Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Detektyw Krzysztof Rutkowski trafi za kratki?

Maria Klimczyk
Krzysztof Rutkowski wyraził zgodę na publikację nazwiska i wizerunku. Fot. Archiwum
Krzysztof Rutkowski wyraził zgodę na publikację nazwiska i wizerunku. Fot. Archiwum
Od wczoraj Krzysztof Rutkowski nie może prowadzić działalności detektywistycznej. Ma też zakaz opuszczania kraju, a ponadto do końca marca musi wpłacić 20 tysięcy złotych poręczenia majątkowego.

Od wczoraj Krzysztof Rutkowski nie może prowadzić działalności detektywistycznej. Ma też zakaz opuszczania kraju, a ponadto do końca marca musi wpłacić 20 tysięcy złotych poręczenia majątkowego. W przeciwnym wypadku trafi do aresztu. Takie środki zapobiegawcze wobec Rutkowskiego zastosowała Prokuratura Rejonowa w Bytomiu, gdzie wczoraj przez ponad pięć godzin był przesłuchiwany.

Rutkowskiemu postawiono dwa zarzuty: bezprawnego zatrzymania oraz działanie bez koncesji na usługi detektywistyczne. Grozi mu do pięciu lat pozbawienia wolności.

Sprawa ma swój początek w czerwcu zeszłego roku. Wtedy to ludzie Rutkowskiego na zlecenie jednego z tutejszych biznesmenów, który był szantażowany, zatrzymali trzy osoby. - Rutkowski działał sam, bez porozumienia z policją. Po akcji zawiózł szantażystów na Komendę Miejską Policji, twierdząc, że są to sprawcy wymuszenia rozbójniczego. On sam w momencie zatrzymania nie miał pełnego oglądu sytuacji, bazował tylko na ustaleniach swojego klienta. W toku postępowania w tej sprawie okazało się jednak, że cała ta akcja była przeprowadzana bezprawnie, ponieważ w maju zeszłego roku Rutkowski nie miał już koncesji detektywa. Nie miał więc prawa nikogo zatrzymywać - wyjaśnia Iwona Brózda, prokurator rejonowy w Bytomiu.

Inaczej na sprawę patrzy Rutkowski. - Jestem niewinny. To było obywatelskie zatrzymanie przestępcy na gorącym uczynku. Każdy obywatel ma prawo to zrobić. Ponadto tę akcję prowadziło Biuro Doradcze Rutkowski, którego jestem właścicielem. Biuro nie musi mieć koncesji Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Złożę zażalenie na czynności prokuratorskie w Sądzie Rejonowym w Bytomiu.

Przypomnijmy, że w zeszłym tygodniu rybnicka prokuratura przedstawiła Krzysztofowi Rutkowskiemu dwa zarzuty związane z akcją jego ludzi, którzy w październiku ub.r. pomogli matce odebrać 7-letniego Krzysia, wyprowadzając go ze szkoły w Książenicach.

Sprawa ciągnie się od czerwca zeszłego roku. - Punktem wyjścia było wymuszenie rozbójnicze. Jeden z bytomian wynajął firmę Rutkowskiego do ujęcia osób, które wymuszają od niego pieniądze. Wskazał mu te osoby. Rutkowski zatrzymał dwóch mężczyzn i kobietę. Zostały siłą wciągnięte do samochodu i zawiezione na policję - mówi Iwona Brózda, prokurator rejonowy w Bytomiu.

Od tego momentu sprawa nabrała rozmachu. Bytomska policja i prokuratura zaczęły badać, czy faktycznie ktoś popełnił przestępstwo i jaką rolę odegrały w nim osoby, zatrzymane przez Rutkowskiego. - On sam w momencie zatrzymania nie miał pełnego oglądu sytuacji, bazował tylko na ustaleniach swojego klienta - dodaje Brózda.

Jednak przestępstwo rzeczywiście popełniono. Jego ofiarami było małżeństwo Małgorzata i Piotr Sz., mieszkańcy Bytomia Stroszka. Od marca do 16 czerwca 2005 Paweł B. i Iwona K. wymusili od nich 112 tysięcy złotych, grożąc im pobiciem i podpaleniem dobytku. Pieniądze miały być zwrotem pożyczki, którą rzekomo zaciągnął Piotr Sz. Małżeństwo ze Stroszka faktycznie pożyczyło pieniądze od Iwony K. Jednak nie 112, a 12 tysięcy złotych. Iwona K. sfałszowała umowę pożyczki, dopisując przed cyfrą 12 jedynkę. Pod koniec grudnia zeszłego roku sprawa trafiła do Sądu Rejonowego w Bytomiu. Jest w toku.

Podczas postępowania okazało się jednak, że Rutkowski, zatrzymując siłą szantażystów nie miał do tego uprawnień. Co więcej, ludzie detektywa przez pomyłkę zatrzymali w czerwcu także Piotra P., zupełnie nie związanego ze sprawą. - Przekroczył swoje uprawnienia. Nikt nie ma prawa siłą zatrzymywać ludzi - podkreśla prok. Brózda. - Rutkowski nie robił tego osobiście, ale zlecał te czynności swoim pracownikom. Zarzucamy sprawstwo kierownicze.

Detektyw się broni. Tłumaczy, że ma dwie firmy detektywistyczne. Biuro Detektywistyczne Rutkowski Security Service i i Biuro Doradcze Rutkowski.

- Security Service ma koncesję na usługi detektywistyczne i ochroniarskie - twierdzi Rutkowski. - Ale to nie ono prowadziło akcję w Bytomiu. To, co działo się w Bytomiu było zwykłym obywatelskim zatrzymaniem. Złapaliśmy przestępcę, w momencie, gdy odbierał pieniądze od Pawła Sz. Na to nie trzeba mieć koncesji. Cały czas współpracowaliśmy z policją. O naszej akcji powiadomiliśmy dyżurnego w Komendzie Miejskiej, zaraz po wjeździe do Bytomia - tłumaczy Rutkowski.

Jednak i policja, i prokuratura twierdzą, że było inaczej.

- Ludzie Rutkowskiego nikogo nie zatrzymali na gorącym uczynku. Zatrzymali ich siłą, gdy sobie spokojnie szli ulicą, a nie w czasie popełniania przestępstwa. Poza policją nikt nie ma do tego prawa - podkreśla prok. Brózda.

Podisnsp. Józef Mokry, zastępca komendanta policji w Bytomiu ds. kryminalnych powiedział nam wczoraj, że Rutkowski mija się z prawdą, twierdząc, że akcję w Bytomiu przeprowadzała ta firma, która nie musi mieć koncesji na usługi detektywistyczne. - Wiemy z jaką firmą podpisywali umowę państwo Sz. Ta firma nie ma koncesji na usługi detektywistyczne, sprawdzaliśmy to w MSWiA, a powinna mieć - podkreśla podinsp. Mokry.

Rutkowski w rozmowie z DZ powiedział wczoraj, że w jego sprawie działania bytomskiej prokuratury były złośliwe. Dlaczego? - Mam zakaz opuszczania kraju. A oni przecież wiedzą, że mam rodzinę w Austrii, że jeżdżę tam do córki - mówi Rutkowski.

Postanowienie prokuratury uprawomocni się w ciągu siedmiu dni. W tym czasie Rutkowski może złożyć w Sądzie Rejonowym w Bytomiu zażalenie na to postanowienie.

Krzysztof Rutkowski wyraził zgodę na publikację nazwiska i wizerunku.

Już ma kłopoty
W ub. tygodniu rybnicka prokuratura przedstawiła Krzysztofowi Rutkowskiemu zarzuty związane z akcją jego ludzi, którzy w październiku ub. r. pomogli matce odebrać 7-letniego Krzysia, wyprowadzając go ze szkoły w Książenicach. Dotyczą m.in. faktu, że przed akcją kierował grupą swoich ludzi wykonujących usługi detektywistyczne, choć nie posiadali wymaganej prawem licencji. Wcześniej prokuratura poinformowała o postawieniu zarzutów trzem pracownikom biura Rutkowskiego w tej samej sprawie.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto