MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Hamulce nie zadziałały!

tomasz wolff
Strażacy znoszą rannego kierowcę. /zdjęcia:  jacek rojkowski
Strażacy znoszą rannego kierowcę. /zdjęcia: jacek rojkowski
Przechodziłem przejściem podziemnym, kiedy usłyszałem potworny huk. Nie wiem, co się mogło stać. Czy nawaliły hamulce, czy kierownica mu się zablokowała? - relacjonował Czesław Magiera z Bielska-Białej.

Przechodziłem przejściem podziemnym, kiedy usłyszałem potworny huk. Nie wiem, co się mogło stać. Czy nawaliły hamulce, czy kierownica mu się zablokowała? - relacjonował Czesław Magiera z Bielska-Białej. Wczoraj kilka minut po 12.00 ciężarówka przewróciła się na bok na skrzyżowaniu ulic Krakowskiej, Lwowskiej i Żywieckiej. Strażacy ponad pół godziny wyciągali kierowcę. Ich akcję obserwowały tłumy gapiów. W centrum utworzyły się korki.

Ciężarówka wioząca złom jechała ulicą Krakowską. Świadkowie mówią, że kierowca rozwinął bardzo dużą prędkość. Zbliżając się do skrzyżowania z ulicą Lwowską, przeraźliwie trąbił.
- Dla mnie kierowca jest bohaterem. Sprawnie ominął wszystkie samochody czekające na wyjazd z Krakowskiej. Chcąc wyhamować pojazd, odbił się od barierki energochłonnej. Później przewrócił się na bok i zatrzymał dopiero na murze - opowiadał Jerzy Mikocki.
- Gdyby nie trąbił, byłby karambol na kilkanaście samochodów. Zrobił lekki łuk i wjechał w mur. Dobrze, że konstrukcja wytrzymała. Gdyby stało się inaczej, ciężarówka mogłaby wylądować w miejscu, gdzie kończy się 11 Listopada i zaczyna przejście podziemne. Chodzi tędy bardzo dużo osób - mówił inny świadek wczorajszego wypadku.

Na miejscu już po dwóch minutach pojawił się pierwszy zastęp strażacki. Strażacy przez kilkadziesiąt minut próbowali uwolnić kierowcę z samochodu. Ich walce o życie przyglądało się wiele osób. Niektórzy chcieli być tak blisko, że podchodzili na kilka metrów do przewróconego samochodu. Ludzie na bieżąco wymieniali się informacjami na temat stanu pacjenta, chociaż tak naprawdę nikt, oprócz strażaków, nie wiedział, jak czuje się kierowca. W tłumie była także starsza kobieta. Najpierw przegonił ją lekarz, gdy stała zbyt blisko samochodu. Potem na klęczkach modliła się. Kiedy strażacy wyciągnęli kierowcę z kabiny, niektórzy zaczęli bić brawo. Większość ludzi się rozeszła.
- To była niezwykle trudna akcja. Kierowca był w kabinie doparty do muru oporowego. Miał uwięzioną część klatki piersiowej, a obie nogi były przyciśnięte kolumną kierowniczą. Był świadomy. Współpracował z nami. Mamy nadzieję, że skończy się na powierzchownych obrażeniach - powiedział Zdzisław Stypuła, dowódca Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 2, który kierował wczorajszą akcją.

Wczorajszy wypadek nie był pierwszym, który wydarzył się w tym miejscu. Na murze zatrzymał się już niejeden samochód. Mieszkańcy okolicznych domów mówią, że kierowcy, jadąc Krakowską, gnają na złamanie karku, by zdążyć przejechać na zielonym świetle. Często kończy się to tragicznie. - Wstępną przyczyną wypadku była awaria układu hamulcowego - powiedział oficer dyżurny Komendy Miejskiej Policji w Bielsku. Kierowca pracuje w przedsiębiorstwie przerobu złomu od dwóch tygodni. Jest na okresie próbnym. Trafił do Szpitala Wojewódzkiego Pod Szyndzielnią.


Po zakończeniu akcji ludzie chwalili strażaków za błyskawiczną akcję. Dołączamy się do gratulacji. Świadkowie zwrócili także uwagę na pracownika pomocy drogowej, który pomagał strażakom i lekarzom znieść rannego z samochodu na ziemię. Papieros w ustach rzucał się na tyle w oczy, że ludzie nie mogli powstrzymać się od złośliwych komentarzy. Dołączamy do nich. Mógł się pan wstrzymać. Chociaż w takim momencie.

od 7 lat
Wideo

Zamach na Roberta Fico. Stan premiera Słowacji jest poważny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto