Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czy w Biedronce sprzedawano przeterminowaną żywność?

Izabela Kacprzak
To ogromne śledztwo, tysiące stron akt - mówi Michał Szułczyński, rzecznik gliwickiej Prokuratury Okręgowej. fot. Mikołaj  Suchan
To ogromne śledztwo, tysiące stron akt - mówi Michał Szułczyński, rzecznik gliwickiej Prokuratury Okręgowej. fot. Mikołaj Suchan
Pracownicy Biedronek przebijali daty na towarze szybko psującym się, głównie na rybach, serze, albo na takim którego nie można było sprzedać, bo przywożono w gigantycznych ilościach.

Pracownicy Biedronek przebijali daty na towarze szybko psującym się, głównie na rybach, serze, albo na takim którego nie można było sprzedać, bo przywożono w gigantycznych ilościach. Jak? Zmywaczem do paznokci, daty wycinano nożyczkami, przebijano inną datą, jeśli ta wcześniejsza była wyblakła, albo była słabo wybita. Datę przydatności do spożycia przesuwano w ten sposób o kilka dni, żeby, jak twierdzi jedna z kierowniczek, "nie było kryminału".

- Słyszałam od kierownika rejonu "to ma być sprzedane" - opowiada Dorota J., wieloletnia kierowniczka Biedronki w Olsztynie. - Ale jak tu sprzedać paletę masła, czyli ok. dwóch tysięcy kostek masła np. w jeden dzień. Nierealne.

Barbara z Piekar Śląskich, która pracowała w Biedronce 6 lat jako zastępca kierownika sklepu: - Przebijaliśmy daty na jajkach. Osobiście zrobiłam to tylko raz - mówi nam Barbara.

Dorota z Olsztyna pracowała w Biedronce 5 lat. - Codziennie słyszałam "przeterminujesz, twoja wina". Ubytki to ryzyko handlu, ale nie w Biedronce. Adam Gomoła z Prokuratury Okręgowej w Gliwicach, która od kwietnia prowadzi największe w Polsce śledztwo w sprawie wyzysku pracowników z 950 Biedronek z całej Polski przyznaje, że prokuratorzy prowadzący śledztwo słyszeli o tym procederze. - To przestępstwo. Grozi za to grzywna lub kara więzienia do roku - mówi Gomoła.

Paweł Tymiński, rzecznik sieci Biedronka stanowczo zaprzecza takim praktykom. - Wszystkie produkty u nas sprzedawane są najwyższej jakości a kryterium przydatności do spożycia jest jednym z elementarnych - podkreśla.

Kolejny zarzut

Maria H., kierowniczka gliwickiej Biedronki jest podejrzana o fałszowanie czasu pracy swoich pracownikom, zmuszanie do pracy po godzinach i w święta. Wczoraj Prokuratura Okręgowa w Gliwicach postawiła jej zarzuty. Tydzień wcześniej te same zarzuty postawiono Elżbiecie F i Karinie W., również wieloletnim kierowniczkom Biedronki w Gliwicach.


Dorota J. była kierowniczką Biedronki przez 5 lat: - Nie można było wyrzucić towaru, nie można było robić przecen - opowiada szczerze. - Straty na towarze miały być minimalne. To była taka presja, że fałszowałam daty, chociaż czułam się podle.

Barbara z Piekar Śląskich dodaje: - Nikt się nie buntował. Wszyscy wiedzieliśmy, że jak my tego nie zrobimy to zrobi to ktoś inny, a my zostaniemy bez pracy.

O takich praktykach słyszeli wszyscy pracownicy Biedronki. Mówili nam o tym i.in. Bogusława T., Barbara K., Adam K.

Pracownicy Biedronki nie mogą zabierać do domów przeterminowanego towaru czy zgniłych warzyw. Trzeba było je wyrzucać na śmietnik. Wybierali je bezdomni i biedni.

Dorota J. opowiada, jak wymagano od niej pomysłów na zmniejszenie protokołów strat. - Mieliśmy go po prostu wypchnąć, inaczej groziło mi obciążenie finansowe za niesprzedany towar - mówi. - Co się dało, zmywaliśmy zmywaczem do paznokci, naklejaliśmy na starą datę nową. Jak widziałam starszych ludzi, że biorą taki towar do ręki to podchodziłam i mówiłam żeby nie kupowali. Nie chciałam mieć ich na sumieniu.

Presja sprzedania towaru była ogromna. Tam gdzie nie fałszowano dat ważności na zalegającym towarze, kierownicy sklepów obarczali stratą pracowników. - Musiałem płacić za masło, za inne rzeczy. Zawsze była to moja wina. Że zapomniałem je wystawić - mówi nam Adam K. z Bydgoszczy.

Największe śledztwo w sprawie wyzysku pracowników w Biedronkach prowadzi Prokuratura Okręgowa w Gliwicach. Śledztwo jest mozolne, dotyczy 950 sklepów sieci z całej Polski. Obejmuje minimum 20 tys. świadków. Przesłuchano dopiero ok. 4 tysięcy osób.

Prok. Adam Gomoła potwierdza, że PO słyszała o takim procederze. Zeznają sami pracownicy oraz kierownicy sklepów. - Takie informacje składali już w prokuraturach rejonowych, które rozpoczynały śledztwa - mówi prok. Gomoła. - Informacje te są przekazywane do odrębnego postępowania.

Dorota została zwolniona, jak mówi "bez powodu". Za to, że nie zamówiła kefiru. Słyszała, że w Biedronce pracuje się do 5 lat, kiedy się wie już za dużo, idzie zwolnienie. - Codziennie słyszałam "przeterminujesz, twoja wina" - utyskuje.

Paweł Tymiński, rzecznik sieci Biedronka stanowczo zaprzecza takim praktykom. - Wszystkie produkty u nas sprzedawane są najwyższej jakości a kryterium przydatności do spożycia jest jednym z elementarnych. Nasze produkty przechodzą bardzo rygorystyczne kontrole jakości, w tym także tzw. "ślepe testy". Na kilkaset kontroli Państwowej Inspekcji Handlowej i Sanitarnej w naszych sklepach - żadna nie wykryła przypadku o jakim Pani pisze - mówi Tymiński.

Co na to pracownicy Biedronki?

- Sanepid? - dziwi się Dorota J. - Robiło się reklamówkę z żywnością, słodyczami. Można się było dogadać. Słyszałam, że od czasu wybuchu afery z Biedronką Sanepid już nie robi takich numerów, bo się kontrolerzy boją. Wiadomo, świat patrzy na ręce, nikt się nie odważy.

Dorota J. czeka aż zostanie wezwana przez prokuraturę na przesłuchanie. - Wszystko to opowiem. Moje koleżanki też. Niech cały świat wie.

Barbara: - Zrobię to samo. Powiem całą prawdę.

Kwestia czasu
W całej Polsce pracownicy Biedronek wygrywają sprawy z Jeronimo Martins Dystrybucja o niezapłacone nadgodziny. Reprezentuje ich charytatywnie mecenas z Elbląga Lech Obara. Prokuratury stawiają zarzuty oszustwa i wyzysku kierownikom sklepów, chociaż robili to na polecenie kierowników rejonu. W tym tygodniu gliwicka PO zarzuty poświadczania nieprawdy postawiła czterem kierownikom sklepów w Gliwicach.

Mec. Lech Obara mówił nam kilka dni temu: - Czekamy aż prokuratorzy oskarżą pomysłodawców tego systemu wyzysku. My wiemy kto to jest i prokuratorzy też wiedzą. To kwestia czasu.

Jakie kary?

USTAWA z dnia 28 lipca 2005 r.o zmianie ustawy o warunkach zdrowotnych żywności i żywienia

Kto produkuje lub wprowadza do obrotu, o niewłaściwej jakości zdrowotnej, zepsute lub zafałszowane, środki spożywcze, dozwolone substancje dodatkowe lub inne składniki żywności, substancje pomagające w przetwarzaniu podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto