MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Cztery skocznie, mnóstwo legend

Wojciech Koerber
Sven Hannawald wygrał wszystkie konkursy
Sven Hannawald wygrał wszystkie konkursy Krzysztof Szymczak
Małysz czarował Polaków, Weissflog jednoczył Niemców. Ahonen wygrał pięć razy, Hanni raz, za to dobrze

Do dziś trwają spory, w czym tak naprawdę tkwi magia Turnieju Czterech Skoczni, rozgrywanego już od 1953 roku. No więc według wszelkich znaków na niebie i ziemi fenomen imprezy polega na niezwykle umiejętnym wpasowaniu jej w kalendarz. Przełom roku zawsze jest chwilą sportowej pustki, a największą konkurencję w tej części Europy robi tylko... koncert wiedeńskich filharmoników. Tyle że to już nieco inna branża.

Cztery skocznie rządzą się swoimi prawami. Bywało, że ci, którzy mieli świetny początek sezonu, w Niemczech i Austrii gubili formę. Inni z kolei wyskakiwali jak diabeł z pudełka. Tylko ostatnio czynili tak Sigurd Pettersen (zwycięzca 2003/04) i Wolfgang Loitzl (zwycięzca 2008/09) czy nieco wcześniej nasz Adam Małysz (2000/01). Tak, to właśnie podczas TCS narodziła się małyszomania. Początek rzeczonego sezonu 2000/01 miał nasz zawodnik pechowy. A to przekładano zawody, a to dyskwalifikowano Polaka za zbyt długie narty. Tak było w Kuopio, gdzie trzeba było piłować deski. To tam, jak niesie wieść, ówczesny trener Apoloniusz Tajner miał nosić naszego mistrza na barana, by na porannym mierzeniu był jak najwyższy (jak wiadomo, po nocy człowiek jest nieco dłuższy, za dnia się "ściera"). Nie pomogło.

Pod koniec grudnia 2000 roku niewielu interesowało się wyjazdem Małysza do Niemiec. Kilka dni później, na początku stycznia, wracał już jako gwiazda. Wtedy jeszcze mocno przestraszona całą sytuacją, niewiele potrafiąca powiedzieć przed kamerą. Choć trudno w to uwierzyć, w kraju byli ludzie, którzy na eksplozji tego talentu stracili. Kto taki? Nie wszyscy pamiętają. Red. Janusz Zadura, który padł ofiarą łapanki przy Woronicza. To jemu właśnie przyszło w udziale relacjonowanie na żywo tego, co działo się w Wiśle podczas ostatniego konkursu w Bischofshofen. Bo Małysz zaskoczył nie tylko siebie, lecz również speców z telewizji. Wówczas w kraju mało kto jeszcze wiedział, że jak wieje w plecy, to jednak gorzej. Że tutaj powiedzenie "biednemu zawsze wiatr w oczy" kompletnie nie ma racji bytu. Zadura, delikatnie rzecz ujmując, pojęcie o skokach miał średnie. Świetny głos, zero kompetencji. Co mógł, to pomylił. No i zniknął z okienka w zasadzie po dziś dzień, nie licząc epizodu w Polsacie, dokąd przygarnęli go znajomi. Jedna kariera się zaczęła, inna skończyła.

Małysz pozostaje jedynym polskim zwycięzcą TCS. Najczęściej w historii triumfował za to wielki niemowa, Jane Ahonen, który pięciokrotnie przemawiał do naszej wyobraźni - w latach 1999, 2003, 2005, 2006 i 2008 (dwukrotnie był też drugi - w 2000 i 2001). Gdy imponował wielką formą, nie dawał rywalom najmniejszych szans. Jak w roku 2005. Gdy bywał w nieco gorszej dyspozycji, zwyciężał rzetelnością i stabilnością. Jak w sezonie 1999, kiedy uczynił to bez żadnego konkursowego triumfu. Cztery lata temu wygrał z kolei ex aequo z Jakubem Jandą. Przed ostatnią serią turnieju Czech prowadził trzema punktami, co - przekładając na długość - dawało niecałe 2 metry zaliczki. W finale Ahonen skoczył tak, jakby trener Tomi Nikunen włożył mu pod kask bryłkę lodu. Z kamienną twarzą uzyskał aż 141,5 m. W odpowiedzi Janda się potknął. Wylądował 2,5 metra bliżej niż rywal i zajął w konkursie drugie miejsce. Ten czeski błąd nie kosztował go jednak triumfu w imprezie. Obaj zakończyli z identyczną notą - 1081,5 pkt.

Mimo że to Sven Hannawald pozostaje jedynym skoczkiem w historii, który wygrał wszystkie cztery konkursy tej samej edycji (2001/02), zdecydowanie większy w oczach Niemców wydaje się Jens Weissflog. On wygrywał czterokrotnie i to na przestrzeni aż czternastu lat (83/84, 84/85, 90/91, 95/96). Dwa pierwsze triumfy wywalczył na konto NRD, dwa kolejne jako reprezentant zjednoczonych Niemiec. I wreszcie rzecz najważniejsza - to jedyny skoczek w historii, który po pierwsze zwycięstwo leciał stylem klasycznym, z nartami ułożonymi równolegle, a po ostatnie stylem V. Za prekursora skakania ze skrzyżowanymi nartami uważa się Szweda Jana Boekleva (zwycięzca PŚ 1988/89), choć prawa do tego rości sobie także Mirosław Graf ze Szklarskiej Poręby.

- Nim jednak Weissflog przestawił się na styl V, minęły dwa lata, podczas których brakowało go na skoczniach świata. Ale pokazał, że można - przypomina nasz były świetny skoczek Piotr Fijas.
Dodajmy, że Małysza i Weissfloga łączyły nie tylko charakterystyczny wąsik pod nosem i sportowa klasa. Gdy 17 marca 1996 roku Polak wygrał w Oslo-Holmenkollen swój pierwszy konkurs PŚ, Niemiec właśnie kończył karierę. Tak, to był ostatni pucharowy występ Weissfloga. Po zawodach jego narty, opatrzone autografem, dostały się do znanego muzeum narciarstwa we wspomnianym Oslo. Jens właśnie trafiał na półkę z eksponatami, Adam dopiero rozwijał skrzydła.

Swoje pięć minut podczas TCS miewały też niesforne dzieci skoków narciarskich. Dwukrotnie (1983, 88) zwyciężał Fin Matti Nykaenen (w święta znów machał nożem, zranił żonę), a raz jego rodak Toni Nieminen. W 1992 roku, gdy miał 16 lat, wygrał niemal wszystko (PŚ, TCS, złoto i srebro igrzysk w Albertville). Tyle że zgasł równie szybko, jak eksplodował. Rok później nie istniał. Przegrał z pokusami tego świata.

Dolny Śląsk również miał swojego przedstawiciela w czołowej "10" TCS. W 1968 roku 10. właśnie lokatę wywalczył Ryszard Witke, zwany Orłem Karkonoszy. Przed rokiem z cienia, z drugiego szeregu, wyskoczył natomiast Wolfgang Loitzl. Wieczny rzemieślnik stał się w końcu poetą, zwyciężając trzy konkursy i całą klasyfikację. Późno, ale jednak. Tydzień po sukcesie skończył 29 lat.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ważna zmiana na Euro 2024! Ukłon w stronę sędziów?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto