MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Do dna ostatnią szklankę

Jacek Bombor
Marian Banaś z Jastrzębia Zdroju dziś jest szczęśliwym człowiekiem. Alkoholu nie pije już ponad 15 lat.
Marian Banaś z Jastrzębia Zdroju dziś jest szczęśliwym człowiekiem. Alkoholu nie pije już ponad 15 lat.
Mitem jest twierdzenie, że alkoholicy to degeneraci, ludzie marginesu, spod budki z piwem. Alkohol w wyższych sferach również stał się bardzo ważny. Szanujący się biznesmen musi mieć w swoim barku obowiązkowo dobrą ...

Mitem jest twierdzenie, że alkoholicy to degeneraci, ludzie marginesu, spod budki z piwem. Alkohol w wyższych sferach również stał się bardzo ważny. Szanujący się biznesmen musi mieć w swoim barku obowiązkowo dobrą whisky, dobrą wódkę polską i oczywiście dobre francuskie wino.

Piekło udające raj

L. to starszy, szpakowaty jegomość z lekką nadwagą. Ojciec dwójki dzieci, żonaty (obecnie w separacji). Na co dzień jest syndykiem masy upadłości na liście wojewody. Lekki, trochę kobiecy uścisk dłoni. Gdy mówi, żywiołowo gestykuluje. Tembr głosu nienaturalnie niski. Ma za sobą dwa nieudane odwyki. Pije, bo jak mówi, to go odpręża.

- Z rana jestem nie do życia. Do pierwszego drinka. Wie pan, że ja zaczynam dopiero normalnie funkcjonować po wypiciu paru głębszych? Do południa mam w sobie sporo alkoholu. Ale nie zataczam się, nie bełkoczę, jestem pełen werwy. Kłopoty są wieczorem, jak wracam do domu. Wtedy już nieźle szumi. Odpalam telewizję i piję. I tak w kółko.

Kiedy zaczął? L. ma swoją teorię. Twierdzi, że to stres i tempo pracy zmusiło go do picia. - Zawsze lubiłem sobie wychylić, ale w latach 90. zacząłem w pracy. To taki mój efekt uboczny transformacji - stara się żartować, choć wcale mu nie jest do śmiechu. Po chwili wyznaje, że jest głęboko nieszczęśliwy. Żyje w ciągłym strachu, że przyjdzie taki dzień, gdy straci nad sobą kontrolę. Na razie ma duży dom, dobry samochód, dobrą pracę. - Ale to wszystko iluzja. Picie to piekło udające raj - mówi obrazowo.

Dziesięć litrów

W ciągu ostatniej dekady spożycie wysokoprocentowego alkoholu wzrosło w Polsce o 40 procent, a piwa o 10 procent! To daje rocznie ponad dziesięć litrów czystego spirytusu na głowę każdego Polaka: od berbecia w kołysce, po starców. W Polsce jest 700-800 tysięcy alkoholików. Rokrocznie o 6 procent rośnie liczba osób przyjmowanych na odwyk (obecnie to około 180 tysięcy osób).

Dr med. Bohdan Tadeusz Woronowicz, specjalista psychiatra i specjalista terapii uzależnień, szef Ośrodka Terapii Uzależnień w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie, jest jednym z najlepszych ekspertów w tej dziedzinie w Polsce. Od lat pomaga alkoholikom powrócić do normalności. Jego zdaniem liczby o uzależnionych mogą być mocno zaniżone.

Dlaczego pijemy? Według niego obecnie najczęściej gubią nas stereotypy, bo w naszym społeczeństwie krąży wiele nieprawdziwych mitów na temat alkoholu. - Chcemy usprawiedliwić swoje nadmierne picie, więc dorabiamy do tego niepotrzebną ideologię - uważa doktor.

A to, że kufel piwa jeszcze nikomu nie zaszkodził, że jeden drink dziennie poprawia odporność organizmu, świetnie rozgrzewa, czy nawet pomaga w chorobach serca, relaksuje i pozwala zasnąć. Nikt już nie chce wiedzieć, że to ułuda, a sen po alkoholu wcale nie jest taki zbawienny, bo jest sztucznie, chemicznie wywołany.

Lubi sobie wypić...

Marka, byłego górnika, spotkaliśmy w jednym z knurowskich barów. Jest ósma rano, więc Marek jest jeszcze w formie, choć na twarzy wypisany wczorajszy, mocno podchmielony dzień. W 2000 roku stracił pracę. Zlikwidowano kopalnię Dębieńsko w Czerwionce, więc przeniósł się do baru. - Od 2003 roku, jak zostawiła mnie żona, ta jędza, tu jest mój dom - mówi. Płaczliwy, z poczuciem głębokiej krzywdy, żałosny. Ale alkoholikiem nie jest. Obrusza się na takie stwierdzenie.

- Tutaj wszyscy piją - pokazuje na kolegów. - A po szychcie jak było? Zawsześmy razem na piwko szli do baru, żeby pył z gardła zszedł. Ale jak robota była, to było inaczej. Człowiek wiedział, że coś znaczy.

Marek nie pije dobrej whisky, nigdy nawet takiego "pachnidła" w gębie nie miał. Pije lokalne piwo, za 2,30 zł. Po trzech kuflach jest już mocno wstawiony.

Lekarze nie potrafią pomóc

- Jak chcesz dalej gadać, to musisz postawić - węszy okazję. Na odwyk nie ma zamiaru iść, bo nawet nie wie, do kogo się zwrócić. Tak jak jest, jest mu dobrze. Wieczorem wraca do mieszkania matki, zjada ciepłą zupę i idzie spać. - Tylko mama mnie jeszcze rozumie. Co będzie, jak jej zabraknie? - Milknie. - Koniec - przejeżdża palcem po szyi.

Marka można uratować. Ale musi znaleźć się ktoś, kto zrozumie jego chorobę, wskaże drogę. Na przykład lekarz rodzinny. Problem w tym, że w Polsce kuleje system szkolenia medyków pierwszego kontaktu, którzy mając odpowiednią wiedzę na ten temat, mogliby w porę zauważyć u pacjentów symptomy nadmiernego picia. I w porę namówić na jego ograniczenie lub nawet na terapię.

- Akademie medyczne tej wiedzy nie przekazują. W ciągu sześciu lat studiów problemom wynikającym ze szkodliwego picia alkoholu poświęca się zaledwie kilka godzin zajęć, co jest i śmieszne, i skandaliczne - wyjaśnia Bohdan Woronowicz.

Kiedy powinniśmy sobie uświadomić, że alkohol nie jest tylko niegroźnym dodatkiem dnia, a staje się poważnym problemem? - Wtedy, gdy po wypiciu doznajemy uczucia, że ma na nas naprawdę zbawienny wpływ - wyjaśnia ekspert.

Warto zwrócić uwagę, czy aby nazbyt często sami nie szukamy pretekstu do wypicia, albo pijemy z chciwością. Musimy sobie też zadać pytanie, czy nie pijemy do lustra? A jak często urywa nam się film po imprezie?

- Objawem jest także unikanie rozmów na temat picia, a później reagowanie gniewem bądź agresją na sygnały sugerujące potrzebę jego odstawienia - dodaje doktor. Obecnie jedynym skutecznym lekarstwem na alkoholizm jest psychoterapia uzależnienia i całkowita abstynencja. Lepszego sposobu na razie nie wymyślono.

Bez kielicha można żyć

- Przecież chłop nie może tak całe życie bez kielicha, czy kufla. A jednak jest inaczej, tylko trzeba chcieć - śmieje się 61-letni szef Marian Banaś z Jastrzębia Zdroju, szef jednego z najstarszych śląskich klubów abstynenta, bo założonego już w 1983 roku. Obecnie skupia ponad 60 członków: są wśród nich robotnicy, lekarze, prokuratorzy, biznesmeni. - Bo ta choroba kosi wszystkich równo, bez względu na stan i pochodzenie - śmieje się pan Marian. Dziś jest szczęśliwym człowiekiem, ale nie zawsze tak było. On również miał podobne problemy, ale od 15,5 roku nie wypił ani kropli alkoholu. Jego przykład pomaga innym wyjść z problemów.

- Ja pokazuję drogę, pomagam im odbić się od dna. Teraz mamy u siebie ludzi, którzy na trzeźwo realizują swoje życiowe pasje. Jeden już szósty raz brał udział w rajdzie dookoła Polski, inny w tym roku uczestniczył w maratonie w Nowym Jorku. A więc można inaczej żyć, tylko trzeba chcieć - dodaje Banaś. I podkreśla, że kluby abstynentów - a jest ich na Śląsku około 30 - to nie anonimowi alkoholicy. - My działamy jako stowarzyszenie. Do nas przychodzą także osoby, które wcale nie mają kłopotów z alkoholem, a postanowiły żyć tak jak my. Jesteśmy otwarci na ludzi, nie boimy się mówić o swoich problemach. To najlepsza terapia - przekonuje.

Alkohol - przyczyna śmierci!

Według najnowszego raportu Światowej Organizacji Zdrowia dotyczącego stanu zdrowia na świecie, alkohol znajduje się na trzecim miejscu wśród czynników ryzyka dla zdrowia populacji, odpowiedzialnym za ponad 9 proc. całkowitego obciążenia chorobami i urazami.

A ponad 60 rodzajów rodzajów chorób i rodzajów urazów ma właśnie związek z alkoholem. Europejczycy piją najwięcej alkoholu, zostawiając daleko w tyle nacje z pozostałych kontynentów. Obecnie 12,1 litra spożytego czystego spirytusu przypada na jednego dorosłego mieszkańca. Na całym świecie alkohol jest przyczyną zgonów 1,8 miliona ludzi rocznie - czytamy w Narodowym Programie Profilaktyki i Rozwiązywania Problemów Alkoholowych na lata 2007-2010.

Oglądaj i słuchaj

Bożena Klimus,
TVP 3 Katowice:

Alkohol otwierał przede mną świat - tak zaczyna swoją opowieść Barbara T., alkoholiczka od kilkudziesięciu lat. Patrząc na nią trudno uwierzyć, że była na dnie. Ładna, zadbana, inteligentna. Pić zaczęła jeszcze w szkole średniej, dziwi się, że bez problemu zdała maturę. Cały czas na rauszu, także w pracy, a może zwłaszcza w pracy, bo robota na kierowniczym stanowisku mocno ją stresowała.

O swoim piciu, upadku, wreszcie drodze do trzeźwości mówi z przejęciem, ale bez wstydu, bo "alkoholizm to choroba, nie grzech" - twierdzi bohaterka reportażu. Zwłaszcza że w ostatnich latach coraz więcej młodych dziewcząt zagląda do kieliszka.

"Spowiedź alkoholiczki", reportaż Bożeny Klimus i Jana Zuba, dzisiaj, TVP3 Katowice, godzina 18.25.

Gabriela Kaczyńska,
Radio Katowice:

Dzieci i alkohol - wydawać by się mogło, że to dwie wykluczające się sprawy. Rzeczywistość jednak jest zupełnie inna. Okazuje się, że dzieci piją! Wystarczy tylko wejść do przedszkola i zapytać, które z nich piło piwo, wino czy wódkę. Dowiemy się, że tata częstuje swojego 4-letniego syna piwem np. podczas oglądania meczu, a babcia czy ciocia pozwala zamoczyć usta w słodkim likierze. Coraz częściej słyszymy o dzieciach, które pijane trafiają do szpitali. Tak właśnie było w przypadku 5-letniego Stasia spod Zakopanego. Chłopiec sam sięgnął po butelkę, by się napić. Jak zawsze po dobranocce poszedł spać i już się nie obudził. Kogo winić za taką tragedię? Czy mały Staś kiedyś próbował już pić? Dlaczego dzieci sięgają po alkohol?

Reportaż na ten temat na antenie Radia Katowice już dziś o godzinie 13.05.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Papszun ponownie trenerem Rakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto