MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Handel na przygranicznych targowiskach powoli zamiera

WOJCIECH TRZCIONKA
WOJCIECH TRZCIONKA
WOJCIECH TRZCIONKA
Stołeczne instytuty badawcze analizują ruch na bazarach i wychodzi im, że po latach stagnacji targowiska znowu zaczynają ożywać. Lucyna z prywatnego targowiska nad Olzą w Cieszynie przepracowała w handlu 25 lat.

Stołeczne instytuty badawcze analizują ruch na bazarach i wychodzi im, że po latach stagnacji targowiska znowu zaczynają ożywać. Lucyna z prywatnego targowiska nad Olzą w Cieszynie przepracowała w handlu 25 lat. Sprzedawała w życiu prawie wszystko, ale jakoś tej poprawy nie czuje. Przynajmniej nie w portfelu. - Zysk spadł jak diabli. Dlaczego? Bo bieda w kraju - tłumaczy podając młodemu Czechowi 15 kilogramów ogórków. Nie wierzy, że kiedyś na cieszyńskie bazary wróci jeszcze taki boom, jaki był w w połowie lat 90.

Na cieszyńskich targowiskach mówi się po czesku, wywiesza tablice reklamowe w języku sąsiadów, handluje w koronach. - Tu już prawie jest jak za Olzą, tylko Czechów coraz mniej - zauważa Jurek, 34-latek z Kalwarii Zebrzydowskiej. Od 12 lat handluje w Cieszynie butami. - Patrz jakie pustki — wskazuje na przejścia między straganami. - Kiedyś igły nie można tutaj było wcisnąć, a teraz w piłkę można grać.

Wolą małosolne

Marta od kilku lat handluje między granicznymi mostami - Wolności i Przyjaźni. Tuż przed wejściem na prywatne targowisko przy alei Łyska ma cztery stragany. To miejscowa potentatka. W ostatnich tygodniach codziennie sprzedaje
2-3 tony ogórków. - Prawie wszystkie idą do Czech - mówi handlarka.

Na deptaku koło targowiska panuje ruch jak w mrowisku. Na krótkim odcinku aleja jest prawie zielona od straganów z ogórkami. Młodzi chłopcy rozładowują kolejne dostawy, wołają raz po polsku, raz po czesku: - Ogórki! Ogórki! Czerstwe, lewne! (czyli: świeże, tanie).

Polskie ogórki cieszą się u Czechów powodzeniem już od kilku sezonów. - Próbowałam ostatnio ogórków w naszym sklepie i były strasznie gorzkie. Przyszłam tutaj. Są tańsze i smaczniejsze - zachwala starsza kobieta z Czeskiego Cieszyna. W Cieszynie za kilogram ogórków trzeba zapłacić 10 koron albo 1,40 zł. A za Olzą 13-20 koron.

Przyjdzie cywilizacja

Czesi kupują najczęściej duże worki ogórków - 10-, 15-, albo 25-kilogramowe. Ładują je na wózki, rowery, do bagażników samochodów i jadą na przejście. Czasami obracają przez granicę nawet po kilka razy dziennie. - To wybredni klienci - śmieje się Robert, sprzedawca na jednym z piętnastu straganów warzywnych. - Nie kiszą ich tak jak my, tylko robią ogórki małosolne, więc potrzebują małych okazów.
Sprzedawcy zacierają ręce. Biznes kręci się znakomicie. - Można zarobić, ale tylko krótko, w sezonie - martwi się Marta. Gdy skończą się ogórki, zacznie sprzedawać paprykę. Potem, jak co roku w listopadzie i grudniu, najlepiej będzie się opłacało handlować wieńcami i sztucznymi choinkami. - A w styczniu można leżeć, tylko żeby jeszcze było za co - śmieje się Robert.

W połowie lat 90. Cieszyn żył z targowisk. Nad Olzą zaopatrywały się tysiące Czechów, przez miasto nie można było przejść, taki tłok panował na ulicach. Teraz miasto zarabia na targowiskach zaledwie połowę tego, co jeszcze pięć lat temu. I nie zanosi się na to, że koniunktura się poprawi.

W Cieszynie działają obecnie trzy miejskie targowiska - główne, przy ul. Katowickiej, rolne - przy ul. Stawowej i hale targowe. Są też dwa mniejsze bazary prywatne. W najlepszym okresie miasto zarabiało na targowiskach nawet ponad 6 mln zł rocznie. Teraz wpływy z bazarów stanowią zaledwie 3 proc. rocznego budżetu.

W styczniu tego roku miasto zarobiło na targowiskach 22 tys. zł. To więcej niż w analogicznym okresie roku ubiegłego, kiedy do miejskiej kasy wpłynęło zaledwie 15 tys. zł, ale dużo mniej niż w styczniu 1995 roku (91 tys. zł).

- Styczeń to najgorszy miesiąc w roku. Największy ruch panuje na targowiskach w październiku i listopadzie - mówi wiceburmistrz Cieszyna Jan Matuszek. - Niestety, ruchu, który niegdyś panował na bazarach, już nie da się przywrócić. Wszystko z powodu zrównania się cen i konkurencji. W czeskich miastach powstało wiele małych targowisk, na których wietnamscy sprzedawcy oferują te same towary co w Polsce, ale w niższych cenach. Dużo zależy od tego, jak mocna będzie złotówka w stosunku do korony. Robimy wszystko, żeby nie tracić handlujących. Dzięki obniżeniu opłat targowych w lecie i w zimie zahamowaliśmy na razie odpływ handlarzy. Moim zdaniem po wejściu Polski i Czech do Unii Europejskiej handel przygraniczny nadal będzie istniał. Wystarczy popatrzyć na Zachód, jak tam kwitnie. Trzeba tylko poprawić warunki handlu, zadaszyć targowisko, ucywilizować je.

Jak w Kambodży

Nieważne kogo zaczepisz i zapytasz, jak się kręci interes. Zawsze odpowie, że marnie. Taka już natura straganiarzy. - Kiedyś przychodziły do nas chmary Czechów. Dzisiaj też przychodzą, ale jest ich dużo, dużo mniej. Choć korona dobrze stoi, mało kupują, bo nie mają pieniędzy - tłumaczy Rafał z targowiska przy ul. Katowickiej.

- Ciągle obniżamy ceny, przez to coraz mniej zarabiamy - denerwuje się Grzegorz, który handluje zabawkami.
- Ale nawet jak wejdziemy do Unii Europejskiej, targowiska zostaną. Handel przygraniczny zawsze będzie - pociesza się Waldek, sąsiad Grzegorza.

- Żeby tylko Wietnamczycy nie robili złej konkurencji - narzeka. - W Czeskim Cieszynie sprzedają te same towary co my, w tych samych cenach, i Czechom przestaje się opłacać do nas przychodzić. Wielu zresztą przychodzi na polskie targowiska nie żeby zaoszczędzić parę koron, tylko z przyzwyczajenia.

- A ja nie narzekam - śmieje się 29-letni Marek, handlarz chińskim sprzętem AGD. - Zatrudniam dzieciaki do pomocy. Jak w Kambodży, bo to tania siła robocza! Wszyscy tutaj narzekają, już od 10 lat, że dogorywają. Bzdury! Gdyby tak było, nie miałby kto handlować.

Marek pracuje na straganie od ośmiu lat. Też mówi, że ciągle jest "pusty jak bęben turecki", ale swoje zarobi. - Jakieś 1.500 zł. Więcej niż w zakładzie - tłumaczy.
Lucyna, blondynka około pięćdziesiątki, przepracowała na bazarze 25 lat. Zaczynała od jagód. Handlowała odzieżą, "teflonem", jarzynami. - Wszystkim oprócz kondomów - śmieją się jej koledzy. Ma dom, auto, za pieniądze zarobione na handlu wychowała dzieci.

- Kiedyś ze straganu można było dom wybudować, samochód kupić. Dzisiaj ledwo starcza na utrzymanie tego wszystkiego. Zysk spadł jak diabli. Dlaczego? Bo bieda w kraju. Jak ludzie nie mają kasy, to za co mają kupować? - mówi Lucyna.
Stare nie wróci

- To jest początek końca. Teraz obroty ledwo sięgają 20 proc. tego, co było 5-6 lat temu. Wtedy za kilkumiesięczny obrót można było kupić dobry samochód, a teraz ledwo na rower starczy - wylicza 40-letni Wiesiek. - Jako tako idą tylko garnitury, chemia, warzywa, buty, wiklina.

Wiesiek jest z Bielska-Białej. Handluje garniturami już 11. rok. Mówi, że najbardziej bolą go wysokie opłaty. Wylicza: - Płacę 200 zł opłaty targowej plus 20 zł opłaty dziennej. Do tego doliczam dojazd. Wychodzi mi, że mój dzienny koszt to 75 zł. Muszę sprzedać ze dwa garnitury, żeby się odkuć. A dzisiaj, choć jest dobra data, bo połowa miesiąca, sprzedałem tylko jeden.

55-letnia Krystyna sprzedaje imitacje kosmetyków. Dzisiaj poszły pachnidła za 500 zł. - W kieszeni zostaje mi z tego 100 zł. Gdybym nie miała zasiłku przedemerytalnego, musiałaby za to żyć przez następne trzy dni, do następnego targu w Cieszynie - rozkłada ręce handlarka. Gdy pytam o stare czasy, od razu się uśmiecha i wzdycha: - To był raj. Czesi kupowali wszystko, nie patrząc na jakość. Myśmy wtedy nowe samochody kupowali, domy budowali, pracowników zatrudniali, po kilka straganów mieli. Teraz każdy sam stoi, robi od rana do nocy, a i tak ledwo starcza.

Jurek z Kalwarii Zebrzydowskiej główkuje: - Co bystrzejszy to teraz interes do Czech przenosi. Podobno w Ostrawie dobrze buty idą. Może też spróbuję? Tylko, cholera, daleko. Zaczekam jeszcze do tej Unii. Może coś się zmieni?

od 7 lat
Wideo

Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto