Już 1 lipca zaczną obowiązywać ograniczenia wprowadzone przez Komisję Nadzoru Bankowego (KNB) co do udzielania kredytów walutowych. Zmiany te są istotne dla tych osób, które planują zaciągnięcie kredytu np. we franku szwajcarskim, który nam się bardzo opłaca - raty tego kredytu są wyraźnie mniejsze niż przy kredycie złotowym. Jak się jednak okazuje, banki mają sposoby, by utrzymać klientów walutowych i pozbyć się ryzyka. Być może dzięki temu kredyty walutowe nie podrożeją.
Pęd do pożyczania
Polski rynek kredytów mieszkaniowych, zwłaszcza we frankach szwajcarskich, jest w tej chwili jak rozpędzony pociąg. Za kredyt walutowy płacimy o kilkaset złotych niższe raty, niż w przypadku kredytów w złotówkach. Zyskujemy na różnicy oprocentowania około 2,5 pkt. proc. - w przypadku kredytu we frankach.
Jednak kredyty walutowe niosą dla banku wysokie ryzyko. Dlatego KNB doprowadziła do zaostrzenie wymaganej zdolności kredytowej od 1 lipca, by chronić stabilność systemu bankowego.
Czego w tej sytuacji możemy się spodziewać? Banki muszą przyjąć poprawkę na ewentualny niekorzystny obrót sytuacji na rynku walutowym. Jeżeli będziemy chcieli pożyczyć 100 tys. złotych we frankach szwajcarskich, to musi nas być stać na kredyt w wysokości 120 tysięcy w złotówkach. Dlaczego? Zmienia się sposób obliczania naszej wypłacalności. Licząc naszą zdolność kredytową w walutach, bank będzie brał pod uwagę oprocentowanie takie jak dla złotówek - bo w nich głównie zarabiamy - i dodatkowo kwotę kredytu zwiększy na potrzeby obliczania zdolności o 20 proc. Będziemy też wyraźnie ostrzegani przez bank, jakie jest ryzyko walutowe.
Dodatkowe zabezpieczenia
Ponadto nadzór wprowadza obowiązek utrzymywania przez banki 100 proc. funduszy własnych na pokrycie kredytu walutowego przekraczającego 70 proc. wartości nieruchomości. Banki będą zatem wymagały od nas co najmniej 30-procentowego wkładu własnego. W praktyce przestaną być dostępne kredyty walutowe pokrywające 100 proc. nieruchomości. Przypomnijmy, że dotychczas można było pożyczyć nawet na 110 proc. wartości mieszkania, a "górkę" nisko oprocentowaną wydać tak, jak wysoko oprocentowany kredyt gotówkowy - na przykład na meble, kafelki, ale i na auto... Niestety, z tym już koniec od 1 lipca.
Szukanie furtek
Czy rzeczywiście banki utracą klientów zadłużających się w walutach z powodu wyższej ceny kredytu i boom mieszkaniowy osłabnie? - Dzięki pomysłowości bankowców po 1 lipca ceny kredytów we frankach pozostaną na dotychczasowym poziomie - uważa Michał Macierzyński, analityk spółki Bankier. pl.
Większość banków wyspecjalizowanych w udzielaniu kredytów mieszkaniowych w obcych walutach jest już przygotowana na wejście w życie zmian zalecanych przez nadzór bankowy. Są sposoby już sprawdzone w Europie, która również nakładała podobne restrykcje, aby obejść ograniczenia. Jak tłumaczą bankowcy, wystarczy przekształcić kredyty w papiery wartościowe - na przykład listy zastawne lub obligacje - i w ten sposób taniej finansować akcję kredytową. Można też dokonać sekurytyzacji kredytów, czyli sprzedaży i refinansowania ich poprzez fundusze inwestycyjne. Ryzyko byłoby zatem z banków wyprowadzone. To zaś pozwoliłoby na równie atrakcyjne produkty dla klientów. Czy banki sięgną po takie sposoby - przekonamy się już po 1 lipca.
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?