Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Magnat" Filipa Bajona: zrealizowany z wielkim rozmachem

Henryka Wach - Malicka, Janusz Szymonik
Pałac w Pszczynie „zagrał” w filmie siebie samego.
Pałac w Pszczynie „zagrał” w filmie siebie samego.
"Magnat" Filipa Bajona to jedna z nielicznych ekranizacji, ukazujących skomplikowane dzieje naszego regionu na przełomie XIX i XX wieku. Jednocześnie jest to film daleko odbiegający od typowych, fabularnych ...

"Magnat" Filipa Bajona to jedna z nielicznych ekranizacji, ukazujących skomplikowane dzieje naszego regionu na przełomie XIX i XX wieku.

Jednocześnie jest to film daleko odbiegający od typowych, fabularnych opowieści o wielkich rodach, na ogół realizowanych w poetyce realizmu lub wręcz paradokumentu.

"Magnat" - a także jego telewizyjna wersja, znana pod tytułem "Biała wizytówka" - opowiedziany został w charakterystycznym dla swego twórcy stylu. To niepokorna, półsenna, nie zawsze chronologiczna, poetycka wizja. Zrodzona ze wspomnień, z ujawnianych po latach emocji i osobistej interpretacji faktów, jakiej dokonuje Conrad, syn księcia von Teuss. To on, jedyny ocalały, zjawi się w Pszczynie już po II wojnie światowej i przywoła duchy swojej rodziny. A przy okazji tajemnice, skrzętnie ukrywane w wytwornych wnętrzach pałacu, zamienionego dziś w popularne muzeum. Kiedyś mieszkali w nim ludzie jak z Szekspirowskiej tragedii - namiętni w pożądaniu, oślepieni zazdrością, pazerni na władzę i pieniądze, bezwzględni, ale i bezwolni też.

Filip Bajon, który był nie tylko reżyserem filmu, ale także jego scenarzystą, wykorzystał w realizacji "Magnata" interesującą metodę, polegającą na skrzyżowaniu swobodnego przepływania malarskich obrazów z dosadnością niektórych scen i materiałem, zapisanym w starych kronikach. W efekcie film ma nerwowy, jakby postrzępiony rytm, widoczny także w pracy kamery. Niektóre chwile celebrowane są bez końca, ale bywa, że całe miesiące zdarzeń, streszczane zostają w jednym ujęciu. Mieszają się miejsca, czasy i bohaterowie, a niektóre sytuacje pozostają bez pointy.

Śmiało można natomiast nazwać "Magnata" sagą lub nawet epopeją, jego akcja dzieje się bowiem w bardzo ważnym dla Śląska momencie. Film zaczyna się jak zapis dekadenckiego stylu życia arystokracji, skupionej już tylko na utrzymaniu pozycji, pieniędzy i wystawnego stylu życia. Pszczyński zamek nie stoi jednak na pustyni; fortuna (właśnie upadająca) von Teussów bierze się z bogactwa, jakim są okoliczne kopalnie i rolnictwo. A w zakładach, których właścicielami są pszczyńscy książęta, narasta ruch rewolucyjny. Początek XX wieku to czas dla Śląska szczególnie ważny i ważący - na strajki socjalne nakłada się walka narodowo-wyzwoleńcza o odzyskanie polskości. Coraz częściej wściekłość wykorzystywanych robotników obraca się przeciw zarządom kopalń i hut, w których głównie zasiadają Niemcy. Wszak za chwilę wybuchną trzy śląskie powstania, w których za broń chwycą prości ludzie.

Taka linia podziału biegnie i przez korytarze pszczyńskiego pałacu. Synowie starego księcia, którego genialnie wprost zagrał Jan Nowicki, nie tylko szarpią resztki rodowej fortuny. Dzieli ich przede wszystkim pogląd na świat; ten najbliższy, dosłownie za oknami. Franzel staje się gorliwym wyznawcą narastającej ideologią hitlerowskiej. Conrad czuje się Polakiem i katolikiem. Bolko pozostaje w emocjonalnym zawieszeniu, które uczyni zeń ofiarę i doprowadzi do ruiny. Stary książę, który rzadko zdradza swoje myśli, choć zdystansowany do rzeczywistości, także dokonuje wyboru, Gdy powstańcy staną z nim twarzą w twarz, Hans Heinrich poda im wizytówkę w języku polskim.

Ogromną zaletą filmu Filipa Bajona jest próba obiektywnego oddania rozterek i wątpliwości, targających wszystkimi postaciami. Nic w tym filmie nie jest oczywiste, przynajmniej nie do końca, a każdy z bohaterów przechodzi przez swoje prywatne piekło. Nie jest to także film w żadnej mierze ideologiczny, choć przemiany historyczne stanowią nie tylko jego tło, ale są kołem napędowym działań wszystkich postaci. Kołem o niezwykłej sile, która zmiażdży ich los.

Specjaliści od ukłonów

Filip Bajon kręcił "Magnata" w wyjątkowo trudnych warunkach - finansowych i "obiektywnych". W Polsce roku 1986 brakowało wielu rzeczy codziennego użytku, o luksusach mowy nie było. A jednak film zachwyca pięknym, nostalgicznym klimatem, na który złożyły się nie tylko urokliwe wnętrza pałacu w Pszczynie, ale także dbałość o każdy scenograficzny i sytuacyjny drobiazg. To zasługa specjalistów, w tym aż ponad dwudziestu osób, zajmujących się scenografią, kostiumami i dekoracją wnętrz. Zaangażowano też konsultantów do spraw obyczajów dworskich, medali i odznaczeń, pojazdów i hippiki oraz do zdjęć ze zwierzętami. (hw-m)

O filmie

Realizatorzy "Magnata" nie ukrywali, że pierwowzorami swoich bohaterów uczynili ród książąt pszczyńskich von Pless. Filip Bajon w pisaniu scenariusza posługiwał się zresztą dokumentami i przekazami, dotyczącymi tej rodziny. Mimo wszystko - ze względu na delikatność tematu i dla większej swobody twórczej - filmowy ród nosi nazwisko Von Teuss.

"Magnat" rozpoczyna się w roku 1900, od wizyty cesarza Wilhelma II, który gości u Hansa Friedricha, seniora domu, męża pięknej księżnej Daisy. Ku jej niezadowoleniu, małżonek nie przyjmuje intratnej posady ambasadora w Anglii, ojczyźnie Daisy.

To małżeństwo nie przetrwało próby czasu i po trzydziestu latach (na ekranie, w serialu akcja toczy się wolniej) znów widzimy księcia, ale u boku nowej żony. On jest już starcem - częściowo sparaliżowanym, zgorzkniałym i złośliwym. Ona - Marisca emanuje młodością i erotyzmem. Między piękną macochą a najmłodszym z von Teussów - Bolkiem rodzi się namiętny romans. Na wieść o chorobie ojca, do Pszczyny przyjeżdżają pozostali dwaj synowie: Franzel, sympatyzujący z niemieckimi nazistami oraz czujący się Polakiem Conrad. W obliczu niepokojów społecznych i walk powstańczych, rozsypują się także więzy rodzinnej solidarności. Książę popada w odrętwienie, Franzel usiłuje przejąć rodzinne finanse, Conrad demonstracyjnie obnosi się ze swoim katolicyzmem. Po ujawnieniu związku Bolka i macochy, przymuszonych do małżeństwa, dla wszystkich rozpoczyna się już lot ku zagładzie. W 1935 roku Bolko zostaje aresztowany przez hitlerowców, a po uwolnieniu - umiera, Franzel usiłuje popełnić samobójstwo, śmierć dopada starego księcia, rozpada się majątek. Zostaje tylko pusty pałac. (hw-m)

Plejada gwiazd

Obsada "Magnata" to naprawdę pierwsza liga polskiego aktorstwa. W popremierowych recenzjach pochwał pod adresem wykonawców było nawet chyba więcej niż pod adresem reżysera. W 1987 roku, na festiwalu w Gdyni, film otrzymał Nagrodę Specjalną Jury, a Bogusław Linda nagrodę za pierwszoplanową rolę męską.

Obsada

Jan Nowicki - książę Hans Heinrich von Teuss

Olgierd Łukaszewicz - Franzel

Jan Englert - Conrad

Bogusław Linda - Bolko

Grażyna Szapołowska - Marisca

Maria Gładkowska - Daisy

Jerzy Bińczycki - Zbierski, dyrektor kopalni

Jerzy Trela - Sztygar

Znakomita większość zdjęć, których autorem jest Piotr Sobociński, powstała we wnętrzach pałacu w Pszczynie i na terenie jego parku. Niektóre ujęcia kręcono w Bielsku-Białej.


Książęce ananasy i ostatnia paróweczka

Co ma wspólnego "Magnat" Filipa Bajona z "Misiem" Stanisława Barei? O tym za moment.

Jesienią 1986r. z grupą kolegów studentów wybraliśmy się do Pszczyny, gdzie ekipa kręciła "Białą wizytówkę", czyli kinowego "Magnata". Chcieliśmy się otrzeć o wielkich aktorów, zobaczyć jak się robi filmy, napisać coś do studenckiej gazetki. Powiodło się. Zagadnięty przez nas Olgierd Łukaszewicz, grający rolę Franzla, najstarszego syna Księcia, poświęcił nam godzinkę, i jeszcze zaprosił na zupę i lampkę wina. Zrobił na nas wielkie wrażenie. Nawet przy posiłku opowiadał o roli, którą jak się później okazało zagrał znakomicie. To on podszepnął nam pomysł, żeby zaciągnąć się do statystów. Nie ukrywam, dla biednych żaków stawka jaką nam zaproponowano za dzień na planie pozwalała przeżyć miesiąc w akademiku.

Następnego dnia, skoro świt stawiliśmy się na katowickim lotnisku Muchowiec.

Mnie przypadła rola polskiego oficera Korpusu Ochrony Pogranicza. W zbyt ciasnych kamaszach, ale za to w zgrabnym mundurze jeździłem limuzynami z epoki i biegałem po lotnisku, aby aresztować książęcy samolot, który wracał z zagranicy.

Jaśnie Pan wysłał swego pilota po ananasy, na które miał ochotę. Jak się okazało nie tylko on... Choć trudno młodym w to uwierzyć, ananasy w tamtych czasach można było obejrzeć w Peweksie, takim sklepie, gdzie płacono dolarami.

Stało się. Po godzinie ujęć owoce zaginęły. Ktoś je ukradł. Spotkał je ten sam los, co paróweczki Barrykenta w słynnej scenie "Misia".

Jako, że szybkie śledztwo nie wykryło skrytożercy, asystent reżysera musiał wyjąć plik dolarów, wysłać kierowcę do najbliższego Peweksu po nową partię owoców.

Mniam, mniam!

od 7 lat
Wideo

Zmarł Jan Ptaszyn Wróblewski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: "Magnat" Filipa Bajona: zrealizowany z wielkim rozmachem - Wisła Nasze Miasto

Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto