Jeździł superluksusowymi wozami, otaczał się pięknymi kobietami, fotoreporterom zawsze pozował z bronią w ręku. Bohater sensacyjnego serialu dokumentalnego, ukazującego jego wyczyny. W tym tygodniu runął mit Krzysztofa Rutkowskiego. Medialny bohater milionów został aresztowany i trafił do aresztu w Bytomiu. Katowiccy prokuratorzy wiążą go z paliwową mafią, która na produkcji lewego paliwa zarabiała przez lata krocie.
Detektyw i były poseł Samoobrony Krzysztof Rutkowski, były doradca Andrzeja Leppera, Andrzej D., urzędnicy skarbówki, szwagier byłego wojewody - to tylko kilka osób z towarzystwa wzajemnej adoracji, które zdaniem śląskich organów ścigania pomagało ochraniać działalność paliwowego barona, Henryka M.
Pętla się zaciska
- Obracając na lewym rynku paliwami, Henryk M. wysysał miliony w przekonaniu, że jest nie do ruszenia, obracał potężną gotówką, sowicie opłacał współpracowników - mówią katowiccy prokuratorzy.
Henryk M. to najważniejsza postać w śledztwie. Aresztowany już w 2003 roku, był szefem firmy handlującej paliwami w Siemianowicach Śląskich. Śledczy wykryli, że produkował również lewe paliwo, a zarabiał miliony, bo nie odprowadzał do fiskusa należnych podatków. Henryk M. jest podejrzany o pranie brudnych pieniędzy i przestępstwa, które naraziły Skarb Państwa na straty ponad 430 mln złotych!
Aresztowany Krzysztof Rutkowski miał być jednym z gwarantów nietykalności. Miał powoływać się na swoje znajomości, które pomogłyby biznesmenowi m.in. w opuszczeniu aresztu. Oczywiście, takie usługi kosztowały. I to sporo.
- Za rzekome doradztwo podejrzany wystawił fikcyjne faktury na kwotę 2,5 miliona złotych firmie Em-Trans. Współwłaścicielem firmy był Henryk M.
Śledztwo w sprawie Henryka M. trwa już od 2002 roku. Media spekulowały już w 2004 roku, że biznesmen płacił Rutkowskiemu. Wówczas detektyw występował w sprawie jako świadek. Przyznawał się co prawda do znajomości z przedsiębiorcą, ale upierał się, że nie miał bladego pojęcia o jego ciemnych interesach.
Sugerowano wówczas, że śląski biznesmen podarował detektywowi luksusowe BMW, warte ponad 300 tys. zł. - BMW kupiłem, nic nie wiem o ciemnych interesach M. - wypierał się detektyw.
Pętla zaciskała się coraz mocniej po zatrzymaniu przez ABW w maju trzech ludzi z biura doradczego detektywa. Chodzi o Wojciecha G. (były funkcjonariusz UOP), Hannę G. (była pracownica departamentu nadzoru Ministerstwa Finansów) i Wojciecha Z. (radca prawny z Warszawy). Reprezentowali firmę Henryka M. przed urzędami skarbowymi, organizowali szkolenia, doradzali w kwestiach prawnych i. t. p. Czwartym zatrzymanym był mecenas Roman M.
- Wszyscy mają zarzuty płatnej protekcji. Powołując się na znajomości w prokuraturze, obiecywali M. wyjście z aresztu. Grozi im za to do 10 lat więzienia - wyjaśnia Michał Szułczyński z Prokuratury Okręgowej w Gliwicach, która bada ten wątek. Swoje usługi wycenili na 2 miliony złotych.
Wrobili mnie!
Pół miliona miał pomóc baronowi wyprać sam Rutkowski, poprzez zgłoszenie w urzędzie skarbowym przyjęcie fikcyjnej pożyczki na tę kwotę. To właśnie zeznania Henryka M. miały pogrążyć pierwszego szeryfa kraju.
- Wrobili mnie - rzucił dziennikarzom sam Rutkowski, doprowadzany we wtorek do sądu.
Podczas przesłuchań złożył bardzo obszerne wyjaśnienia i... nie przyznał się do niczego. W jego niewinność wierzą jego współpracownicy.
- On walczył z mafią paliwową, nie był jej członkiem. Nie ma szefa, ale poprowadzimy dalej jego firmę, dalej będziemy pomagać ludziom - mówi Magdalena Rutkowska (zbieżność nazwisk przypadkowa), która niedawno przejęła firmy po słynnym detektywie.
Prokuratorzy, którzy doprowadzili do aresztowania Rutkowskiego, są pewni swego. - Materiał dowodowy wskazuje na bardzo duże prawdopodobieństwo popełnienia zarzucanych mu przestępstw - wyjaśnia prokurator Krzysztof Sierak, szef Prokuratury Okręgowej w Katowicach.
Według szacunków podawanych przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego działalność Henryka M. i jego kompanów w latach 1999-2003 naraziła Skarb Państwa na straty w wysokości ok. 430 mln zł.
- Do tej pory w sprawie podejrzanych jest 36 osób, 10 trafiło do aresztów. Zabezpieczono ich konta, gotówkę, domy, samochody - o łącznej wartości 54 mln złotych!
Informowali o kontrolach
M. otaczał się ludźmi z kręgów prawniczych i urzędowych. To gwarantowało bezpieczeństwo i proceder mógł trwać. ABW zatrzymało m.in. kierowniczkę katowickiego Urzędu Kontroli Skarbowej, Mariolę B., która miała przyjmować łapówki od Henryka M. Jest podejrzana o przyjęcie 130 tysięcy złotych. A w przekazywaniu pieniędzy pośredniczyć miał... m.in. szwagier byłego wojewody śląskiego.
Jedną z ciekawszych postaci przewijających się w sprawie jest znany śląski mecenas, Andrzej D., do czasu zatrzymania związany z Samoobroną, któremu prokuratura zarzuciła z kolei wypranie ponad 73 mln zł pochodzących z przestępstw paliwowych. Zdaniem prokuratury, D. uprzedził w sierpniu ubiegłego roku Henryka M. o planowanym zatrzymaniu. W efekcie biznesmen zabarykadował się w swoim domu. Agenci specjalni nadal intensywnie tropią macki paliwowej ośmiornicy.
- Śledztwo trwa, to nie koniec zatrzymań. Efekty mogą być sensacyjne - zdradza Zbigniew Wassermann, minister koordynator d/s służb specjalnych.
Sukcesy i wpadki detektywa
Dwa pytania do Bogumiła Jerzego Zawadzkiego, prezesa Stowarzyszenia Detektywów Polskich
Gloryfikacja przestępstwa!
Dziennik Zachodni: Czy detektyw Rutkowski był waszym członkiem?
Bogumił Jerzy Zawadzki: Nie. Mieliśmy na niego za dużo skarg. Nasze stowarzyszenie to elitarne grono, liczące około 50 osób. Co do Rutkowskiego, już samo nazywanie go detektywem jest nieuprawnione, bo nie posiada wymaganej prawem licencji detektywa, wydawanej przez Komendanta Wojewódzkiego Policji.
DZ: A więc działa bezprawnie?
BJZ:Jego detektywistyczne sukcesy to wynik medialnego szumu, jaki wokół siebie roztaczał, a dziennikarze przyjmowali wszystko bezkrytycznie. A prawda jest taka, że serial, w którym pokazuje się jego akcje, to gloryfikacja przestępstwa w odcinkach. Detektyw w Polsce nie jest od zastępowania organów ścigania i nie może łapać przestępców, jak policja. Oczywiście istnieje coś takiego, jak obywatelskie zatrzymanie, ale dotyczy np. przyłapania sprawców na gorącym uczynku, bądź bezpośrednio w pościgu. Nie może był poprzedzone działaniami operacyjnymi, czy śledczymi. To nie XIX wiek w Stanach Zjednoczonych, gdzie za złapanie bandyty dostawało się nagrodę.
Kto może zostać detektywem?
Każdy prywatny detektyw musi legitymować się licencją i zezwoleniem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Brak tych dokumentów oznacza karę więzienia do dwóch lat.
Kandydat na prywatnego detektywa musi mieć skończone 21 lat, nieposzlakowaną opinię, minimum średnie wykształcenie, nie może być karany za przestępstwo umyślne. Detektywem nie może zostać osoba, która w ciągu ostatnich pięciu lat została zwolniona dyscyplinarnie z Policji, Straży Granicznej, Urzędu Ochrony Państwa. Kandydat również musi wykazać się oceną pozytywną z egzaminu ze znajomości konstytucji, przepisów dotyczących policji i UOP oraz ochrony danych osobowych.* (jack)
* ustawa o usługach detektywistycznych z 2 marca 2002 r.
Kim jest Krzysztof Rutkowski?
Ma 46 lat, był posłem na Sejm RP IV kadencji (startował z listy Samoobrony). Ukończył Technikum Mechanizacji Rolnictwa. W latach 1981-1987 pracował w Milicji Obywatelskiej, był członkiem jednego z warszawskich oddziałów ZOMO. Pod koniec lat 80. założył agencję ochroniarską Sekuritas. W 1990 roku w Austrii założył własną agencję detektywistyczną. W latach 1990-2001 był właścicielem Biura Detektywistycznego "Rutkowski", od 2002 właściciel Biura Doradczego "Rutkowski". Karierę polityczną zaczął w 2001 roku (otrzymał 13946 głosów). Jego przygoda z Samoobroną nie trwała długo, 12 grudnia 2001 wystąpił z tego klubu i wstąpił do sejmowego Koła Partii Ludowo-Demokratycznej. Należał do Stronnictwa Gospodarczego.
Mateusz Morawiecki przed komisją śledczą
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?