DZIELNICE GROZY w Śląskiem - stereotypy, miejskie legendy... a może coś jest na rzeczy? Poznaj 13. takich miejsc

ŚWIĘTOCHŁOWICE - CENTRUM I LIPINY

Chociaż przestępstwa i wykroczenia popełniane są w każdej dzielnicy, to złą sławą wśród mieszkańców miasta niektóre części Centrum oraz Lipiny.

- Teraz wieczorem nie boję się wyjść z psem na spacer. Mieszkam na osiedlu przy ul. Katowickiej. Wcześniej jednak przez 13 lat mieszkałam przy ul. Findera. W klatkach jak się zostawiło wózki czy sanki to często je kradziono. Otoczenie też nie było zbyt przyjemne. Wiele osób piło, wystawało pod sklepami. Strach było wychodzić wieczorami czy wracać późno do domu. Teraz mam spokój - mówi Justyna, mieszkanka osiedla Katowicka.

- Centrum to nie żadna wyklęta dzielnica. Rozboje zdarzają się w każdym mieście. Ja mam monitoring i sama nie słyszałam, by coś tu się stało - dodaje Joanna, sprzedawczyni w sklepie z alkoholami przy ul. Findera. Wielu mieszkańców Centrum zaznaczało także, że to w dzielnicy Lipiny jest najmniej bezpiecznie.

- Lipiny to jedna z najstarszych dzielnic miasta, to stąd zaczęły się Świętochłowice. Największy strach jest chyba chodzić wieczorem ulicą Augustyna Świdra i Norberta Barlickiego - mówi Olga, która ze względu na swoją pracę odwiedza różne części miasta.

Złą sławę Lipin potwierdzają sami mieszkańcy tej dzielnicy. Nie zgadzają się jednak, żeby mówić tak o całej dzielnicy.

- Całe życie mieszkamy w Lipinach. Ile to razy wracało się w nocy np. z zabawy sylwestrowej. Kiedyś jednak było lepiej, teraz jest więcej „pijaczków” i młodzieży, która rozrabia - mówią Teresa Ogaza i jej mąż Henryk, wieloletni mieszkańcy Lipin.

- Nieprzyjemnie jest zwłaszcza przy ulicy Norberta Barlickiego. Niegdyś wzdłuż ulicy było wiele sklepów, teraz tylko są puste witryny - dodają małżonkowie.