Cena ryzyka

Ten tydzień zaczął się fatalnie dla inwestorów giełdowych. Wczoraj na giełdzie indeks obrazujący wartość największych spółek, czyli WIG20 zatrzymał się dopiero na poziomie 2500 punktów - aż 900 punktów poniżej szczytu niedawnej hossy. Z komentarzy ekspertów wynika, że inwestorzy pozbywali się akcji nie bacząc na ich kursy.

Cóż, to cena giełdowego ryzyka - powie ktoś. Problem w tym, że na giełdowych spadkach tracą nie tylko ci, którzy niedawno kupowali akcje. Straty liczą też ci, którzy dali się namówić i zamienili bezpieczne bankowe lokaty na jednostki uczestnictwa w funduszach inwestycyjnych mających w swych portfelach walory giełdowych spółek.

Pożegnanie z zyskami?

- Fala pesymizmu łupi portfele inwestorów trawiąc sześciomiesięczne zyski - przyznaje Michał Kowalski, analityk w firmie Expander. - Wielu zadaje sobie pytanie, jak głęboko i jak długo jeszcze. Na nie jednak nie ma odpowiedzi.

Eksperci unikają prognoz, ponieważ wyprzedaż przybrała dramatyczne rozmiary nie tylko u nas, ale w ogóle na rynkach regionu Europy środkowo-wschodniej. Spadkom nie oparły się nawet akcje wartościowych firm o widocznej dynamice przychodów i zysków.

Choć można było się spodziewać, że trzyletnia hossa na giełdzie nie będzie trwała wiecznie, wydaje się, że wielu inwestorów było zaskoczenych skalą spadków, które rozpoczęły się już na początku ubiegłego miesiąca.

Tylko spokojnie

- W prasie pojawiło się dużo komentarzy odnośnie tej sytuacji, dzwoniło wielu klientów, którzy pytali, co zrobić w obecnej sytuacji - przyznaje Małgorzata Góra, prezes Union Investment Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych SA. - Nasza rekomendacja pozostaje niezmienna - inwestorzy lokujący długoterminowo w fundusze zrównoważone lub akcyjne nie powinni podejmować zbyt emocjonalnych decyzji, lecz spokojnie czekać, gdyż w dłuższej perspektywie fundusz odrobi stracone wyniki.

Z analizy transakcji klientów dokonanych w maju w funduszach Union Investment TFI SA wynika, że - mimo nerwowych nastrojów na rynku - została utrzymana wysoka sprzedaż brutto funduszy. - Przypuszczalnie klienci wzięli sobie do serca rekomendacje analityków rynku, którzy radzili, że warto teraz tanio dokupować jednostki funduszy, inwestujących w części lub całości w akcje - ocenia prezes Góra. - Część klientów wycofała środki w nadziei na "przeczekanie" spadków i dokonanie reinwestycji w fundusz. Czasu na zastanowienie i podjęcie decyzji mają sporo - zanim zostanie im zamknięty rejestr, musi minąć 60 dni - dodaje.

Powrót do lokaty?

Analizy pokazują, że w maju w innych funduszach było podobnie. Wiele osób nadal kupuje jednostki uczestnictwa funduszy, bo lokaty bankowe dają niewielkie zyski. Obecnie odsetki z lokat terminowych oscylują w granicach 2,5-3,5 proc. Jeżeli chcielibyśmy odłożyć niewielką kwotę, np. 2 tys. zł na okres jednego miesiąca możemy liczyć co najwyżej na zysk w wysokości 6 zł. Zostanie on dodatkowo zmniejszony o 19-proc. podatek. - W ostatnim czasie dużą popularnością cieszą się lokaty łączone z funduszami inwestycyjnymi - twierdzi Wojciech Boczoń, ekspert Bankier. pl. - Charakteryzują się tym, że deponowana kwota jest dzielona na dwie części - jedna część jest odkładana na lokacie terminowej, druga lokowana w jednostki funduszy inwestycyjnych. Zysk z lokaty jest stały, natomiast profity z inwestycji zależą od wyników funduszu. Alternatywą dla lokat terminowych mogą być również rachunki oszczędnościowe, które oferuje większość banków. Wypłata środków z takiego rachunku nie powoduje utraty odsetek. Oprocentowanie proponowane przez banki dla tego typu kont oszczędnościowych jest zazwyczaj wyższe niż w przypadku standardowych lokat.