Profesjonaliści pokonają tę trasę w niecałe cztery godziny. Reszcie zajmie to siedem i więcej godzin. Zdecydowana większość zawodników to bowiem amatorzy czerpiący frajdę ze współpracy ze swym psami - mówił Radosław Ekwiński prowadzący sobotnie zawody Pucharu Polski w dogtrekingu. Impreza odbyła się w Brennej.
Miłośnicy dogtrekingu z całej Polski zjawili się nad Brennicą już po raz trzeci. Tym razem ponad setka zawodników i psów miała do pokonania aż 28 kilometrów. Trasa wyścigu prowadziła z centrum Brennej na Równicę, dalej przez Orłową, Telesforówkę w Wiśle na Przełęcz Salmopolską, a stamtąd przez Grabową i Stary Groń z powrotem do centrum Brennej. By nie stracić orientacji w terenie, każdy z uczestników otrzymał turystyczną mapę.
- Trzeba na niej znaleźć kilka punktów kontrolnych, a następnie dotrzeć do nich - tłumaczył Piotr Zięzio, który wystartował w Brennej z siostrzenicą Sandrą oraz swym psem husky.
- W tej imprezie chodzi przede wszystkim o dobrą zabawę, ale ludzie i psy będą rywalizować do samego końca. Na mecie różnice będą niekiedy sekundowe - przekonywał Ekwiński, twierdząc jednocześnie, że dogtreking jest najbardziej przyjazną, zorganizowaną formą wypoczynku dla psa i człowieka, skierowaną dla wszystkich bardziej lub mniej aktywnych właścicieli psów.
Przekonywał również, że dogtreking to nic nowego, tyle, że w nowym opakowaniu. Każdy bowiem, kto ma psa, chodzi z nim na spacery.
- Tę dyscyplinę można uprawiać praktycznie z każdym psem, ważne jednak, by dostosować obciążenie do swoich i psa możliwości. Poza tym psiak musi być zdrowy i zadbany - tłumaczył z kolei Paweł Paszkiewicz z Zawiercia, który do Brennej zabrał owczarka francuskiego briard.
W czasie wyścigu zawodnicy byli związani ze swymi psami specjalną linką z amortyzatorem. Jest ona konieczna, by ani psu, ani człowiekowi, nie stała się krzywda. Linkę łączy się ze specjalnym pasem biodrowym, który uwalnia ręce i przenosi obciążenie na biodra, zaś amortyzator łagodzi szarpnięcia.
Pies ubrany jest z kolei w specjalne szelki, które w podobny sposób chronią jego stawy i kości. - Naturalnym odruchem psa jest ciągnięcie, dlatego w takiej uprzęży mniej się męczy. Nasz owczarek podhalański to jednak wyjątkowy egzemplarz, bo nie ciągnie ani w górę ani w dół - śmiała się Sabina Helbik z Korbielowa, która ze swoim pupilem zdobywała już miedzy innymi Pilsko i Rysiankę.
W Polsce dogtreking rozwija się od kilku lat. Zaczęło się od cyklicznych spotkań miłośników tej formy spędzania wolnego czasu. Następnie zaczęto organizować imprezy turystyczne i zawody trekingowe, w końcu wyścigi w ramach Pucharu Polski.
- Co roku bierze w nich udział większa liczba osób, nadal jednak uczymy się dogtrekingu od sąsiadów z Czech, którzy są w tej dziedzinie jedną z najmocniejszych nacji w Europie - mówi Ekwiński.
Publiczność brenneńskich zawodów miała okazję obejrzeć psie konkurencje freesbee i agility, mogła też podziwiać czworonożne piękności.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?