Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bajki zza krat

Karina Sieradzka
Chciałbym, aby moje bajki ukazały się drukiem, ale w wydawnictwie powiedzieli mi, że nie mam sławnego nazwiska, więc nic z tego nie będzie – mówi Alojzy Kawecki.
Chciałbym, aby moje bajki ukazały się drukiem, ale w wydawnictwie powiedzieli mi, że nie mam sławnego nazwiska, więc nic z tego nie będzie – mówi Alojzy Kawecki.
Alojzy Kawecki jedną trzecią życia spędził za kratkami. W różnych miejscach, w całej Polsce. Ostatnio zakotwiczył w Zakładzie Karnym w Raciborzu, gdzie za kilka dni minie mu półmetek ostatniego, 13-letniego wyroku.

Alojzy Kawecki jedną trzecią życia spędził za kratkami. W różnych miejscach, w całej Polsce. Ostatnio zakotwiczył w Zakładzie Karnym w Raciborzu, gdzie za kilka dni minie mu półmetek ostatniego, 13-letniego wyroku. Większość czasu zajmuje mu tu nauka w więziennej szkole zawodowej i... pisanie bajek dla dzieci, za które został ostatnio wyróżniony w konkursie literackim.

Kawecki Pochodzi z Płocka. Jak mówi, w domu złego przykładu nie miał. Więzienne życie poznał, zanim jeszcze osiągnął pełnoletność. Za kradzieże i włamania trafił do zakładu poprawczego. Pierwszy prawdziwy wyrok zaczął odsiadywać w wieku 25 lat. Miał już wtedy rodzinę. - Żona długo była cierpliwa, jakoś znosiła kolejne wyroki i inne moje wybryki. W końcu nie wytrzymała i zażądała rozwodu - mówi Alojzy Kawecki.

Siedem lat temu trafił do więzienia oskarżony o współudział w zabójstwie. Ofiarą był podobno jego dobry kolega. - To nie było zabójstwo, tylko pobicie ze skutkiem śmiertelnym. I to nie ja biłem... - przekonuje Kawecki. Dostał 13 lat.

W więzieniu zaczął pisać wiersze o tematyce religijnej. Jeden ze skazanych napisał wtedy bajkę dla córki. - Gdy mi ją przeczytał, parsknąłem śmiechem. Wtedy zapytał, czy potrafię napisać lepiej. No to napisałem - mówi. Tak powstała pierwsza rymowana bajka "Dole i niedole Janka Bezdomnego". Był rok 2000. Po sześciu latach wysłał tę bajkę i jeszcze jedną, "Zaczarowana księżniczka", na konkurs literacki ogłoszony przez Trzebiatowski Ośrodek Kultury. Dostał drugą nagrodę: piękny album i dyplom, z którego jest bardzo dumny. Własnoręcznie go oprawił. Pierwszymi recenzentami "Zaczarowanej księżniczki" byli współwięźniowie. - Siedziałem wtedy w Goleniowie, w dwunastoosobowej celi. Czytałem tam tę bajkę, wszystkim się podobała - wspomina Alojzy Kawecki.

Rymy zgrabnie same mu się układają, zawsze stara się, żeby bajka miała morał, była dowcipna. Słuchając tych utworów aż trudno uwierzyć, że pisał je człowiek z podstawowym wykształceniem, który w dodatku deklaruje, że w zasadzie nie jest wcale oczytany.

- Do czytania to ja jestem leń, zawsze byłem. W dzieciństwie mało czytałem, kilka książek zaledwie. Potem to jedynie Grzesiuka całego zaliczyłem. A teraz też niedużo czytam, jedynie Biblię. Jakiś talent to chyba jednak miałem od dawna. Pamiętam, jak kiedyś podczas imienin mojej mamy przyszło mi do głowy, żeby napisać wierszem coś o każdym z gości. Łatwo mi to poszło - wspomina Alojzy Kawecki.

W swoim dorobku ma już siedem bajek, zajmują sto odręcznie zapisanych stron w notatniku formatu A-4.

- Moim marzeniem jest wydać te bajki, ale nie mam dostępu do żadnego wydawnictwa. Udało mi się z jednym skontaktować, ale powiedzieli mi, że nie jestem znanym autorem, więc nic z tego nie będzie - mówi z żalem. Póki co, nagrał swoje bajki na płytę. Dla wnuków, których jeszcze na oczy nie widział. Tyle tylko, co na zdjęciach. Chce im wysłać bajki w prezencie. Niedługo Mikołaj i Gwiazdka, więc nadarza się okazja.

O wnukach i o rodzinie mówi ze wzruszeniem. To dla niej zaczął się uczyć, mimo że ma już 52 lata i, jak sam mówi, nauka nie przychodzi mu wcale łatwo. - Mimo całego zła, które wyrządziłem, rodzina utrzymuje ze mną kontakt, telefoniczny i listowny. Pojawiła się też szansa odzyskania rodziny. Chcę pokazać, że jestem jej wart. Żona ma wykształcenie, córka jest po studiach, a ja co? Choć trochę muszę się postarać żonie dorównać - mówi. Uczy się w więziennej zawodówce, ale gdy ją skończy, chciałby spróbować nauki w szkole średniej.

Teraz napisał sztukę "Syn marnotrawny", na podstawie Biblii. Chciałby ją wystawić w więzieniu, ale to nie takie proste. Bo trzeba więźniów zaangażować w charakterze aktorów, próby wymagają czasu. A oni w oddziale szkolnym czas mają ściśle rozplanowany: szkoła, praktyki i tak w kółko. Ale Kawecki jest dobrej myśli, rozmawiał już z wychowawcą, jest szansa, że uda się wszystko poukładać i więźniowie w sztuce wystąpią.

Z bajek Alojzego Kaweckiego

Dole i niedole Janka Bezdomnego
Opowiem wam historię
Janka Bezdomnego.
Dlaczego bezdomny?
Dojdziemy do tego.
Bardzo dawno temu,
w odległej krainie
Mieszkał Jaś Muzykant u młynarza w młynie.
Jaś nie miał nikogo,
mieszkał w poniewierce.
Młynarz go przygarnął,
bo miał dobre serce...

Nauka w więzieniu
Skazani mają możliwość podjęcia nauki w szkołach różnego szczebla i o różnych specjalnościach w zakładach karnych i aresztach śledczych w całym kraju. W Zakładzie Karnym w Raciborzu istnieje Zasadnicza Szkoła Zawodowa o specjalności krawiec-szwacz. Trafiają tu skazani z zakładów karnych z całego kraju. Nauka trwa cztery semestry (2 lata), nabór odbywa się co pół roku. Szkoła kończy się państwowym egzaminem, po którym skazani otrzymują świadectwa ukończenia szkoły. Nie ma na nich żadnej wzmianki, że była to szkoła więzienna.

od 12 lat
Wideo

Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto