Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dożywocie dla oprawców!

Anna Malinowska
Dożywocia dla morderców domagali się pikietujący przed sądem w Gliwicach. Fot. Karina Trojok
Dożywocia dla morderców domagali się pikietujący przed sądem w Gliwicach. Fot. Karina Trojok
Dożywocia dla morderców! Surowego wyroku dla bandytów! Znajomi i przyjaciele bestialsko zamordowanych Małgorzaty i Pawła Siudzińskich protestowali wczoraj przed Sądem Okręgowym w Gliwicach.

Dożywocia dla morderców! Surowego wyroku dla bandytów! Znajomi i przyjaciele bestialsko zamordowanych Małgorzaty i Pawła Siudzińskich protestowali wczoraj przed Sądem Okręgowym w Gliwicach. - Chcemy usprawnienia aparatu ścigania i osądzenia wszelkiej przestępczości, tak by zło nie mogło liczyć na bezkarność - mówił nam jeden z przyjaciół ofiar, Paweł Gramatyka.

Młodzi ludzie trzymali transparent "Gosiu, Pawle - będziemy pamiętać... ". Rok temu przez kilkanaście godzin trwała gehenna Małgorzaty i Pawła. Wczoraj ruszył proces ich oprawców.


Sześciu oskarżonych odpowie za bestialski mord młodego małżeństwa. Wczoraj w gliwickim Sądzie Okręgowym ruszył proces morderców. Zabili m.in. dla butelki whisky, odtwarzacza video, dwóch samochodów i komputera nie najnowszej generacji. Ofiary zostały uprowadzone ze swojego domu. Gehenna Małgorzaty i Pawła Siudzińskich trwała kilkanaście godzin. Oprawcy dusili i kopali po twarzy kobietę. Kiedy okazało się, że jeszcze żyje, przecięli jej tętnicę szyjną nożem do tapet. Jej mężowi próbowali skręcić kark, dusili i uderzali samochodowym kluczem. Jeszcze żywego przywiązali za ręce do dwóch drzew. Mężczyzna zmarł z wyziębienia i wykrwawienia. Wczoraj przed sądem zgromadziła się grupa przyjaciół i znajomych małżeństwa. - Zrobimy wszystko, żeby taka tragedia już nigdy nie mogła się powtórzyć - mówili.
Ojciec jednaj z ofiar, Bogdan Siudziński nie miał jakichkolwiek wątpliwości - Chciałbym żeby była kara śmierci - mówił wchodząc na salę sądową.

Na ławie oskarżonych zasiadło sześć osób - mężczyźni, z których najstarszy jest w wieku 26 lat, a najmłodszy nie skończył jeszcze 18 roku życia. Wszyscy są z Gliwic, tak jak ich ofiary. 29-letnia Małgorzata i jej dwa lata młodszy mąż mieszkali w jednym z domków w Łabędach. Mordercy upatrzyli sobie właśnie ten dom, bo jak później tłumaczyli miał plastikowe okna, alarm i parkowały przed nim dwa samochody. To mieli być bogaci ludzie. Najpierw był rabunek. Bandyci chcieli jednak, żeby małżeństwo nie powiadomiło zbyt wcześnie policji. Dlatego ofiary uprowadzili ze sobą. Tak też, rok temu zaczęła się ostatnia podróż Małgorzaty i Pawła...

Podczas wczorajszej rozprawy główni oskarżeni - 26-letni Roman C. i 20 - letni Tobiasz W. przyznali się do winy. Mówili, że dom małżeństwa miał być tylko okradziony. Siudzińscy zostali zamordowani, bo jak opowiadał C. Małgorzata zobaczyła twarze sprawców. Mordercy skrępowali swoje ofiary, nałożyli im na oczy opaski. Kazali wsiąść do jednego z samochodów Siudzińskich. Pozostali napastnicy pojechali za nimi drugim autem małżeństwa. Dojechali tak do Wrocławia. Po mieście krążyli jakąś godzinę. Roman C. zaproponował jednak by pojechali do Zbeltowic (woj. świętokrzyskie). Mówił, że ma tam wujka i jest duży zagajnik gdzie mogą zostawić porwanych. Po drodze mordercy zatrzymali się jeszcze na stacji benzynowej na posiłek. Małżonkowie byli wystraszeni, nie odzywali się do siebie. Kiedy przyjechali na miejsce kilka godzin jeździli po wsi. Okoliczni mieszkańcy widzieli, że dzieje się coś niepokojącego. Dwa samochody, w środku ludzie z opaskami na twarzach. Nikt jednak nie podniósł słuchawki żeby zadzwonić na policję. Auto, w którym jechali Siudzińscy miało wypadek. Wóz wpadł do rowu, miał dachowanie. Pasażerom udało się jakoś wydostać. Wtedy też z twarzy Małgorzaty spadła opaska. Zapadła decyzja.

Zobaczyła nas, trzeba ją zabić - mówili Roman C. i Tobiasz W. Zaciągnęli kobietę na pole osłonięte od drogi drzewami. Tam zaczęli ją katować. Kiedy mordercy byli pewni, że kobieta skonała na miejsce kaźni przyprowadzili jej męża. Po serii tortur ciała Siudzińskich włożyli do bagażnika. Paweł jeszcze żył. Oprawcy przewieźli ciała do lasu w pobliżu Filipowic (woj. małopolskie). Tam przywiązali je do drzew. Ciało Pawła znaleziono później kilkanaście metrów dalej. Zdołał się jeszcze wyswobodzić z więzów.
- W te miejsca jeździmy często - mówi matka Małgorzaty, Daniela Łodej nie potrafi ukryć łez. - Składamy wieńce, palimy znicze. Mój świat skończył się rok temu, kiedy zabili nasze dzieci.
Pięciu oprawcom grozi kara od 12 lat więzienia do dożywocia. Szósty oskarżony, za paserstwo może trafić do więzienia na pięć lat.
- Musimy jakoś przebrnąć przez ten proces - mówił nam Bogdan Siudziński. - My jako rodzice występujemy w roli oskarżycieli posiłkowych. Nie może dojść do sytuacji, że morderca dostanie 25 lat, wyjdzie po 15 i zrobi to samo.

"Gosiu, Pawle - będziemy pamiętać..."
Powołani biegli stwierdzili, że sprawcy byli poczytalni i świadomi popełnianych czynów. - Ja tu raczej nie wierzę w żadną resocjalizację - skwitował jeden z przyjaciół zamordowanych, Paweł Gramatyka.
Znajomi i przyjaciele ofiar zebrali ok. 8 tys. podpisów pod apelem "Do Wszystkich Nieobojętnych", w którym żądają m.in. "usprawnienia prac aparatu ścigania i osądzenia wszelkiej przestępczości, tak aby zło nie mogło liczyć na bezkarność". Domagają się też zaostrzenia kar dla sprawców najcięższych przestępstw. Wczoraj kilkunastoosobowa grupa pikietowała przed siedzibą gliwickiego sądu. Młodzi ludzie trzymali transparent "Gosiu, Pawle - będziemy pamiętać...".

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto