MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Bonitta dumny z postawy swoich siatkarek

Leszek Jaźwiecki
Nie udało się polskim siatkarkom pokonać Rosji w finale kontynentalnego turnieju w Halle, przez co straciły szansę awansu na grę na igrzyskach w Pekinu. Nie definitywnie.

Nie udało się polskim siatkarkom pokonać Rosji w finale kontynentalnego turnieju w Halle, przez co straciły szansę awansu na grę na igrzyskach w Pekinu. Nie definitywnie. Dzięki wysokiej pozycji w rankingu światowej federacji w mają zagrają o Pekin w Tokio.

- Mamy dobry zespół - chwalił polski zespół selekcjoner Marco Bonitta. - Wspólnie jesteśmy w stanie zrobić wszystko, sięgnąć po każde trofeum. Możemy z Pekinu wróci- z medalem.

Najpierw jednak nasze "Złotka" muszą wywalczyć olimpijskie paszporty. Ostatnią szansą będzie majowy turniej w Japonii. Wystąpi w nim osiem zespołów. Oprócz gospodarza trzy najlepsze drużyny ostatnich mistrzostw Azji Tajlandia, Korea i Kazachstan oraz cztery najlepsze zespoły z rankingu światowej federacji - dwie z Europy Serbia i Polska, jedna z Ameryki Południowej Dominikana. Ostatnią drużyn będzie Kenia lub Peru. Ta druga drużyna pod warunkiem, że Kenijki nie zdobędą kwalifikacji podczas turnieju w Algierii (20-30 stycznia). Do tej pory awans na igrzyskach zapewniły sobie drużyny Chin (gospodarz), Włoch, Brazylii, USA (trzy najlepsze drużyny z Pucharu Świata 2007), Kuba (triumfator turnieju kontynentalnego w strefie Ameryki północnej i Środkowej), Wenezuela (zwycięzca turnieju kontynentalnego w strefie Ameryki Południowej), Rosja (zwycięzca turnieju w Halle). Stawkę uzupełnią jeszcze triumfator z Algierii oraz cztery najlepsze zespoły z Tokio.

- Mamy jeszcze szansę na występ na olimpiadzie i postaramy się się ją wykorzystać - uważa Katarzyna Skowrońska-Dolata. - Mogłyśmy to już uczynić w Halle. Nie wyszły nam dwa pierwsze seta w meczu z Rosją. Pokazałyśmy jednak tej drużynie, że jesteśmy groźne. W tie breaku też grałyśmy swoje, ale nagle straciliśmy 10 punktów i trudno to było już odrobić.

Polki nie załamują rąk. Pokazały w Halle, że stać ich na dobrą grę. Pokonały wyżej notowane w światowym rankingu FIVB Serbię, nie przestraszyły się buńczucznym wypowiedziom niemieckich siatkarek, które chwaliły się, że wygrają z "Złotkami".

Drugi trener naszej reprezentacji Mauro Masacci uważa, że w kadrze znajduje się 12 bardzo dobrych zawodniczek. Potrzeba jedynie czasu, aby ten zespół się zgrał. Wtedy o sukcesy będzie znacznie łatwiej.

- Dziewczyny dały z siebie wszystko, w każdy pojedynek władały serce, zaangażowanie - uważa asystent trenera Bonitty. - Codziennie przez sześć dni graliśmy mecz z zespołami które śmiało można zaliczyć do światowej, a już na pewno do europejskiej czołówki. Przegraliśmy tylko jedno spotkanie. Co prawda to najważniejsze, ale w nim także dziewczyny pokazały ogromnego ducha walki.

Zdaniem selekcjonera naszej reprezentacji wreszcie mamy zespół. Bonitta z dumą odbierał gratulacje od innych trenerów.

- To jest nagroda za naszą ciężką pracę - mówił. - Pewnie, że miło jest, kiedy widzi się dobrze grający swój zespół. Czułem olbrzymią satysfakcję z tego, że obserwowali to również moi koledzy po fachu. Nasze miejsce jest w ścisłej czołówce, tuż za takimi potęgami jak Brazylia, Włochy, Rosja. Jesteśmy silni nie tylko fizycznie, ale także psychicznie. Nie przegrywamy już spotkań w "głowach".

Trener Bonitta nie mógł się jedynie pogodzić ze słowami swojego rodaka, która aktualnie prowadzi zespół Rosji. Giovanni Capara na pomeczowej konferencji przyznał, że w ostatnim czasie Polska otrzymała zbyt wielką pomoc od władz światowej siatkówki.

- Polska ma zapewniony udział w Grand Prix bez kwalifikacji - dziwił się Caprara. - Rosja jako trzeci zespół, Europy, bardziej zasłużyła na udział w Pucharze Świata, ale do Japonii poleciała Polska. Dobrze, że teraz wywalczyliśmy awans na igrzyskach na boisku, a nie w gabinetach prezesów.

Bonitta nie chciał tego nawet komentować. W końcu jednak nie wytrzymał i odpowiedział, że to nie jest miejsce na politykę.

- Trenerzy są od tego, aby szkolić, politykę zostawmy komu innemu - odpowiedział polski selekcjoner.

Polskie siatkarki rejsowym samolotem z Monachium powróciły do kraju. jedynie bielszczanki Milena Sadurek, Katarzyna Gajgał i Karolina Ciaszkiewicz z Halle wracały klubowym samochodem BKS Aluprof Bielsko-Biała. Wczoraj wieczorem trenowały już w swoim klubie, a dzisiaj rano odleciały na pucharowy mecz do Boloni. Rywalem bielszczanek w Pucharze CEV jest Scavolini Pesaro, w której gra m.in. Niemka Christine Furst.

Ostatnia szansa na wyjazd na igrzyska w maju


Śliwa: Świeniewicz na pewno zabrakło cywilnej odwagi

Z Magdaleną Śliwą, siatkarką Wisły Enion Energia Kraków, byłą mistrzynią Europy, rozmawia Wojciech Batko

Na naszych łamach ukazał się wywiad z Pani koleżanką z reprezentacji Polski Dorotą Świeniewicz. Czytała Pani?

Owszem i najogólniej mogę stwierdzić, że z jednej strony po Dorocie nie spodziewałam się takiej "zagrywki", a z drugiej, że generalnie Dorota mija się z prawdą w radykalnych opiniach. Choć najchętniej to nie mówiłabym o tym...

Tylko że została Pani wywołana do tablicy. Świeniewicz stwierdziła, że dlatego z asystentki selekcjonera została Pani zawodniczką na finały mistrzostw Europy, by nie tracić finansowo po zatrudnieniu przez Marco Bonittę asystenta rodem z Włoch. Tak rzeczywiście było?

Dorocie wolno żyć w takim przeświadczeniu, ale nie ma ono wiele wspólnego z prawdą. A zawodniczką stałam się z powrotem tylko dlatego, że nagle pojawiły się problemy personalne, wynikające głównie z kontuzji, i trener musiał mieć pole manewru.

Dorota Świeniewicz oświadczyła jednak, powołując się też na koleżanki z kadry, że w finałach mistrzostw Europy zagrała Pani - przepraszam - figurę g...a.

Z tego, co wiem, jest to zdanie akurat tylko Doroty. Od innych dziewczyn podobnych epitetów nie usłyszałam. Bo nawet jeśli tak myślą, to przynajmniej zachowują tę wiedzę dla siebie. I Dorota powinna postąpić podobnie. Wolno jej mieć o mnie najróżniejsze zdania, ale nie powinna tego upubliczniać. Mogła mi to powiedzieć prosto w oczy, mieć cywilną odwagę. Nie zaś robić to na łamach prasy. Choć rozumiem, że łatwiej jest mówić, nie mając przed sobą adwersarza... Wtedy można być "odważnym".

Czyli pranie brudów we własnym domu?

A dlaczego nie?! Czy wszystko musi zostać wystawione na widok publiczny?! Wcale tak nie uważam.

Czy widziała się już Pani z Dorotą Świeniewicz po opublikowaniu tego wywiadu?

Nie po opublikowaniu, ale z tego, co wiem, po jego udzieleniu. Było to w Bielsku-Białej. I był to kontakt zwyczajny, po prostu normalny jak między dwiema koleżankami znającymi się od lat i darzącymi się szacunkiem. Choć teraz to ostatnie stwierdzenie brzmi trochę dziwnie...


Zapewne kiedyś dojdzie do Waszego spotkania. Co powie Pani Dorocie Świeniewicz?

Owszem, pewnie kiedyś znowu się zobaczymy. I wtedy skorzystam z okazji, by sobie z Dorotą porozmawiać. Oj, wypożyczę ją sobie! Tego może być pewna! Jak też tego, że uczynię to tylko w cztery oczy, bez świadków. A tym bardziej bez udziału mediów, tak w trakcie jak i po... Jak ona się potem zachowa, to będzie jej problem. Wszystko to, co sobie powiemy, zostawię tylko dla siebie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Grosicki kończy karierę, Polacy przed Francją czyli STUDIO EURO odc.5

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto