Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Andrzej Gołota: Karpia od dawna już nie zabijam

Robert Małolepszy
fot. arc.
fot. arc.
Z Andrzejem Gołotą, najlepszym w historii polskim pięściarzem wagi ciężkiej, rozmawia Robert Małolepszy Co Pana bardziej obecnie pochłania? Przygotowania do świąt czy jednak do zbliżającej się Pańskiej kolejnej ...

Z Andrzejem Gołotą, najlepszym w historii polskim pięściarzem wagi ciężkiej, rozmawia Robert Małolepszy

Co Pana bardziej obecnie pochłania? Przygotowania do świąt czy jednak do zbliżającej się Pańskiej kolejnej walki?

Przygotowania do walki. Zostało już naprawdę niewiele czasu. Z Mike'em Mollo boksuję 19 stycznia. Jestem właśnie w decydującym okresie przygotowań. Codziennie sparuję. Mam dwóch sparingpartnerów, którzy przypominają stylem Mollo. Ale o świętach, oczywiście, nie zapominam. Jestem na etapie zdobywania prezentów.

Zabrzmiało to, jakby miał Pan z tym kłopot.

Bo mam. I to jaki!

Nie wie Pan, co wybrać?

Wiem i to bardzo dobrze. Nie uwierzysz, ale w Ameryce mam kłopoty z dostaniem prezentu dla syna. Obiecałem mu najnowszą grę komputerową. To gra sportowa. Można np. próbować swych sił w tenisie, ale nie za pomocą dżojstika. Stoi się przed telewizorem i wykonuje realne ruchy, jak w tenisie. Komputer wszystko analizuje, uderzasz piłkę i ona leci na ekranie w odpowiednie miejsce kortu. Niezła jazda. W Ameryce to teraz najmodniejszy gadżet. Jak tylko pojawi się w sklepie, od razu ustawiają się kolejki. Kartki wydają, zapisy robią. Jak u nas za komuny. Uruchomiłem wszystkie swoje wtyczki, by zdobyć grę.

Nazwisko Gołota otwiera jeszcze jakieś drzwi?

Wciąż całkiem sporo.

Dla żony ma Pan prezent?

Nie, ale nie powiem wam, co kupię, bo to tajemnica.

Ja też nigdy nie wiem, co dostanę.

A córce, co Pan obiecał?

Uuuu. Tu też mam niezły problem. Ona ma 16 lat. Wszystko wie teraz najlepiej. Chyba dam jej kasę pod choinkę. Bo co bym nie kupił, byłoby źle.

Gdy ostatni raz rozmawialiśmy, był Pan na etapie kupowania jej samochodu.

Jak tylko skończyła 16 lat, zrobiła prawo jazdy i zażyczyła sobie dżipa. Dobry ze mnie tatuś, to kupiłem. Jednak nie oryginalnego dżipa, tylko terenowego mercedesa. Jest bezpieczniejszy.

Ma już chłopaka?

Mam nadzieję, że nie.

Poza kupowaniem prezentów ma Pan jeszcze jakieś świąteczne obowiązki?

Zawsze kupowałem żywą choinkę, ale w tym roku Mariola [żona - red] kupiła sztuczną. Pierwszy raz w historii.

A gdzie w Ameryce kupuje się choinki?

Tak samo jak w Polsce. Przed świętami sprzedawcy pojawiają się w różnych punktach miasta. Tyle tylko, że u nas to są małe placyki, a tutaj wielkie pola choinek.

Karpia Pan zabija?

Nie, lecz nie dlatego, że się boję. Od lat nie mamy czasu na przyrządzanie dań wigilijnych. Żona prowadzi dużą kancelarię prawniczą. Kupujemy wszystko. Oczywiście w polskich firmach kateringowych.

Jakie dania?

Tradycyjne, polskie.

Wigilię spędzicie sami czy w większym gronie?

Nie wiem. Żona zajmuje się przygotowaniem kolacji. Na pewno, jak zwykle, pójdziemy na pasterkę.

Gdzie spędzi Pan noc sylwestrową?

Człowieku, jaki sylwester, do walki zostały trzy tygodnie. Zasuwam od rana do nocy. Grzecznie chodzę spać. Tak samo będzie w sylwestra.

Nawet lampki szampana?

Żadnego alkoholu. Napiję się, jak wygram z Mollo.

Mollo to taki ringowy zabijaka. Nie ma wielkiej techniki, ale za to ma czym uderzyć. Na pewno rzuci się na Pana w pierwszych minutach pojedynku i będzie chciał znokautować.

Pewnie tak zrobi.

Pierwsze rundy ma Pan zawsze słabe. Wymyślił Pan jakiś sposób, by wyjść do ringu bardziej rozluźnionym, by nie powtórzył się już scenariusz z walki z Lamonem Brewsterem?

A co mogę jeszcze zrobić?! Przyjedź do Nowego Jorku. Zapraszam do szatni. Damy sobie po razie. Może to coś pomoże (śmiech).

A na poważnie?

Na poważnie, to każdy ma jakąś słabość. Ja mam taką i będę musiał sobie poradzić.

W ostatniej walce nawet straszliwie wolny Kevin McBride zdołał Pana jednak trafić w pierwszej rundzie. O mało Pana nie znokautował?

Naprawdę? Niewiele z tego pamiętam (śmiech). McBride przygotowywał się do walki ze mną pod okiem Buddy McGirta, z którym ja z kolei pracowałem przez jakiś czas po tym, jak podjąłem decyzję, że wracam na ring. Wiedział, jak mnie zaskoczyć i wcale nie był taki wolny. Mollo nie będzie miał takich informacji.

Pan za to o Mollo będzie dużo wiedział. Sam Collona, z którym znów Pan trenuje, prowadził długo tego zawodnika. Ponoć ich rodziny są nawet zaprzyjaźnione. To duży problem dla Collony?

Nie wiem i nie obchodzi mnie to za bardzo.

W jakiej jest Pan formie?

Na razie trudno powiedzieć. Formę to ja dopiero buduję. Czuję się nieźle. Lewa ręka nie boli, a to jest dla mnie najważniejsze.

Jeśli wygra Pan z Mollo, dostanie Pan kolejną szansę walki o mistrzostwo świata. To już praktycznie przesądzone. Niedawno pojawił się Pan na 10 miejscu w rankingu federacji WBC. A to oznacza, że będzie Pan pewnie walczył z mistrzem tej organizacji. Woli Pan czempiona tymczasowego Samuela Petera zwanego Nigeryjskim Koszmarem Sennym czy Rosjanina Olega Maskajewa, który był ostatnio kontuzjowany, ale jak tylko wróci do zdrowia, stanie do walki z Peterem.

Nie wiem. Obaj są groźni. Zacznę się zastanawiać, który jest mocniejszy, jak wygram z Mollo. Na razie tylko na tym pojedynku się skupiam.

Na ring wraca też Dariusz Michalczewski. Jak Pan skomentuje powrót na ring byłego kolegi z reprezentacji Polski?

A z kim on walczy?

Z Graciano Rocchigianim.

Nie znam. W Ameryce tej walki nie pokażą. A jak nie pokazują, to znaczy, że nie jest ważna. Jeśli chodzi o "Tygrysa", to chyba żadnej jego walki nie pokazali w USA.

Wciąż się nie lubicie?

Szkoda strzępić języka na takie tematy.

Nadal śledzi Pan wyniki innych polskich sportowców? Podczas ostatnich mistrzostw świata w boksie amatorskim, które odbywały się w Chicago, często bywał Pan na trybunach.

Zawsze jak mogę, dopinguję Polaków. Ostatnio, choć korespondencyjnie, piłkarzy. Niezły bajer z tym awansem na Euro, co?

Wybiera się Pan na mistrzostwa?

A są w okolicy stadionów jakieś lodowce? [Gołota uwielbia jeździć na nartach, co roku w listopadzie zaczyna sezon wizytą na jednym z austriackich lodowców - red.]. A na poważnie, to może i przyjadę, jeśli uda mi się załatwić bilety. Na Małyszu, jak skakał podczas igrzysk w Salt Lake City, byłem. Zdobył dwa medale. Może i teraz będą fartowny dla chłopaków.

W przyszłym roku są też igrzyska w Peknie. Poleci Pan na olimpiadę?

Byłem już raz w Chinach i wystarczy. Tam wciąż panuje komunizm. Nie chcę jechać do kraju, w którym człowiek się nie liczy.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto