Korespondencja własna z Aten: W narożniku ekipy szwedzkiej Ryszard Świerad, mistrz świata z Katowic w 1982 roku, były trener naszej kadry, współtwórca największego sukcesu w historii polskich zapasów klasycznych podczas igrzysk olimpijskich w Atlancie, gdzie zdobyliśmy trzy złote, jeden srebrny i jeden brązowy medal. Na trybunach Stanisław Krzesiński, pod którego opieką polscy zapaśnicy zdobywali olimpijskiego medale w Seulu i Barcelonie i który przygotował grunt pod historyczny sukces w 1996 roku. Obecnie nie ma nic wspólnego z zapasami. Świerad i Krzesiński w pewnym momencie stali się personami non grata...
Ten pierwszy był bardzo zajęty, biegał od maty do maty, od zapaśnika do zapaśnika i skoncentrowany na ich walkach. – Mamy trzy szanse medalowe, trzeba tego pilnować, porozmawiamy później – mówił na powitanie. O Polakach wolał się nie wypowiadać.
Krzesiński dla odmiany tylko smutno kręcił głową...
Było nad czym. Trzech zawodników, cztery walki, cztery porażki – w ten sposób we wczorajszy poranek w Ano Liossa Olympic Hall rozpoczęli swoje występy na igrzyskach w Atenach polscy klasycy. I w zasadzie skończyli, bo seria wieczorna dla ich statusu w rywalizacji olimpijskiej nie miała już żadnego znaczenia.
Nie ma już w niej mistrzów: świata z roku ubiegłego, Dariusza Jabłońskiego (55 kg) i olimpiady z 1996 roku Ryszarda Wolnego i nie ma też debiutanta, Marka Mikulskiego (120 kg).
Rzecz w tym, że w ani jednym przypadku – co tak często zdarza się w zapasach – nie można było mieć wątpliwości, kto w pojedynkach z udziałem Polaków był lepszy, czy przypadkiem któryś z nich nie został skrzywdzony przez sędziów, czy może jakieś inne zrządzenie losu sprzysięgło się przeciwko nim. Nie – wszyscy przegrali na punkty, raz wyżej, raz niżej, ale przegrali wyraźnie.
W zasadzie najlepsze wrażenie pozostawił po sobie ten najmłodszy, 23-letni Mikulski, który w swojej grupie trafił na bardzo trudnych przeciwników. Jego los przypieczętowały poranne porażki z Bułgarem Murejko (1:2) i Litwinem Mizgaitisem (0:3).
– No i po zawodach – wydusił z siebie Mikulski. – Punkty traciłem po swoich własnych akcjach. Trudno powiedzieć, by start w igrzyskach mnie sparaliżował, czułem się i czuję na swój sposób rozluźniony, a jednocześnie skoncentrowany na walkach. Szkoda, że tak to się potoczyło, ale wyciągnę z tego nauki dla siebie.
W imieniu Jabłońskiego i Wolnego, którzy wzdłuż tzw. mixed zony przemknęli jak burza, nawet nie próbując rozglądać się na boki, przemówił czerwony z napięcia i zdenerwowania trener Józef Tracz: – Tak to się kończy, kiedy brakuje koncentracji w parterze. Popełnili błędy taktyczne wynikające właśnie z nieuwagi. I w ten sposób cztery lata pracy poszły na marne.
WALKI POLAKÓW
55 kg – Dariusz Jabłoński: 0:3 z Gajdarem Mamedajewem (Rosja) i 3:0 z Mukeshem Chatrim (Indie).
66 kg – Ryszard Wolny: 2:6 z Faridem Mansurowem (Azerbejdżan) i 0:3 z Juanem Luisem Marenem (Kuba).
120 kg – Marek Mikulski: 0:3 z Siergiejem Morejko (Bułgaria), 0:3 z Mindaugasem Mizgaitisem (Litwa) i 0:3 z Rulonem Gardnerem (USA).
Zgadnij kto to? Sportowe gwiazdy jako dzieci
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?