MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Grająca galeria

JACEK ROJKOWSKI
Marek Kowalowski pokochał instrumenty smyczkowe. fot. JACEK ROJKOWSKI
Marek Kowalowski pokochał instrumenty smyczkowe. fot. JACEK ROJKOWSKI
Wchodząc do niewielkiego pomieszczenia w budynku Regionalnego Ośrodka Kultury, odnosi się wrażenie, że czas zatrzymał się tu w miejscu. W gablotach wyściełanych zielonym atłasem lśnią skrzypce i altówki otoczone ...

Wchodząc do niewielkiego pomieszczenia w budynku Regionalnego Ośrodka Kultury, odnosi się wrażenie, że czas zatrzymał się tu w miejscu. W gablotach wyściełanych zielonym atłasem lśnią skrzypce i altówki otoczone niecodziennymi ciszą i spokojem. Po chwili podchodzi mężczyzna i pyta: - W czym mogę pomóc? To Marek Kowalowski, który 12 lat temu założył Galerię Instrumentów Muzycznych.

- Pomysł wziął się stąd, że tradycyjny sklep muzyczny nie jest w stanie przygotowywać i sprowadzać dla muzyków, a zwłaszcza młodzieży uczącej się w szkołach muzycznych lub grającej w zespołach instrumentów smyczkowych takich jak skrzypce, altówki, wiolonczele i kontrabasy, bo do tego potrzeba rzetelnej wiedzy muzycznej. Jestem muzykiem z zawodu i na początku lat 90. ubiegłego wieku postanowiłem zrobić coś, co ułatwiłoby młodym zdobywanie odpowiednich instrumentów. Z czasem okazało się, że sprowadzanie tych instrumentów, wystawianie ich i sprzedawanie to za mało. Instrumenty smyczkowe robione często na zamówienie wymagają stałej opieki i lutnika. Nawiązałem wtedy kontakt ze znakomitymi lutnikami z Bielska, Nowego Targu i Zakopanego - opowiada nasz rozmówca.

Swoją maleńką instytucję Marek Kowalowski nazwał galerią, a nie sklepem muzycznym, bo sprzedaje w niej dzieła sztuki będące wytworem artystów zrzeszonych w Związku Polskich Artystów Lutników. - Nie jest to do końca galeria, bo nie organizuję wystaw starych instrumentów. Chodziło mi o praktyczną stronę przedsięwzięcia, by ludzie mogli przyjść, spokojne obejrzeć instrumenty, wypróbować je. To zdaje egzamin. Nie muszą jeździć po każdy lutniczy drobiazg do Katowic, Krakowa czy Warszawy - mówi Kowalowski. - U nas kupowanie instrumentu zaczyna się od dłuższej rozmowy. Muszę wiedzieć, jaki ma być, dla kogo, czemu ma służyć.

Próby instrumentu trwają kilka godzin, a decyzja o zakupie może przeciągnąć się do kilku dni. Skrzypce odbierane są z galerii i próbowane w sali koncertowej, gdzie sprawdza się ich nośność czy barwę brzmienia. W decyzji pomagają często profesorowie akademii i szkół muzycznych. W normalnym sklepie muzycznym byłoby to nie do pomyślenia.

- W przypadku wiolonczeli zakup trwa do trzech tygodni. To instrument wymagający dokładnego sprawdzenia, porównania z innymi wiolonczelami - dodaje Kowalowski.

Dużo satysfakcji daje mu kontakt z muzykami, którzy jako młodzi ludzie zakupili u niego instrument i potem, po kilku czy kilkunastu latach, wracają i opowiadają o tym, jak grają i co osiągnęli.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zofia Zborowska i Andrzej Wrona znów zostali rodzicami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto