MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Druga porażka polskich siatkarek w finale World Grand Prix

Jarosław Galusek
Hao Yang napsuła wczoraj mnóstwo krwi naszym siatkarkom.
Hao Yang napsuła wczoraj mnóstwo krwi naszym siatkarkom.
Trzy razy Polki mierzyły się z Chinkami w tej edycji World Grand Prix i trzy razy do rozstrzygnięcia o tym, kto jest lepszy, potrzebny był tie-break. Niestety, tym razem zakończył się on zwycięstwem rywalek.

Trzy razy Polki mierzyły się z Chinkami w tej edycji World Grand Prix i trzy razy do rozstrzygnięcia o tym, kto jest lepszy, potrzebny był tie-break. Niestety, tym razem zakończył się on zwycięstwem rywalek. Biało-czerwone przegrały drugi mecz i zamykają tabelę turnieju finałowego w Ningbo.

Pierwszego seta Polki zaczęły w takim stylu, jakby jeszcze był mecz z Brazylią. Przegrywaliśmy 2:7 i 8:14. Odrabianie strat rozpoczęło się po czasie wziętym przez Marco Bonittę. Wspaniale w tym okresie gry zaprezentowała się Maria Liktoras, która zdobyła dwa punkty blokiem i jeden z kontrataku. Do tego rywalki popełniły dwa błędy i już mieliśmy Chiny na wyciągnięcie ręki. Po bloku Eleonory Dziękiewicz biało-czerwone wyszły na prowadzenie 17:16. Decydujące piłki trafiły do Anny Podolec, która w końcu "zaskoczyła". Po jej kontrach (23:21) nie było już żadnych wątpliwości, że to Polska wygra pierwszego seta.

Drugi miał jednak zupełnie inny przebieg. Po wyrównanym początku (9:9) Chinki błyskawicznie odskoczyły na 7 punktów! Hao Yang wprawdzie przerwała swoją serwisową serię, posyłając piłkę w aut po drugiej przerwie technicznej, ale nie miało to już najmniejszego znaczenia. W końcówce trener Bonitta mógł ze spokojnym sumieniem wpuścić na boisko rezerwowe.

Trzecia partia wyglądała bardzo podobnie, czyli źle. Polki prowadziły nawet 11:9, ale później grały coraz gorzej, a błędy popełniały seriami. Po drugiej przerwie technicznej Chinki odnotowały cztery asy serwisowe, co w dużej mierze było wynikiem nieporozumień i złej oceny sytuacji w naszej drużynie.

Postawione pod ścianą Polki broniły się jak lwice i doprowadziły do tie-breaka. Kluczem do poprawienia gry było poprawienie odbioru zagrywki, dzięki czemu reszta elementów zaczęła funkcjonować dużo lepiej. Nasze siatkarki miały już 6-punktową przewagę, ale Chinki też walczyły do końca. Pokazały to również w tie-breaku, w którym przełomowym momentem był as serwisowy Hao Yang na 8:12.

- Myślę, że czwarte miejsce będzie sukcesem tej drużyny - powiedział wiceprezes PZPS Waldemar Wspaniały. To będzie jednak trudne zadanie, bo na razie jesteśmy jedyną drużyną bez zwycięstwa. Rewelacyjnie spisują się Holenderki, które wygrały z Chinkami oraz Włoszkami i jako jedyne mogą się poszczycić kompletem punktów. Nas czekają jeszcze mecze z europejskimi drużynami - Rosją, Holandią i Włochami. •

• Polska - Chiny 2:3 (25:21, 15:25, 16:25, 25:22, 9:15)

Polska: Sadurek, Podolec, Świeniewicz, Rosner, Dziękiewicz, Liktoras, Zenik (libero) - Skowrońska, Bednarek, Kosmatka.

Pozostałe wyniki:

Holandia - Włochy 3:1 (26:24, 22:25, 27:25, 25:16), Rosja - Brazylia 3:2 (16:25, 25:15, 25:19, 17:25, 15:13).

1. Holandia 2 4 1,086

2. Brazylia 2 3 1,082

3. Włochy 2 3 1,062

4. Chiny 2 3 1,054

5. Rosja 2 3 0,907

6. Polska 2 2 0,814

Następne mecze:

Brazylia - Holandia (7.20), Polska - Rosja (9.20), Chiny - Włochy (13.20).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Sensacyjny ruch Łukasza Piszczka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto