Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Damy z koronki w jednym kawałku

wojciech trzcionka
Irena Krzyżak spędza z szydełkiem po kilkanaście godzin dziennie.  wojciech trzcionka
Irena Krzyżak spędza z szydełkiem po kilkanaście godzin dziennie. wojciech trzcionka
Choć okna w domu są duże, w pokoju panuje półmrok. To chyba trochę z winy ciemnych, masywnych, przedwojennych mebli. Pani Irena siada w fotelu, zapala lampkę i bierze się do roboty.

Choć okna w domu są duże, w pokoju panuje półmrok. To chyba trochę z winy ciemnych, masywnych, przedwojennych mebli. Pani Irena siada w fotelu, zapala lampkę i bierze się do roboty. Z szydełkiem w ręku może przesiedzieć nawet dwanaście, czternaście godzin. - Nie słyszałam, żeby ktoś robił takie lalki. Jeszcze nikt mnie nie podrobił - uśmiecha się Irena Krzyżak.

Serwetki są nudne

Urodziła się w Katowicach, ale już w wieku 5 lat z rodzicami przeprowadziła się do Wisły. Skończyła Technikum Mechaniczne w Ustroniu, a potem Politechnikę Krakowską. Na studiach poznała męża. Jest magistrem inżynierem mechanikiem. Od dziecka pociągają ją... robótki ręczne. - Gdy przestałam pracować zawodowo, dużo czasu spędzałam w domu. Ale ileż można sprzątać, gotować! - wzdycha 52-latka.

W końcu z nudy panią Irenę wyrwała córka Ula, obecnie studentka Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Było to cztery lata temu. Jako uczennica Liceum Plastycznego w Bielsku-Białej przyniosła zrobionego przez koleżankę na szydełku aniołka. Mama wcześniej potrafiła szydełkować i robić na drutach, więc zaczęła go przerabiać.

Z początku nic jej nie wychodziło, ale z czasem doszła do wprawy. Najpierw zrobiła małą lalkę, potem trochę większą. Z czasem zaczęła tworzyć jeszcze dzwonki do powieszenia na choince. - Nie chcę się rozdrabniać. Robię tylko te dwie rzeczy. Serwetek nie hekluję, bo uważam, że to nudne zajęcie - wyjaśnia pani Irena.

Słodkie i sztywne

Jak powstają cudeńka z bawełnianego kordonka? Robi się je jednym ciągiem, od głowy do rąbków sukni. Potem osobno dorabia się ręce, włosy, warkocze, fartuszki, kapelusze, torebki, parasolki i inne detale.

- Nigdy nie mam gotowej koncepcji jak ma wyglądać lalka. Nigdy też wszystko nie wychodzi mi tak, jak sobie zaplanuję. Nieraz pruję ścieg po kilka razy - opowiada pani Irena. - Staram się robić ściegi bardzo ścisłe, żeby lalki dobrze się trzymały nawet bez stojaka, ale nie wzoruję się jakoś szczególnie ma modzie. Dokładnie oglądam tylko filmy kostiumowe.

Zajęcie jest niezwykle pracochłonne. Duża 25-centymetrowa lalka powstaje dwa tygodnie. Gdy już jest gotowa, można ją normalnie wyprać. Żeby znowu była sztywna, po odwirowaniu należy zanurzyć ją w roztworze wody z cukrem (15 kostek na jedną trzecią wody).

W szkockim kitlu

Damy z koronki są białe, szare lub oliwkowe. - Dlaczego nie dorabiam dla nich panów? Raz próbowałam zrobić Adama Małysza, ale kompletnie mi nie wyszedł. Nie był zbyt efektowny i go przerobiłam. Mężczyzn trzeb robić w kilku kawałkach, a to przeczy idei lalek w całości. Trudno się szydełkuje koszule i spodnie. Musiałbym wykonać Adama Małysza w szkockim kitlu - śmieje się wiślanka.

Pani Irena czasami sprzedaje swoje cudeńka. Jej lalki są już w Stanach Zjednoczonych, Japonii, Australii, w Chinach, Niemczech, Holandii. Polacy rzadko po nie sięgają, bo duża lalka kosztuje około 700 zł.

- Przede wszystkim wyrabiam lalki dla przyjemności i własnej satysfakcji. Teraz zrobiłam lalkę dla Jolanty Kwaśniewskiej. Chciałabym ją dać pani prezydentowej, jako pamiątkę z Wisły - marzy Irena Krzyżak.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto