Zwyczaj miyszanio owiec to połączenie w jedno stado owiec, które pochodzą od kilku właścicieli, co rozpoczyna wspólny wypas. Tak też było i 1 maja w Koniakowie. Owce 16 właścicieli zostały wymieszane, poświęcone, okadzone i tak rozpoczął się wypas.
- Wróciliśmy do pierwotnej wersji, gdy wokół miyszania nie ma jarmarku, festynu - przyznaje baca Piotr Kohut. - Robimy tak, jak kiedyś, gdy wieś wyprowadzała swoje stado na hale. Tak było w tradycji - mieszkańcy żegnali stado, odprowadzali je. To było takie święto radości. Potem zaczynała się ciężka praca - dodaje.
Baca podkreśla, że do świętego Jana, czyli do 24 czerwca, trzeba było wyrobić na cały sałasz, całą obsługę, całe zobowiązania. Nie wolno było gwizdać, siadać na ziemi, rzucać kamieniem, na sałasz nie wolno było przyjść kobiecie. Dopiero po tym okresie zapalano watry, ognie świętojańskie była muzyka i zabawa.
Do dziś ten zwyczaj jest kontynuowany. W Beskidzkiej Trójwsi zajmuje się nim baca Piotr Kohut. Tym razem ma pod sobą stado 500 owiec, które pochodzą od 16 właścicieli. Podkreśla, ze dysponuje dobrą załogą, o co wbrew pozorom wcale dziś nie jest łatwo.
- Trudno o dobrą załogę, doświadczoną, a przede wszystkim niepijącą. Czyli taką, która traktuje ten fach poważnie. Bo wypas, sałasz, to odpowiedzialność. Okres pracy jest nienormowany, trzeba wziąć odpowiedzialność za cudze zwierzęta, pilnować ich, dbać o nie - wylicza.
Pierwszomajowe miyszani owiec rozpoczęło się w zagrodzie pod Ochodzitą, a dopełniło się na hali koniakowskiej góry. Górale pomodlili się przed zagrodą, owce zostały wymieszane, baca pokropił je wodą święcona z Ludźmierza, następnie w symboliczny sposób okadził zagrodę.
Owca na halach pozostaną do św. Michała, czyli do 29 września.
Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?