MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Czy istnieje śląska szkoła futbolu?

Marcin Jaroszewski
arkadiusz gola
arkadiusz gola
Czy w naszym regionie można jeszcze mówić o systemie szkolenia młodzieży, czy raczej naszą opinię ratują nas pojedyncze talenty, które szybko odchodzą do bogatych klubów? – Nie ma śląskiej szkoły, czy systemu ...

Czy w naszym regionie można jeszcze mówić o systemie szkolenia młodzieży, czy raczej naszą opinię ratują nas pojedyncze talenty, które szybko odchodzą do bogatych klubów?

– Nie ma śląskiej szkoły, czy systemu szkolenia piłkarskiego narybku – nie owija w bawełnę trener Antoni Piechniczek. – Są jakieś próby, rozmowy, obietnice, ale jeśli Śląsk chce nawiązać do tradycji sprzed lat, musi ofensywnie postawić na młodzież. Oczywiście, że do tego potrzebna jest baza i jakieś pieniądze, ale najbardziej potrzebny jest ludzki entuzjazm. Takich ludzi jak profesor Murgot czy Alojzy Dzieląg już nie ma. Oni budowali futbol młodzieżowy w Chorzowie od zera i doprowadzali na szczyt w skali kraju. Daleki byłbym jednak od krytykowania obecnych trenerów młodzieży. W podokręgu rybnickim, w Wodzisławiu, Zabrzu, oni jakieś wyniki mają. Modelowo pracuje Janusz Kowalski w Gwarku Zabrze. Ten klub wychował bodaj najwięcej ligowców, że wspomnę tylko Kuźbę czy Kosowskiego.

Skoro potrzebny jest system, jak wytłumaczyć fakt, że chłopcy z V czy IV ligi bardzo szybko adaptują się do wymagań ekstraklasy i jej zaplecza? Wychowanek Jana Furtoka Dawid Plizga wprost z ligi juniorów trafił na ligowy top i strzelał kluczowe gole dla GKS. Obecnie nikt nie wyobraża sobie składu Zagłębia Sosnowiec bez Przemysława Pitrego, który kilka miesięcy temu grał w Iskrze Pszczyna.

Zaprzeczeniem teorii systemu są także błyskawiczne kariery Marcina Radzewicza, Adriana Sikory, Ireneusza Jelenia, Tomasza Moskały czy Sebastiana Olszara. – Tak zawsze było i będzie. Nie można jednak zdawać się na żywioł i liczyć tylko na pojawiające się talenty. Taka sytuacja to znak, że koniecznie trzeba szukać zdolnych, ale przede wszystkim systematycznie realizować plan. Jedno drugiemu nie przeszkadza – kontynuuje Piechniczek. – Przecież patrząc na liczbę graczy z okolic Bielska, nie możemy od razu mówić o beskidzkiej szkole. Szkoła to coś, co wyróżnia spośród innych. Jedna może kłaść akcent na motorykę, inna na technikę, etc. Tu mamy już raczej do czynienia ze „szkołą łowienia talentów”.

Nie jest jednak tak źle, by popadać w rozpacz. Choć nasze kluby od wielu lat nie należą do krajowej czołówki (ostatni tytuł mistrza Polski zdobył w 1989 roku Ruch Chorzów....) bogaci wciąż chętnie sięgają na Śląsk, jak choćby Groclin do Odry. Stąd wywodzi się kilku obecnych reprezentantów Polski. Nawet jeśli ci piłkarze nie są tutaj urodzeni, to ich talenty szlifowano właśnie na Śląsku, czego przykładem mogą być choćby wspomniani Kuźba (z podłódzkiego LZS-u Lubochnia) czy Kamil Kosowski (z Ostrowca Świętokrzyskiego). Także bracia Piotr i Paweł Brożkowie pochodzący z Kielc, a uczący się kiedyś w SMS Zabrze. Podobną drogę przeszli Tomasz Wałdoch (z Gdańska) i Tomasz Hajto (z Makowa Podhalańskiego).


Oni m.in. uczyli się grać w piłkę na Śląsku:

Jerzy Dudek (Concordia Knurów, Sokół Tychy – FC Liverpool)
Kamil Kosowski (Gwarek Zabrze – FC K’lautern)
Radosław Gilewicz (GKS Tychy, Ruch Chorzów – Austria Wiedeń)
Tomasz Hajto (Górnik Zabrze – Norymberga)
Tomasz Wałdoch (Górnik Zabrze – Schalke 04)
Marcin Baszczyński (Ruch – Wisła Kraków)
Damian Gorawski (Ruch – Wisła Kraków)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

STUDIO EURO PO HOLANDII

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto