Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czy właściciel domu może stać się ofiarą najemcy?

Anna Kontek
Najemca nie może mi zabronić wejść do mojego domu - mówi Ryszard Modzolewski
Najemca nie może mi zabronić wejść do mojego domu - mówi Ryszard Modzolewski
Ryszard Modzolewski z Mikołowa utrzymuje, że w jego przypadku tak się stało. 29 grudnia 2006 r. zawarł umowę najmu z Henrykiem Kowalikiem, prezesem spółki Henko. Do końca 2009 r. oddał mu w użytkowanie dom w Mikołowie.

Ryszard Modzolewski z Mikołowa utrzymuje, że w jego przypadku tak się stało. 29 grudnia 2006 r. zawarł umowę najmu z Henrykiem Kowalikiem, prezesem spółki Henko. Do końca 2009 r. oddał mu w użytkowanie dom w Mikołowie. W zamian do 10. dnia każdego miesiąca miał otrzymywać czynsz w wysokości 1.200 zł. Do własnego użytku zostawił jeden pokój, choć przyznaje, że uzgodnienie było ustne. Dziś twierdzi, że przez rok nie otrzymał od firmy ani złotówki.

- Od początku pan Kowalik mi nie płacił. Obiecywał tylko, że zrobi to w następnym tygodniu. Kilkakrotnie się spotykaliśmy. Ponieważ przebywałem poza Śląskiem, nie mogłem tego dopilnować - twierdzi Modzolewski. - W lipcu przyjechałem do Mikołowa na stałe i próbowałem egzekwować umowę, ale w siedzibie firmy ulokowanej w moim domu pojawiali się tylko pracownicy i pani pełnomocnik. To jej na początku sierpnia wręczyłem pierwsze przedsądowe wezwanie do zapłaty, dając czas do końca miesiąca.

Kolejne przedprocesowe wezwanie właściciel domu wysłał 31 sierpnia. Żądał w nim uregulowania długu w ciągu 7 dni, uprzedzając, że wypowie umowę najmu w trybie natychmiastowym i skieruje sprawę do sądu. Ponieważ nie uzyskał odpowiedzi, 12 września napisał wypowiedzenie. Domagał się w nim zapłaty zaległej kwoty - 9.600 zł, opróżnienia, opuszczenia i wydania mu lokalu oraz zdania posiadanych kluczy. Bez efektu. Zawiodły również próby skontaktowania się z najemcą.

- Rano 24 listopada 2007 roku wyjechałem z domu. W pomieszczeniach wynajmowanych przez firmę był wówczas syn Kowalika. Kiedy wróciłem, zastałem wymienione zamki. Nie mogłem się dostać do mojej własności. Nie wróciłem tu przez kolejny miesiąc - twierdzi. - Spałem u znajomych i w lesie. Potem przez 10 dni byłem w szpitalu.

29 grudnia rano postanowił włamać się do swojego domu. Poprosił o pomoc policję, ale dyżurny odmawiał przysłania patrolu. W końcu się zgodził i Modzolewski wszedł do środka w obecności funkcjonariuszy. Ostatniego grudnia złożył w Sądzie Rejonowym w Mikołowie pozwy: o eksmisję i nakaz zapłaty.

Przez kolejne dni nocował w nieogrzanym domu, bo nie miał dostępu do kotłowni.

- Można się do niej dostać tylko przez warsztat, czyli pomieszczenia zajmowane przez firmę. Nie chciałem narażać się na zarzuty, że coś zniszczyłem lub zabrałem - tłumaczy Ryszard Modzolewski. - Niestety, był mróz, więc popękały grzejniki i instalacja w kuchni zajmowanej przez spółkę. Woda zalała podłogi, przemokły ściany. Dębowe parkiety zaczynają gnić. Kto za to zapłaci?

Panowie spotkali się 3 stycznia 2008 r. w Komendzie Powiatowej Policji w Mikołowie. W obecności komendanta zadeklarowali chęć zawarcia kompromisu. Według Ryszarda Modzolewskiego, najemca zgodził się płacić na bieżąco w zamian za możliwość zajmowania pomieszczeń do czasu wydania wyroku.

- Nie jestem winien panu Modzolewskiemu ani złotówki - Henryk Kowalik zaprzecza wszystkim zarzutom. - Postanowienia umowy, którą zawarliśmy, realizowałem. Wiedziałby o tym, gdyby odbierał korespondencję kierowaną pod adres, gdzie jest zameldowany.

Zgodnie z umową, tym adresem jest dom w Oświęcimiu. Henryk Kowalik przypomina, że wynajął od Modzolewskiego całą nieruchomość. Twierdzi, że od lipca 2007 r. zezwolił właścicielowi na wykorzystywanie jednego pokoju, kiedy tylko będzie w Mikołowie, ponieważ błagał go o to. Jego zdaniem, to właściciel powymieniał wszystkie zamki. Porusza się po posesji swobodnie, chociaż uzgodnili dostęp tylko do jednego pokoju.

Firma nie korzysta z budynku od kilku miesięcy. - Jak tylko się pojawił, z siedziby firmy zaczęły ginąć nasze rzeczy: dokumenty, sprzęt, wyroby - mówi najemca. - Zgłosiliśmy to w komendzie policji w Mikołowie. Prawdopodobnie sprawa znajdzie finał w sądzie. Zresztą ten pan jest ze wszystkimi skonfliktowany, w tym z rodziną.

Ryszard Modzolewski konfliktom nie zaprzecza, ale twierdzi, że z tą sprawą najemca nie ma nic wspólnego.


Sprawa w toku
asp. ANNA MUSIOŁ, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Mikołowie

29 grudnia 2007 roku pan Modzolewski złożył w Komendzie Powiatowej Policji w Mikołowie prośbę o interwencję, ponieważ nie mógł wejść do swojego budynku. Po raz drugi policjanci interweniowali 10 stycznia 2008 r. Pan Modzolewski zgłosił wówczas, że nie może wejść do domu i że z pomieszczeń zajmowanych przez najemcę wycieka woda. Podejrzewał, że jest to wynik awarii kaloryferów. W obu przypadkach został pouczony o sposobie dalszego postępowania. Właściciel ma prawo wejść do swojego budynku. Funkcjonariusze wtedy do środka nie wchodzą. Świadkiem może być dowolna osoba. 24 listopada 2007 r. pan Kowalik zgłosił kradzież specjalistycznych urządzeń z siedziby firmy, a 18 grudnia poinformował o kradzieży mebli. Obie sprawy są w toku. Postępowanie prowadzi sekcja kryminalna KPP.


Jakie terminy
BŁAŻEJ FILIPOWICZ,
prawnik

Zgodnie z art. 687 k.c., jeżeli najemca lokalu dopuszcza się zwłoki z zapłatą czynszu za co najmniej dwa pełne okresy płatności, a wynajmujący zamierza najem wypowiedzieć bez zachowania terminów, powinien uprzedzić najemcę na piśmie, udzielając mu dodatkowego terminu miesięcznego do zapłaty zaległości. Toteż zapis umowny o natychmiastowym jej wypowiedzeniu po 60 dniach niepłacenia czynszu jest niezgodny z prawem.

By móc skutecznie rozwiązać umowę najmu, należy wysłać najemcy pismo. Niepodjęcie korespondencji nie ma znaczenia, bo w świetle art. 61 par. 3 k.c., pismo zostanie uznane za doręczone wtedy, gdy mógł on dowiedzieć się (a nie "dowiedział się") o jego treści.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto