Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bielscy spadochroniarze wyruszyli do Afganistanu

Gabriela Lorek, Ryszard Parka
Komandosi z Bielska-Białej podczas sobotniego oficjalnego pożegnania przed wyjazdem do Afganistanu. Lucjusz Cykarski
Komandosi z Bielska-Białej podczas sobotniego oficjalnego pożegnania przed wyjazdem do Afganistanu. Lucjusz Cykarski
W sobotę się pożegnali, dziś wylecą do Wrocławia. A stamtąd do bazy Bagram w Afganistanie. Żołnierze 18. Bielskiego Batalionu Desantowo-Szturmowego jadą na bardzo trudną misję. To wojna - ostrzegają eksperci.

W sobotę się pożegnali, dziś wylecą do Wrocławia. A stamtąd do bazy Bagram w Afganistanie. Żołnierze 18. Bielskiego Batalionu Desantowo-Szturmowego jadą na bardzo trudną misję. To wojna - ostrzegają eksperci.

W afgańskiej misji weźmie udział ponad 300 spadochroniarzy z Bielska. - Synek jeszcze tego nie rozumie. Myśli, że mąż wyjeżdża na poligon i szybko wróci - mówi Aneta Kopczyńska, żona Radosława, bielskiego komandosa. Żołnierz przyznaje, że małżonka protestowała. Jak wiele żon, mam, narzeczonych. - Wielu kolegów ze względu na rodziny wycofało się - mówi st. szer. Przemysław Meredyk. - Jest lęk - mówi st. szer. Radosław Kopczyński. Pół roku nie zobaczy swojej żony, synka i córeczki. Zabiera fotografie swoich najbliższych, filmiki w telefonie. Z komórki nie będzie mógł zadzwonić, będzie pisał maile.

Kpt. Grzegorz Pelczarski, oficer prasowy bielskiej jednostki zapowiada, że dla rodzin spadochroniarzy w Domu Żołnierza powstanie specjalne centrum kontaktowe.

Komandosi z bielskiej elitarnej jednostki desantowo-szturmowej wspólnie z żołnierzami 17. Brygady Zmechanizowanej z Międzyrzecza i Węgrzyna tworzą batalion manewrowy, który rozpocznie misję stabilizacyjną w Afganistanie w ramach operacji ISAF - Międzynarodowych Sił Wspierających Bezpieczeństwo. Dowodzić nim będzie ppłk Adam Stręk. Nie ukrywa, że afgańska misja będzie bardzo trudna. Trzy czwarte powierzchni kraju to dzikie góry, klimat jest surowy, niemal dwa afgańskie pokolenia wyrosły na wojnie. Żołnierze będą m.in. szkolili afgańską armię rządową, poszukiwali broni i ładunków wybuchowych, tłumili zamieszki.

- Jeżeli sytuacja będzie wymagać tego, by użyć również broni, to jesteśmy do tego przygotowani - mówi ppłk Stręk.


Średnia wieku: 27 lat. Do tego 6-7 lat służby nadterminowej i zawodowej w wojsku. Ponad połowa na misjach pokojowych była przynajmniej raz: w Kosowie i w Iraku. Ale trudno szukać w ich słowach brawury czy optymizmu. Żołnierze 18. Bielskiego Batalionu Desantowo-Szturmowego złudzeń nie mają. Do Afganistanu jedzie się na wojnę.

Osiem lat temu st. kpr. Paweł Ożga był Kosowie, potem w styczniu 2004 razem z całą drugą zmianą polskiego kontyngentu wylatywał do Iraku. Bliscy przyzwyczaili się, że w domu jest gościem. Oni w okolicach Przemyśla, on od ośmiu lat w Bielsku. - W Kosowie było dużo spokojniej i bezpieczniej niż w Afganistanie - mówi.

Rodzina st. szer. Przemysława Meredyka z Wodzisławia Śląskiego nie naciskała. - Nie namawiali mnie, żebym został, ani żebym jechał. Bardzo spokojnie to przyjmują - mówi. Dodaje, że wielu kolegów ze względu na rodziny wycofało się. Afganistan to jego pierwsza misja wojskowa. Dla 26-letniego mł. chor. Piotra Kłysa również. W 18. batalionie jest szósty rok, siódmy w mundurze. Jak tylko dowiedział się o rozkazie, postanowił, że jedzie. - Taka jest moja praca, dzięki takiej misji mogę zdobywać doświadczenie, sprawdzić siebie - mówi. - Każdy się boi, jakoś ten strach trzeba opanować, nie myśleć - dodaje. W Bielsku czekać będzie na niego narzeczona Marta, a w domu pod Łodzią rodzice i bracia.

Do zadań w Afganistanie żołnierze przygotowywali się od roku. Ppłk Adam Stręk, dowódca 18. BBDSz kilkakrotnie wyjeżdżał do Afganistanu, określał szczegółowy program szkolenia. Komandosi szkolili się w Hohenfels w Niemczech pod okiem instruktorów armii amerykańskiej, w Tatrach Wysokich przeszli specjalistyczne szkolenie górskie. Poznawali zwyczaje Afgańczyków, religię, język. Kilku żołnierzy potrafi posługiwać się językiem pasztu w stopniu podstawowym. Na miejscu będą również tłumacze.

Szkoliły się też rządowe służby prasowe. Rozmawiano m.in. o działaniach informacyjnych rządu na wypadek, gdyby w Afganistanie zginęli polscy żołnierze. - Przyjęliśmy zasadę, że najpierw poinformujemy rodziny, a dopiero potem opinię publiczną - mówi Jarosław Rybak, rzecznik resortu obrony. MON nie będzie ukrywał ewentualnych błędów popełnionych w Afganistanie. - Zdajemy sobie sprawę, że przebieg tej misji może zdecydować o losach rządu. Jeśli na Okęciu będą lądować trumny, to poparcie społeczne zacznie drastycznie spadać. Przygotowujemy się też na atak Giertycha i Leppera, którzy w takiej sytuacji będą chcieli pokazać, że są przeciw interwencji w Afganistanie - podsumowuje rzecznik jednego z resortów kierowanych przez PiS.

W Afganistanie jest już kilkudziesięciu spadochroniarzy z Bielska. Przygotowują przyjazd następnych. Żołnierze mają być przerzuceni w czterech turach. Data ich przerzutu do Afganistanu ze względów bezpieczeństwa utrzymywana jest w tajemnicy. Bazą docelową jest Bagram, 60 km na północ od Kabulu. Niewykluczone jednak, że żołnierze trafią do innych baz: Szaran, Wazi-Kwa lub Ghasni. - Zabierają bardzo dobry sprzęt łączności, dużo sprzętu noktowizyjnego. Wszystko z górnej półki - zapewnia gen. Jerzy Wójcik, dowódca 6 Brygady Desantowo-Szturmowej, w której skład wchodzi bielski batalion.


Polskie misje ONZ (wybrane)

Kraj

Kontyngent Okres

Wietnam 650 1973-79

Egipt 11 699 1973-79

Syria, Izrael 8 912 od 1974

Namibia 373 1989-90

Liban 7 682 od 1992

Jugosławia 3 867 1992-95

Chorwacja 1 064 od 1995

Kambodża 1 254 1992-94

NATO (wybrane)

Arabia Saud. 393 1990-91

Haiti 56 1994-95

Bośnia 3 260 od 1997

Kosowo 1 310 od 1999

Kosowo 531 od 2000

Nie daj się zabić...

Opinie polskich żołnierzy o wyposażeniu na misję w Afganistanie:

Kamizelki taktyczne/szturmowe - kamuflaż zielony, jakość materiału mizerna, kieszenie się odrywają przy szarpnięciu, ubogie wyposażenie dodatkowe, urywające się zamki błyskawiczne, duży koszt kamizelki, brak pasa biodrowego itd.

Buty - miały być trekkingowe, ale nie ma.

GPS-y - egzemplarz pokazowy okazał się bublem za ponad 3000 PLN.

Zasobniki (plecaki) - beznadziejnej jakości i wykonania - rwą się i drą w każdym miejscu.

Gogle - niepraktyczne - z dużym trudem mieszczą się pod hełm, są niewygodne i uwierają.

Łączność indywidualna - żołnierze we własnym zakresie kupili radiostacje Motoroli.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto