MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Będzie debata o przyszłości śląskiej służby zdrowia

Agata Pustułka
Bytomscy lekarze zablokowali wczoraj miasto chodząc po przejściu dla pieszych na ulicy Strzelców Bytomskich.
Bytomscy lekarze zablokowali wczoraj miasto chodząc po przejściu dla pieszych na ulicy Strzelców Bytomskich.
Ponad trzysta placówek służby zdrowia w województwie śląskim - szpitali i przychodni - wzięło udział w ostrzegawczym strajku generalnym. Na dwie godziny, od 12 do 14, zamarły poradnie.

Ponad trzysta placówek służby zdrowia w województwie śląskim - szpitali i przychodni - wzięło udział w ostrzegawczym strajku generalnym. Na dwie godziny, od 12 do 14, zamarły poradnie. Na szpitalnych oddziałach zostali tylko ordynatorzy i siostry oddziałowe. Lekarze i pielęgniarki wychodzili przed budynki, by zademonstrować swoje niezadowolenie. W Bytomiu, gdzie stanęły wszystkie trzy szpitale, zablokowano nawet uliczny ruch. Odbywały się wiece, zebrania i pikiety.

W proteście wzięły udział m.in. 22 szpitale, w których od maja trwają strajki, a pacjenci przyjmowani są tak, jak w czasie ostrego dyżuru. W niektórych częstochowskich poradniach także dziś, w ramach dodatkowych represji, pracownicy zamierzają wziąć urlopy na żądanie.

Wczoraj problemem nr 1 była próba zakończenia strajku w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka i Matki. Dziesięć dni strajku w maju kosztowało ten szpital 650 tysięcy złotych, a gdy protest przedłuży się na czerwiec straty szpitala przekroczą 3 miliony złotych i nie będzie środków na pensje. Wiceminister zdrowia Bolesław Piecha podjął próbę rozwiązania konfliktu, ale bezskutecznie. Dyrekcja Centrum nie ma pieniędzy na podwyżki, a lekarze nie chcą ustąpić. - Zaprzestanie strajku jest warunkiem rozpoczęcia restrukturyzacji szpitala - wyjaśniał wiceminister Piecha. Innym rozwiązaniem jest postawienie szpitala w stan likwidacji i zmiana nazwy, celem odcięcia placówki od długu. Pytanie tylko, kto przejmie finansowy garb?

Właścicielem zadłużonego już na 47 mln złotych szpitala jest Śląska Akademia Medyczna. O oddłużeniu Centrum decydować musiałby rząd, a w podobnej, jak GCZDiM, sytuacji znajduje się aż 50 placówek klinicznych w całym kraju.

Związkowcy byli oburzeni propozycjami. - To próba zastraszenia nas. Jakoś przed strajkiem nikt się specjalnie naszym długiem nie przejmował - ocenił dr Grzegorz Bajor, szef OZZL w szpitalu.

Katastrofa szpitala rozpoczęła się zanim zaczął przyjmować pacjentów. To wówczas w sposób nieodpowiedzialny władze akademii zdecydowały o rozpoczęciu przez szpital działalności, choć na wejściu został zadłużony zakupami sprzętu na 14 mln zł. Strategiczne decyzje dotyczące Centrum podejmowano na przełomie kadencji rektorów Zbigniewa Religi i jego następcy Tadeusza Wilczoka. W kolejnych latach władze akademii brały lekką ręką kredyty na budowę innego gigantycznego szpitala Akademickiego Centrum Medycznego, ale o spłacie starych długów nikt nie chciał słuchać.

Koszty GZCDiM z planowanych 120 mln złotych wzrosły do 230 mln zł. Zalegano z zapłatą firmom budowlanym. Opinia publiczna nigdy nie poznała wiarygodnych dokumentów na co wydano sumy, w tym 17-milionowy zastrzyk z Ministerstwa Zdrowia. Niektórzy są zdania, że sprawa wymaga prokuratorskiego zbadania, bo odpowiedzialność za kłopoty placówki rozmyła się. Poza tym już na wejściu szpital, by zyskać kontrakt i pacjentów, zaproponował Śląskiej Kasie Chorych znacznie niższe niż konkurencja ceny, co w późniejszych latach mściło się niższymi nakładami.

Wczorajszy strajk ostrzegawczy w regionie był jedynie przygrywką do zapowiadanego na jutro spotkania w Urzędzie Wojewódzkim. Minister zdrowia Zbigniew Religa i szef NFZ Jerzy Miller (podobno też ma przyjechać) będą rozmawiać z wojewodą, marszałkiem i komitetem strajkowym na temat sytuacji finansowej śląskiej służby zdrowia. - Zostali zaproszeni dyrektorzy szpitali i właściciele placówek, czyli władze samorządowe, władze akademii - wyjaśnia wicewojewoda Artur Warzocha.

Nikt już dziś nie ukrywa, że sytuacja wymaga rewolucji systemowej i finansowej. Od efektów tego spotkania zależy, czy w czwartek w regionie rozpocznie się bezterminowy strajk generalny. Pierwotnie miał się on rozpocząć we wtorek, ale w minionym tygodniu ministrowi Relidze udało się namówić związkowców, by odłożyli decyzję o dwa dni.

Jednym z warunków był udział protestujących w środowej debacie. Drugim gwarancje płacowe. Ze spełnieniem tego postulatu jest jednak znacznie gorzej.

- Gdy środki na podniesienie wynagrodzeń trafią już do placówek to w ramach zakładów pracy i tak muszą się odbyć kolejne negocjacje płacowe - wyjaśnia Ewa Fica, ze śląsko-dąbrowskiej "Solidarności".

Do protestujących dotarło, że chodzi o 30 proc. więcej, ale brutto nie netto, co oznacza, że realnie w portfelach będzie to zaledwie ok.16 proc.pieniędzy więcej niż dotychczas.

od 7 lat
Wideo

Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto