Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Do pracy, rodacy

Marek Twaróg
W rok po rozszerzeniu Unii nie zalaliśmy europejskich rynków pracy — ale szanse wciąż przed nami. Wyjazd za granicę do pracy to nie bułka z masłem — Polacy, którzy mieli zalać unijny rynek i być podstawowym ...

W rok po rozszerzeniu Unii nie zalaliśmy europejskich rynków pracy — ale szanse wciąż przed nami. Wyjazd za granicę do pracy to nie bułka z masłem — Polacy, którzy mieli zalać unijny rynek i być podstawowym budulcem taniej siły roboczej niszczącej rynki Niemiec, Holandii czy Włoch są znacznie bardziej ostrożni w podejmowaniu wyzwań niż przed 1 maja 2004 roku się sądziło.

Według szacunków Ministerstwa Gospodarki i Pracy, zajęcie w krajach Unii, które bez ograniczeń otworzyły dla nas rynki, znalazło około 65 tysięcy osób. A z tego około połowa pracowała tam lub starała się o pracę jeszcze przed rozszerzeniem UE (po 1 maja zalegalizowała status).

Dziś przyjmuje się, że łączna liczba Polaków, którzy pracują poza krajem swojego pochodzenia nie przekracza 500 tysięcy. To niewiele. Z województwa śląskiego do pracy w Niemczech albo w Wielkiej Brytanii wyjechało góra kilkanaście tysięcy mieszkańców. Czy to dowód naszej małej mobilności i strachu przed wyzwaniami? Zapewne też. Jednak to wyraz także naszego trzeźwego spojrzenia na to, jak atrakcyjni (albo mało atrakcyjni) jesteśmy dla pracodawców unijnych.

Nasze wejście do Unii Europejskiej zaowocowało otwarciem bez ograniczeń rynków pracy w tylko trzech „starych” krajach Unii Europejskiej: Wielkiej Brytanii, Irlandii i Szwecji. Mieliśmy mieć łatwiej, ale w miarę zbliżania się daty rozszerzenia kolejne kraje (Francja, Niemcy, Belgia) po naciskiem swoich lobby pracowniczych zapowiadały coraz dłuższe okresy przejściowe.

Choć zatem ostatecznie idea otwartego unijnego rynku pracy i swobodnego przepływu osób wygląda dosyć karykaturalnie, i tak okazało się, że nie jesteśmy żadnym zagrożeniem dla stabilności zagranicznych systemów zatrudnienia. Włosi, Holendrzy i Duńczycy pozwolili nam pracować, ale po uzyskaniu odpowiedniej zgody. Ostatecznie jednak w najnowszym sondażu Centrum Badania Opinii Społecznej wśród największych korzyści z rozszerzenia UE Polacy wymieniają właśnie możliwość podejmowania pracy za granicą (wskazuje na to 7 procent respondentów).

Minął już czas najzacieklejszej „bitwy o Anglię”, jak media nazwały nasz podbój Zjednoczonego Królestwa. Choć wciąż autobusy do Londynu i tanie samoloty dobrze jest rezerwować z wyprzedzeniem, na londyńskiej Victoria Station nie ma już tak wielu śpiących pod ławkami Polaków jak jeszcze pół roku temu. Bo wielu się nie udało. Owe 65 tysięcy Polaków, którzy pracują w Wielkiej Brytanii, Irlandii i Szwecji, to mniej więcej trzecia część wszystkich rodaków, którzy postanowili tam pracy szukać. Tak wielu wróciło, kiedy spostrzegło, że bez podstawowej znajomości języka, a i bez ogromnego samozaparcia, nie mają wielkich szans w londyńskich kafejkach, dublińskich warsztatach samochodowych czy na budowach w Malmoe.

Według wstępnego rozeznania Ministerstwa Gospodarki i Pracy, w najbliższych trzech latach z Polski do roboty za granicą wyjedzie nie więcej niż 100 tysięcy osób.

Jednak w miarę upływu czasu i naszego oswajania się z Unią, możemy być pewni, że z kraju wyjeżdżać będą ci, na których najbardziej w przyszłości liczymy. Młodzi lekarze (do Szwecji), wykwalifikowane pielęgniarki (do Włoch), lingwiści (na Wyspy Brytyjskie) będą wyjeżdżać oczywiście ze względu na pieniądze. Jeśli średni zarobek londyńskiego kierowcy autobusu jest cztery razy wyższy od średniej krajowej w Polsce, nie ma się co dziwić, że zostawi Polskę zdolny lekarz, który może liczyć na dziesięć razy wyższą pensję niż w przeciętnym katowickim szpitalu.

Pocieszające jest to, że z upływem miesięcy budujemy sobie w Unii markę: Polacy, którzy początkowo postrzegani byli jak słabo wykwalifikowani lenie za to z ogromnymi pretensjami do świata, dziś uznawani są za pracowite i sumienne mróweczki, które sprawnie wykonują każdą pracę.

Kto nas blokuje?

Okresy przejściowe są formą ochrony rynków wewnętrznych zarówno rdzennych państw Unii Europejskiej, jak i nowych krajów członkowskich. Okresy te mają na celu przygotować określone dziedziny gospodarki poszczególnych krajów do nowej sytuacji. Wielka Brytania, Irlandia i Szwecja zaraz otworzyły dla nas rynki, reszta państw wprowadziła okresy przejściowe z możliwością otwarcia rynków po dwóch bądź pięciu latach od rozszerzenia UE.

  • Niemcy, Austria i Malta zadeklarowały, że utrzymają siedmioletnią blokadę

  • Hiszpania, Portugalia, Włochy, Grecja, Luksemburg i Finlandia są skłonne wcześniej otworzyć swoje rynki pracy — może wcześniej niż za rok.

  • Francuzi niedawno ogłosili, że są gotowi otworzyć swój rynek pracy (wkrótce) dla murarzy, dekarzy, kucharzy, kelnerów oraz kierowców-operatorów ciężarówek w pięciu wyznaczonych regionach Francji (m. in. w Bretanii).

  • Bez ograniczeń możemy pracować w Czechach, Estonii, na Litwie i Łotwie, na Słowacji, w Słowenii i na Węgrzech.
  • Ile jest pracy?

    Według danych Eurostatu (Europejskie Biuro Statystyczne w Brukseli) pracy w krajach Unii nie ma ponad 14 mln osób. Ale nie znaczy to, że wszyscy z tych 14 milionów biją się z nami o etaty. Istnieje bowiem około 3,5 mln miejsc pracy, których nikt w UE nie chce. To wciąż szansa dla nas — mniej ambitnych. Ci, którzy nie chcą brać byle jakiej pracy, mogą powalczyć o etaty, do objęcia których jest więcej chętnych.

  • EURES — European Employment Services — Europejskie Służby Zatrudnienia EURES — www.europa.eu.int/eures została powołana przez Komisję Europejską, aby ułatwiać swobodny przepływ pracowników na terenie Unii poprzez:

  • międzynarodowe pośrednictwo pracy,

  • - informowanie na temat warunków życia i pracy w krajach członkowskich oraz sytuacji na rynkach pracy tych krajów.
  • Przez doradców EURES pilotowany jest Europejski Portal Mobilności Zawodowej. To nie tylko baza ofert pracodawców zainteresowanych rekrutacją pracowników z zagranicy, ale także baza CV osób poszukujących zajęcia za granicą, jak również źródło informacji na temat warunków życia i pracy w krajach Unii Europejskiej. Baza zawiera oferty w prawie każdym zawodzie — i oferty sezonowe, i stałe. Warto przeglądać ten serwis, warto zostawić tam swoje cv.

    Kogo potrzebują?

    Z danych statystycznych prowadzonych przez Europejskie Służby Zatrudnienia wynika, że pracodawcy najchętniej rekrutują pracowników w następujących zawodach:

  • kucharze
  • kelnerzy i barmani
  • programiści
  • lekarze
  • informatycy
  • personel kuchenny
  • sprzedawcy
  • recepcjoniści
  • pracownicy biur podróży
  • emisja bez ograniczeń wiekowych
    Wideo

    Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

    Dołącz do nas na Facebooku!

    Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

    Polub nas na Facebooku!

    Kontakt z redakcją

    Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

    Napisz do nas!

    Polecane oferty

    Materiały promocyjne partnera
    Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto