czerwień. – Zdecydowałam się wtedy na ostre, wręcz agresywne barwy – dodaje.

Namówić żony

Co będzie jeśli górnik będzie próbował Magdalenę poderwać? Artystka uśmiecha się, ale delikatny pąs oblewa jej twarz. – To wykluczone. Nie ma mowy, poza tym coś takiego jeszcze się nie zdarzyło – śmieje się Magdalena.
Na razie powstały cztery obrazy. – Będzie ich jednak dużo, dużo więcej – obiecuje Magdalena. Planuje wernisaż. Chciała zdążyć przed Barbórką, ale raczej się nie uda. – Zaczęłam dopiero trzy tygodnie temu – tłumaczy. Po zakończeniu pracy każdy z modeli dostanie obraz. W grę wchodzi jeszcze symboliczne wynagrodzenie, ale o pieniądzach nie rozmawiamy. Dowiaduję się tylko, że z malarstwa można żyć, a górnicy i owszem coś za swoje pozowanie otrzymują. Magdalena zamierza pójść jeszcze dalej i malować górników z żonami. Zdaje sobie sprawę, że będzie jej ciężko znaleźć chętnych.
– Moja żona na pewno się nie zgodzi. Ze mną nie było problemu, bo chciałem się przekonać jak to jest być modelem. Małżonki to nie „kręci”, nawet jej nie będę namawiał – mówi Wania. Magdalena wierzy, że się uda. Myśli już o kolorze, w jakich mogłaby przedstawić parę małżonków. – Może będzie to purpura, namiętny, ognisty kolor miłości, może jeszcze coś innego... Czas pokaże – dodaje.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Robert EL Gendy Q&A

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto