Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Druga strona sylwestra

Elżbieta Piersiakowa
Ikonografia przedstawia św. Sylwestra w papieskim stroju pontyfikalnym lub jako papieża w tiarze i czerwonym płaszczu. Jego atrybutami są: kościół, księga, trzyramienny krzyż, paliusz, tiara, wąż z książką, smok u stóp.
Ikonografia przedstawia św. Sylwestra w papieskim stroju pontyfikalnym lub jako papieża w tiarze i czerwonym płaszczu. Jego atrybutami są: kościół, księga, trzyramienny krzyż, paliusz, tiara, wąż z książką, smok u stóp.
Ostatni dzień roku kojarzy się nam tylko z szampańską zabawą, czyli sylwestrem, i noworocznymi życzeniami. Mało kto myśli o św. Sylwestrze I, papieżu, którego Kościół wspomina właśnie 31 grudnia.

Ostatni dzień roku kojarzy się nam tylko z szampańską zabawą, czyli sylwestrem, i noworocznymi życzeniami. Mało kto myśli o św. Sylwestrze I, papieżu, którego Kościół wspomina właśnie 31 grudnia. Już tylko najstarsi ludzie i etnografowie pamiętają o religijnym wymiarze tej nocy, podczas której można spotkać się ze zmarłymi i dowiedzieć się, kto odejdzie z tego świata w nadchodzącym roku. Obyczaj najprawdopodobniej wziął się stąd, że św. Sylwester zakończył doczesne życie 31 grudnia.

Wcześniej była jednak zabawa, której tradycja zaczęła się w antycznym Rzymie. Jego mieszkańcy żegnali stary rok i witali nowy uroczystościami pod nazwą Calendae Ianuariae. Były one poświęcone Janusowi, bogowi światła (od jego imienia pochodzi nazwa pierwszego miesiąca, bo styczeń to po łacinie Ianuarius), a trwały aż pięć dni. Spędzano je na ucztach, tańcach, składaniu sobie życzeń i obdarowywaniu się prezentami. Już więc Rzymianie uważali, że nowy rok zamyka pewną kartę w życiu człowieka i otwiera kolejną, nieznaną i tajemniczą, jest okazją do odcięcia się od przeszłości, od tego wszystkiego, co było złe.

Z nastaniem chrześcijaństwa ten okres nabrał nieco innego wymiaru, uznano bowiem, że świat odnawia się z każdym rokiem, odzyskuje swoją pierwotną świętość, którą miał w chwili, gdy "wyszedł" z rąk Stwórcy. Z tego też powodu przełom roku stał się okazją do darowania sobie wszelkich win i urazów. Tymczasem w 314 roku Piotrowy Tron objął Sylwester I, którego historia potraktowała nieco po macoszemu. Stało się tak pewnie dlatego, że jego rządy papieskie zbiegły się w czasie z panowaniem cesarza Konstantyna Wielkiego, który w 324 roku uznał chrześcijańską religię, co przyćmiło dokonania biskupa Rzymu.

W 325 roku odbył się I Sobór Nicejski. Papież nie wziął w nim udziału z powodu swojego podeszłego wieku, ale posłał legatów na obrady, następnie zatwierdził wszystkie podjęte tam uchwały. Było wśród nich m.in. przyjęcie wyznania wiary, jakie odmawiamy podczas każdej mszy, ogłoszenie dogmatu o boskości Syna i Jego równości z Ojcem oraz ujednolicenie obchodów świąt Wielkanocy. Wypada dodać, że gdy cesarz ufundował bazyliki Zbawiciela na wzgórzu laterańskim i św. Piotra na wzgórzu watykańskim, Sylwester I dokonał poświęcenia obu obiektów. Od tej pory każda konsekracja odbywała się w podobny sposób.

Tradycja podaje też, że to papież przekonał do nowej wiary Helenę, matkę Konstantyna, która przeszła do historii jako najwytrwalsza odkrywczyni śladów męki Chrystusa w Jerozolimie, po śmierci została wyniesiona na ołtarze. Sylwester I zmarł ostatniego dnia 335 roku, spoczął w katakumbach kościoła pw. św. Pryscylli, gdzie w VII wieku wzniesiono bazylikę. Relikwie papieża obecnie znajdują się w Modenie, Sylwester I jest patronem miasta i mającej tam siedzibę diecezji. Od V wieku jest również czczony jako patron zwierząt domowych i dobrych zbiorów oraz Orędownik zapewniający szczęśliwy nowy rok. W ikonografii jest przedstawiany w tiarze i czerwonym płaszczu, jego atrybutami są kościół, księga z wężem, trójramienny krzyż i smok u stóp.
Nie wiadomo, na ile w ludowej tradycji sylwestra zaważyła postać tego świętego, a na ile wcześniejsze, być może jeszcze przedchrześcijańskie, obrzędy. Nie ulega jednak wątpliwości, że niegdyś najważniejszy był religijny wymiar ostatniego dnia roku, a więc modlitwy i wróżby. W ramach tych drugich należało o północy udać się na rozstaje dróg, gdzie dzięki wstawiennictwu świętego można było usłyszeć proroctwo na najbliższe dwanaście miesięcy. Wiele osób z wybiciem północy odwiedzało też pobliskie kościoły, bo tam wedle dawnych wierzeń można było zobaczyć osoby, które odejdą z tego świata w nadchodzącym roku.

Przeznaczenie prawie nigdy nie kłamało, gdyż ciekawscy, którzy zobaczyli się w gronie przyszłych nieboszczyków, zwykle umierali w ciągu paru dni. Powodami były przerażenie i stres. Etnografowie zanotowali, że takie przypadki na Śląsku zdarzały się jeszcze w latach międzywojennych.

od 7 lat
Wideo

Nowi ministrowie w rządzie Donalda Tuska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto