Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Akta pani prokurator

Anna Malinowska
Prokuratura w Sosnowcu prowadziła m.in. sprawę przyznawania lewych rent. Fot. ANDRZEJ GYRGIEL
Prokuratura w Sosnowcu prowadziła m.in. sprawę przyznawania lewych rent. Fot. ANDRZEJ GYRGIEL
Kilka dni temu nieznani mężczyźni ukradli samochód Katarzyny Paluch, szefowej Prokuratury Rejonowej w Sosnowcu, w którym były ważne dokumenty. Pani prokurator twierdzi, że napastnicy próbowali ją potem przejechać.

Kilka dni temu nieznani mężczyźni ukradli samochód Katarzyny Paluch, szefowej Prokuratury Rejonowej w Sosnowcu, w którym były ważne dokumenty. Pani prokurator twierdzi, że napastnicy próbowali ją potem przejechać.

– To było straszne. Mogli mnie przecież porwać albo zabić – powiedziała nam Katarzyna Paluch. – Akta wzięłam do domu, bo osiem godzin w prokuraturze nie wystarcza na to, żeby dotrzymać wszystkich terminów.

Bandyci musieli znać zwyczaje pani prokurator. Wiedzieli, że tuż po godzinie 6.00 rano wyjeżdża do pracy. – Miałam tylko kilka dokumentów – tłumaczy. – Nikomu nic nie przyjdzie z wiedzy, którą zawierały.

Co ukradli złodzieje? Prokuratura nabiera wody w usta. – Ta sprawa jest bardzo świeża – mówi wymijająco Tomasz Tadla, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Katowicach. – Nie udało nam się jeszcze ustalić sprawców. Mogę tylko powiedzieć, że były to akta różnych spraw. Najważniejszy dokument to była apelacja. Nie mogę ujawnić, jakiej sprawy dotyczyła.

Katarzyna Paluch powiedziała nam, że wśród skradzionych akt znajdowała się decyzja o umorzeniu postępowania i dwa akty oskarżenia. – Chodziło o sfałszowanie podpisów do książeczek lekarskich – dodaje poszkodowana.

Z naszych informacji wynika, że skradzione akty oskarżenia mogą mieć związek z tzw. aferą lekarską, która wybuchła w Sosnowcu dwa lata temu. Policja zatrzymała wówczas 13 lekarzy, 19 pośredników i prawie 60 osób, które dzięki lekarzom kupiły sobie renty. Za łapówkę lekarze fałszowali dokumenty przyznające rentę z powodu głuchoty.

Chętnych do skorzystania z takiej usługi szukali wynajęci przez nich pośrednicy. Najłatwiej było wśród górników z kopalń zagrożonych likwidacją. Na fałszywe renty poszli niektórzy pracownicy kopalń „Sosnowiec” i „Niwka Modrzejów”.
Lekarze w przychodniach rejonowych tworzyli fałszywe kartoteki – dowód na to, że osoba chcąca iść na rentę od wielu lat ma problemy ze słuchem. Z lekarzami rejonowymi współpracowali laryngolodzy i lekarze specjalizujący się w medycynie pracy.

W procederze brali też udział pracownicy ZUS. Z dnia na dzień fałszerwstw było coraz więcej. Wiadomo, że tylko jedna z lekarek załatwiła fałszywe renty co najmniej 250 górnikom. Z czasem z usług siatki oszustów zaczęli też korzystać pracownicy biur. Załatwienie takiej sprawy kosztowało około 19 tys. zł. W zamian pacjent „cierpiący na głuchotę” dostawał 15 tys. odszkodowania i stałą rentę.

Prokurator Paluch w rozmowie z nami podkreślała, że jej zdaniem napad nie ma związku z dokumentami dotyczącymi afery lekarskiej. – Kiedyś, jak jeszcze nie byłam szefem jednostki, prowadziłam kilka poważnych spraw – mówi pani prokurator. – Hipotezy mogą być różne. W grę wchodzi również zemsta. Na szczęście od momentu napadu nie miałam już żadnych nieprzyjemnych sytuacji.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto