Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Głupota szybuje nad Beskidami

WIK
Latem bezmyślność turystów w naszych górach bije wszelkie rekordy.

Beskidy niebezpieczne latem? Oczywiście, że tak! Z powodu sportów ekstremalnych oraz bezmyślności i nieuwagi turystów ratownicy GOPR na nudę nie narzekają. Najczęściej poważnymi urazami kończą się loty na paralotniach i popularna jazda na rowerach górskich. Prócz tego ludzie coraz częściej gubią się na szlakach.
- Właśnie z tego powodu montujemy na szlakach tabliczki z numerami alarmowymi GOPR. Pojawią się w schroniskach oraz na rozwidleniach najpopularniejszych szlaków - mówi Szymon Gacek, ratownik Beskidzkiej Grupy GOPR w Szczyrku.
Ratownicy przekonują, że choć w Beskidach rzadko dochodzi do tragicznych wypadków, przykładów bezmyślności turystów nie brakuje. I tak na przykład w ubiegłym roku wieczór kawalerski w jednym ze schronisk zakończył się dla mężczyzny poważnym urazem głowy po... upadku ze schodów.
- Częściej jednak turyści przeceniają w górach własne siły. Szczyty zdobywają ludzie, którzy siedzą przed komputerami, w efekcie mdleją, dostają krwotoków, mają kłopoty sercowe i astmatyczne - mówi Gacek.
- Zdarza się, że ludzie wyruszają na szlak w sandałach. Nie są przygotowani na upał ani załamanie pogody. A bez odpowiedniej ilości napoju nie każdy wytrzyma górską wycieczkę w 30-stopniowym upale - dodaje przewodnik beskidzki Piotr Stebel.
Grupą bez wyobraźni są także górscy kolarze.
- Większość z nich ma blizny będące pamiątkami po upadkach - przyznaje Władysław Bujok, prezes Wiślańskiego Koła Cyklistów "Góral". Przekonuje jednak, że jeżdżący brawurowo to margines. - Zdecydowana większość cyklistów to ludzie odpowiedzialni i piesi naprawdę nie muszą przed nimi uciekać - zapewnia.
Uciekać nie trzeba też przed miłośnikami lotów na spadolotniach, choć w powietrzu dzieją się różne rzeczy.
- Przed kilku dniami na Kaimówce w Szczyrku pomagaliśmy mężczyźnie, którego niespodziewany podmuch skierował na drzewo. Szczęśliwie nic mu się nie stało - wspomina Gacek i dodaje, że nie zawsze wszystko kończy się pomyślnie. - Nieco wcześniej pomagaliśmy paralotniarzowi, który źle ocenił miejsce swego upadku. Ratownicy szukali go bez skutku i w końcu wezwaliśmy z Bielska-Białej śmigłowiec. Pilot namierzył mężczyznę, którego zabrała karetka - dodaje Gacek.
Później dowiedzieli się, że przeszedł skomplikowaną operację. Okazało się, że miał w żołądku 2,5 litra krwi, do tego pokiereszowaną śledzionę, pękniętą wątrobę, uszkodzony kręgosłup i nadwyrężoną miednicę.
- Gdyby pomoc przyszła pół godziny później, już by nie żył - wspomina Gacek.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto