Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Alimenty na wnuka

AGATA PARUCH
Po opłaceniu rachunków niewiele mi zostaje, a muszę jeszcze płacić na wnuka – mówi pani Maria. Fot. Lucjusz Cykarski
Po opłaceniu rachunków niewiele mi zostaje, a muszę jeszcze płacić na wnuka – mówi pani Maria. Fot. Lucjusz Cykarski
Czego się w życiu dorobiłam? – pani Maria rozgląda się po małym mieszkanku na jednym z osiedli w Bielsku-Białej. – To wszystko co mam. Na pewno nie śpię na pieniądzach. Staruszka żyje sama.

Czego się w życiu dorobiłam? – pani Maria rozgląda się po małym mieszkanku na jednym z osiedli w Bielsku-Białej. – To wszystko co mam. Na pewno nie śpię na pieniądzach.

Staruszka żyje sama. Przesadnie nie narzeka, ale przyznaje, iż z roku na rok z coraz większym trudem wiąże koniec z końcem. Dwieście złotych – jak wynika z rachunków – zostawia co miesiąc w aptece. Opłaca też dochodzącą pomoc, bo wymaga stałej opieki pielęgniarskiej. Ze względu na przepuklinę, chodzi w gorsecie, bandażuje pękające żylaki na nogach. Gdy kupi żywność i opłaci czynsz w spółdzielni oraz bieżące rachunki, niewiele jej – jak mówi – zostaje. Do tego, zgodnie z wyrokiem sądu, każdego miesiąca płaci 150 zł alimentów. Na wnuka, którego ojciec zmarł zbyt młodo, by „wypracować” rentę rodzinną.


Takie życie...

– Nie miałam łatwego życia – pani Maria wspomina, jak w 1939 roku została aresztowana przez sowietów. W czasie wojny przymusowo pracowała też w Niemczech. Wróciła sponiewierana i chora. – Nie wiodło mi się w życiu. Najgorszy był rok, kiedy zabił mi się w wojsku wnuk (bo podczas ćwiczeń nie otworzył mu się spadochron), zmarł mąż, a zaraz potem zginął tragicznie syn. W ciągu krótkiego czasu mieliśmy w rodzinie trzy pogrzeby – opowiada. – Sama nie wiem, jak zdołałam to przeżyć...

Po najmłodszym synu, który dziś miałby 37 lat, pozostał staruszce wnuk. Gdy pochowano mu ojca, dziecko miało zaledwie 1,5 roku. Zdjęcia rozkosznego bobasa wiszą na ścianie mieszkania pani Marii. Ale tylko bobasa. Chłopiec, obecnie jedenastolatek, choć mieszka w sąsiednim bloku, nie utrzymuje już kontaktów z babcią.


Świąteczne prezenty

Drugi blok, druga kobieta, drugi biegun. – Tak, podałam babkę o alimenty, bo nie miałam wyjścia – przyznaje pani Agata, matka wnuka pani Marii. – Z jej synem nie mieliśmy ślubu, a kiedy zginął, okazało się, że nie ma przepracowanych nawet pięciu lat, więc ZUS odmówił mojemu dziecku prawa do renty po ojcu. Odwoływałam się, sądziłam, ale sprawę przegrałam.

Matka chłopca tłumaczy, że dopóki pracowała, nie zwracała się do jego babci o żadne alimenty, ale kiedy straciła etat, musiała zapewnić byt rodzinie. Przed dwoma laty wystąpiła więc z roszczeniem do sądu, podkreślając, że pani Maria ma wysoką emeryturę, więc – w zastępstwie syna – powinna partycypować finansowo w wychowaniu wnuka. Tymczasem nie robi tego, ograniczając się wyłącznie do świątecznych prezentów. Sąd przyznał jej rację.


Zażądałam tylko sto pięćdziesiąt!

Staruszka regularnie płaci na chłopca, wskazuje na plik przekazów pocztowych, które wyjmuje ze starego portfela. Bo najbardziej boi się komornika. – Jak tylko się spóźnię z zapłatą, straszą mnie, żebym uważała, bo jeszcze więcej ode mnie zażądają – denerwuje się. Dlatego po raz kolejny napisała do sądu, by zwolnił ją z obowiązku alimentacyjnego względem wnuka: „Jego matka jest młoda i zdrowa, mogłaby podjąć pracę. Nie przeszła w życiu tego co ja, nie musi się leczyć. ”

– Zażądałam od babci mojego syna tylko sto pięćdziesiąt złotych miesięcznie i od dwóch lat nie zwracałam się o podwyższenie tej kwoty. A gdybym tylko teraz wystąpiła z takim wnioskiem, z pewnością wygrałabym – wierzy pani Agata.



To będzie plaga

W pierwszej kolejności obowiązkiem alimentacyjnym obciążeni są rodzice dziecka, ale – na wniosek matki i po dokładnych zbadaniu sytuacji przez sąd – mogą to być także dziadkowie. To zgodne z prawem. Do niedawna wyroki takie zapadały jednak sporadycznie – mówi sędzia Anna Starczewska, przewodnicząca Wydziału Rodzinnego w sądzie Rejonowym w Bielsku-Białej.

Do tych sporadycznych, jak się więc okazuje, należy sprawa pani Marii. Ale obecnie, kiedy od 1 maja nie wypłaca się samotnym matkom pieniędzy z funduszu alimentacyjnego, szukają one wszelkich dróg zdobycia pieniędzy, kierując wnioski o alimenty także przeciw dziadkom dziecka. Sędzia Anna Starczewska przewiduje, że już wkrótce stanie się to wręcz plagą, z którą będą musiały się uporać sądy rodzinne. – Do każdego przypadku podchodzimy indywidualnie, ale czasem serce się kroi, kiedy na sądowej ławie zasiadają schorowani staruszkowie, którzy ze swojej marnej renciny czy emerytury mają płacić na wnuki, bo ich dorosłe dzieci nie poczuwają się do tego obowiązku – dodaje sędzia Starczewska.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto