Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Droższy prąd

Jarosław Latacz
emil kłossowski
emil kłossowski
Mieszkaniec Gliwic zapłaci za prąd o ponad 100 złotych mniej niż jego znajomy z Częstochowy. Początek nowego roku przyniesie wzrost opłat za energię elektryczną.

Mieszkaniec Gliwic zapłaci za prąd o ponad 100 złotych mniej niż jego znajomy z Częstochowy. Początek nowego roku przyniesie wzrost opłat za energię elektryczną. Najmniejsze w kraju podwyżki, średnio o złotówkę miesięcznie,
czekają klientów Górnośląskiego Zakładu Elektroenergetycznego. W Będzinie, Częstochowie czy w Bielsku-Białej korzystanie z urządzeń elektrycznych będzie droższe.

Nowe taryfy dla energii elektrycznej zostały zatwierdzone przez Urząd Regulacji Energetyki. Oznacza to, że nie ma już żadnych przeszkód przed wprowadzeniem ich w życie. Nowością jest tylko to, że zmiana cen obowiązywać będzie od 1 stycznia. Do tej pory ceny prądu zmieniały się w Polsce w połowie roku.

Zatwierdzone przez URE taryfy jednoznacznie pokazują, że następuje coraz większe zróżnicowanie cen prądu w poszczególnych regionach kraju. Jak wynika z danych przedstawionych przez energetyków, klient indywidualny, który zużywa rocznie 1950 kilowatów energii (tyle średnio zużywają klienci mieszkający w typowym M3, wyposażony w najbardziej popularne sprzęty AGD) zapłaci od 726 złotych rocznie do 832 złotych. Najtaniej jest w miejscowościach obsługiwanych przez Górnośląski Zakład Elektroenergetyczny, najdrożej w Tarnowie.

– To, że mogliśmy zaoferować klientom najniższą w skali kraju cenę, jest wynikiem dobrze przeprowadzonej prywatyzacji – mówi Piotr Kołodziej, prezes GZE.
Energetycy twierdzą, że podwyżek mogłoby w przyszłym roku nie być w ogóle. Problem polega na tym, że zakłady dystrybucyjne muszą kupować energię z elektrowni węglowych, produkujących najtańszy w kraju prąd i coraz większe ilości energii ze źródeł odnawialnych. Dzisiaj „zielona” energia jest w Polsce średnio dwa razy droższa niż ta, którą oferują siłownie tradycyjne.

– W GZE przeprowadziliśmy bolesną redukcję kosztów, ale to spowodowało, że mogliśmy obniżyć cenę – mówi Kołodziej.
W GZE jeszcze 3 lata temu pracowało ponad 3.000 ludzi, teraz 1.650. W najbliższym czasie zwolnień już się nie przewiduje.
Co mogą zrobić klienci z Bielska, Częstochowy czy Będzina, by płacić tyle ile ich sąsiedzi z Katowic czy Siemianowic? Na razie nic. Już niedługo wejdzie jednak w życie prawo, które spowoduje, że to klient będzie decydował o tym, kto będzie mu dostarczał prąd. Wtedy będzie można wybrać najtańszą na rynku ofertę.

– Na ostateczną cenę płaconą przez klientów za prąd składają się przede wszystkim koszty niezależne od spółek dystrybucyjnych – twierdzi Ewa Groń, kierowniczka biura informacji ENION SA, spółki, do której należą dawni klienci Energetyki Beskidzkiej, Będzińskiego Zakładu Elektroenergetycznego i Zakładu Energetycznego Częstochowa.



Rozmowa z MARKIEM KLESZCZEWSKIM, dyrektorem ds. sprzedaży usług Górnośląskiego Zakładu Elektroenergetycznego SA
DZ:
Podwyżki cen prądu to w Polsce tradycja. Czy doczekamy czasów, kiedy dowiemy się, że energia nie podrożeje albo nawet stanieje?

Marek Kleszczewski: Miałem nadzieję, że doczekamy tego już w tym roku. Nie stało się tak, bo główny dostawca energii, Polskie Sieci Elektroenergetyczne, znacząco podniósł opłaty. Podrożała również energia produkowana przez niektórych producentów. Gdyby nie to, zamiast podwyżek mielibyśmy obniżki. Na pocieszenie klientów mogę jednak powiedzieć, że w kolejnych latach na pewno będzie już można obniżyć stawki obowiązujące w poszczególnych taryfach.

DZ: Podwyżki dla konkretnych odbiorców są jednak bardzo zróżnicowane. Średniej wielkości piekarnia zapłaci 0,27 procent więcej niż dotychczas, ale stacja benzynowa już 1,5 procent, a klient indywidualny 1,4 procent. Z czego to wynika?
Marek Kleszczewski: Skala podwyżki zależy od tego, w jaki sposób korzystają oni z energii. Klienci indywidualni zużywają ją w sposób nieregularny, natomiast przywołana w pytaniu piekarnia pracuje przede wszystkim w nocy. Dzięki temu da się przewidzieć zapotrzebowanie na energię i skonstruować dla niej odpowiednią taryfę.
DZ: Czy to znaczy, że stawiacie na większych niż gospodarstwa indywidualne klientów?
Marek Kleszczewski: Klienci indywidualni są dla nas bardzo ważni. Świadczy o tym choćby skala planowanych podwyżek. Przecież 1,4 procent w skali roku oznacza, że przy średnim zużyciu energii rachunek będzie wyższy każdego miesiąca o złotówkę.
DZ: Niebawem klienci z Będzina czy z Częstochowy będą mogli wybrać dostawcę energii. Jesteście już przygotowani na ich obsługę?
Marek Kleszczewski: Polskie prawo zabrania jeszcze wyboru dostawy energii przez klientów indywidualnych. Będzie to jednak możliwe w 2007 roku. Nasza strategia zakłada jednak, że w momencie kiedy stanie się to możliwe, będziemy mogli obsłużyć każdego chętnego.
DZ: Co oprócz zmiany cen czeka w przyszłym roku waszych klientów?
Marek Kleszczewski: Cały czas poprawiamy funkcjonowanie telefonicznego centrum obsługi klienta. Rozwijamy też grupy taryfowe, których cechą jest to, że mają wysoką opłatę stałą, ale mniejsze są koszty zmienne. Skorzystać mogą na tym klienci wykorzystujący prąd do celów grzewczych.
DZ: Jakie skutki przyniosła akcja przeciwko nielegalnemu poborowi energii? Pajęczarze oskarżani byli o to, że przez nich rośnie cena prądu.
Marek Kleszczewski: Bo to prawda. Nielegalny pobór prądu to problem ogólnopolski. Tylko na terenie działania GZE powoduje straty w wysokości do 80 milionów złotych rocznie. W tym roku zlikwidowaliśmy 6 tysięcy nielegalnych podłączeń, co jak wiemy, jest tylko wierzchołkiem góry lodowej.**

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto