Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Głos czytelnika: Lekarz nie widzi pacjenta, a decyduje

C. T. z Rybnika (nazwisko i adres do wiadomości redakcji)
Pacjenci chcą jeździć do sanatoriów nad morze lub na niziny, a NFZ uparcie wysyła ich w góry
Pacjenci chcą jeździć do sanatoriów nad morze lub na niziny, a NFZ uparcie wysyła ich w góry JACEK BABICZ
Nie wierzyłem własnym oczom, gdy - czytając DZ z 13 grudnia - zobaczyłem tekst o sanatoriach. Zdawało mi się, że czytam o własnym przypadku, jeśli chodzi o skierowanie i przyznanie sanatorium przez NFZ Katowice.

Otóż moja żona otrzymała skierowanie do sanatorium w góry, mając poważne schorzenia alergiczne i astmę alergiczną. Leczący ją lekarz specjalista zaznaczył na skierowaniu, że wskazana jest zmiana klimatu i pobyt wyłącznie w klimacie nadmorskim.

Pofatygowaliśmy się do NFZ Katowice, by wyjaśnić nieporozumienie. Zostaliśmy przyjęci i - jakież było nasze zdziwienie - kiedy pani kierownik oświadczyła, że w takim przypadku należy dostarczyć specjalne zaświadczenie od lekarza, że zaleca się inny klimat. Wyjaśniliśmy, że lekarz leczący już to zrobił na skierowaniu. "To za mało" - usłyszeliśmy.

Po opłaceniu takiego dodatkowego zaświadczenia (40 zł) o stanie zdrowia, dostaliśmy takie zaświadczenie dla NFZ. I kolejne nasze zdziwienie - przyszła odpowiedź, że lekarz NFZ, przyznający miejsce pobytu, nie wyraża zgody na zmianę miejsca.

Dowiedzieliśmy się też, że jeżeli nie akceptujemy tych decyzji, to wniosek zostanie przeznaczony do ponownego rozpatrzenia od "dnia dzisiejszego począwszy". Czyli oznaczałoby to dla nas kolejne 20 miesięcy oczekiwania.

Tym razem wziąłem sprawę w swoje ręce i pofatygowałem się do Działu Lecznictwa Uzdrowiskowego. Tam poprosiłem urzędnika o sprawdzenie, czy zaświadczenie doszło i zostało rozpatrzone. Oznajmiono mi, że zaświadczenie nie ma żadnego znaczenia, bo doktor z NFZ nie zmienił zdania. Na moje pytanie - jak można odrzucić diagnozę specjalisty, który całe życie leczy pacjenta - usłyszałem w odpowiedzi, że NFZ ma swojego lekarza i nie musi stosować się do zaleceń i zaświadczeń lekarza. Do teraz się zastanawiam, jak może lekarz, który nigdy nie widział pacjenta, decydować o jego chorobie i leczeniu.

Nie wytrzymałem nerwowo i zażądałem wskazania lekarza, aby on osobiście wyjaśnił mi to kuriozum. Usłyszałem tylko: "Nie ma takiej możliwości, proszę zwrócić się na piśmie".

Na jakiej podstawie NFZ pozbawia pacjenta leczenia? Czyż mało było przypadków, kiedy w trakcie leczenia trzeba było przerwać zabieg po 8 dniach i pozostać w łóżku? Tak było zresztą poprzednio w naszym przypadku, gdy żona źle się poczuła z powodu górskiego powietrza, a po powrocie jeszcze przez dwa tygodnie jej lekarz usiłował wyprowadzić ją z choroby.

Może ktoś zajmie się tym problemem? Oprac. MOKR

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto