Gronkiewicz-Waltz musi odejść?

Zyta Gilowska, Zbigniew Romaszewski, Michał Kazimierz Ujazdowski - te trzy nazwiska znajdują się na "giełdzie nazwisk" potencjalnych kandydatów PiS na prezydenta Warszawy - podała telewizja TVN24.

Premier Jarosław Kaczyński oświadczył wczoraj w Sejmie, że w sensie prawnym Hanna Gronkiewicz-Waltz straciła mandat prezydenta Warszawy w momencie spóźnienia się ze złożeniem oświadczenia o działalności gospodarczej swojego męża. - Nie wiem, kto będzie kandydował na to stanowisko. Nie wydaje się, aby to był Kazimierz Marcinkiewicz - podkreślił premier na krótkim briefingu prasowym w Sejmie. Według niego, Marcinkiewicz nie jest tym zainteresowany. Jarosław Kaczyński stwierdził, że sytuacja w Warszawie jest zaskoczeniem dla PiS. - Jeszcze we wtorek wieczorem sądziliśmy, że można ją jakoś w ramach prawa załatwić bez wyborów, ale okazało się, że jest to niemożliwe - mówił premier. Jak zaznaczył, "można prawo złamać albo je przestrzegać. My musimy prawa przestrzegać, w wyniku tego nie ma wyjścia".

Pytany, kiedy zapadnie decyzja co do kandydata PiS na prezydenta stolicy, zastrzegł: - Trudno powiedzieć, w jakim momencie Hanna Gronkiewicz-Waltz będzie musiała opuścić warszawski Ratusz. Prawnie rzecz biorąc już w tej chwili nie jest (prezydentem Warszawy). Wg szefa MSWiA Ludwika Dorna, Gronkiewicz-Waltz przestała pełnić urząd w dniu, w którym minął termin złożenia oświadczenia majątkowego jej męża.

Tymczasem zdaniem Bronisława Komorowskiego z PO, Dorn zamiast szukać rozwiązań stabilizujących władze samorządu, destabilizuję ją. Z kolei Jan Rokita uważa, że w tej sprawie potrzebne jest spotkanie przywódców wszystkich największych partii politycznych i wspólny wniosek do Trybunału Konstytucyjnego, który pozwoliłby uchylić z mocą wsteczną "oczywiście absurdalny przepis".

- Oczekuję od polityków, że znajdą wyjście z absurdu, w którym się wiele polskich miast znalazło - powiedział dziennikarzom w Sejmie Rokita. Jego zdaniem, ponowne wybory skompromitowałyby Polskę w oczach Polaków i opinii międzynarodowej. - Polacy będą szydzić z ponownych wyborów, a świat będzie się z nas śmiać. Ja już widzę te artykuły w europejskich gazetach: "dalszy ciąg cyrku w kraju nad Wisłą" - mówił Rokita.

Opór opozycji wobec planów PiS nie kończy się na Platformie. Zdaniem wiceprzewodniczącego SLD Ryszarda Kalisza, twierdzenie, iż samorządowcy, którzy spóźnili się ze złożeniem oświadczenia majątkowego, stracili mandat, to niezrozumiała interpretacja prawa. - Jeżeli Hanna Gronkiewicz-Waltz spóźniła się dwa dni, to Rada Warszawy może stwierdzić, iż mamy do czynienia z prekluzją, co oznacza, iż spóźnienie nie było istotne z punktu widzenia samego faktu złożenia oświadczenia - tłumaczył Kalisz. Natomiast szef PSL Waldemar Pawlak sądzi, że w ponownych wyborach samorządowych wybrane zostaną prawdopodobnie te same osoby, a budżet narażony będzie na niepotrzebny wydatek.

Sama Gronkiewicz-Waltz uważa, że nie miała obowiązku składania oświadczenia o działalności gospodarczej swojego męża, "gdyż nie wykonuje on tej działalności na terenie gminy", w której ona pełni funkcję prezydenta. Pani prezydent twierdzi, że PiS po prostu boi się ujawnienia przez nią afer z czasów, kiedy Warszawą rządził Lech Kaczyński.