Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Haracz w wersji turbo

Adam Woźniak
Na giełdę samochody nie zawsze docierają o własnych siłach. Fot. AG
Na giełdę samochody nie zawsze docierają o własnych siłach. Fot. AG
Zmotoryzowani znowu dostaną po kieszeni. Bo podwyżki cen samochodów i droższa benzyna (skutek wprowadzenia z początkiem roku opłaty paliwowej) to jeszcze nic w porównaniu z tym, co szykuje Ministerstwo Finansów.

Zmotoryzowani znowu dostaną po kieszeni. Bo podwyżki cen samochodów i droższa benzyna (skutek wprowadzenia z początkiem roku opłaty paliwowej) to jeszcze nic w porównaniu z tym, co szykuje Ministerstwo Finansów. Kupującym nowe auto do jego ceny przyjdzie jeszcze doliczyć opłatę rejestracyjną, która – według fiskusa – miałaby zastąpić akcyzę. Jak zwykle najwięcej stracą na tych zmianach ci, którzy najmniej zarabiają.

Propozycje stawek zostały opracowane w departamencie podatku akcyzowego MF. Mają się różnić – w zależności od pojemności silnika. I tak w przypadku aut o poj. do 1399 cm sześc. opłata wyniosłaby 1200, od 1400 do 1999 cm sześc. – 2400 sześc., a powyżej 2000 cm sześc. – 4000 złotych.

Policzmy, ile to będzie kosztować przeciętnego Kowalskiego: najtańszy fiat, seicento actual, kosztuje 26.500 zł. Akcyza stanowi 3,1 proc. ceny samochodu, czyli w tym przypadku 822 zł. Po odjęciu akcyzy i doliczeniu nowego podatku ten samochód będzie kosztował 26.879 zł – prawie 380 zł więcej niż dotychczas! No i trzeba jeszcze doliczyć wzrost kosztów ubezpieczenia auto casco, które liczy się od wartości samochodu. W sumie podwyżka wyniesie w tym przypadku grubo ponad 400 zł.

Zyskają za to posiadacze mocno wypchanych portfeli. Dla przykładu: luksusowe volvo S80 turbo z silnikiem o pojemności 2,5 litra, kosztujące dotychczas 245 tys. zł, po odliczeniu akcyzy i dodaniu w zamian opłaty rejestracyjnej będzie kosztowało 241,4 tys. zł. W ten sposób majętny amator limuzyn zaoszczędzi ponad 3,5 tysiąca złotych.


Ile obecnie kosztuje rejestracja pojazdu?

* druk dowodu rejestracyjnego – 33 zł + 1 zł opłaty admin.

* komplet znaków legalizacyjnych – 11 zł

* nalepka na szybę – 16,50 zł + 1 zł

* tablice rejestracyjne – 80 zł + 1 zł

* pozwolenie czasowe – 16,5 zł + 1 zł

* karta pojazdu (pierwsza rejestracja w RP) – 500 zł + 1 zł

* Koszt rejestracji samochodu osobowego nowego – 161 zł

* Koszt rejestracji samochodu sprowadzonego z zagranicy – 662 zł


Wydawało się, że kierowcy po odejściu ministra Marka Pola mogą odetchnąć z ulgą. Jego pomysły z winietami, które zmotoryzowanym jeżyły włosy na głowie, co prawda nie wypaliły, ale skończyło się na wprowadzeniu nowego podatku pod szyldem opłaty paliwowej. Teraz opłata rejestracyjna może dobić rynek motoryzacyjny. Tym bardziej że w Ministerstwie Infrastruktury są przygotowywane przepisy, które zahamują przywóz używanych samochodów z Unii Europejskiej. Jaki będzie rezultat? Nie tylko auto używane będą droższe, ale także nowe. Zwłaszcza że te ostatnie od początku roku drożeją wskutek wymuszonej przez producentów tzw. harmonizacji cen.

Ile tych opłat?

Liczba spadających na kierowców obciążeń fiskalnych przypomina plagę szarańczy. Zaczęło się od podatku drogowego, który potem wrzucono w cenę paliwa. Doszła akcyza w benzynie, którą finansowano żłobki i przedszkola. Był pomysł obciążenia ubezpieczycieli specjalną opłatą za każdą polisę wystawioną posiadaczowi samochodu i wzrostu opłat za wystawianie praw jazdy i dowodów rejestracyjnych. Już teraz podatki i opłaty pobierane są po kilka razy za to samo. Przykładem jazda po autostradzie, która obciążona jest aż czterema różnymi daninami: stary podatek drogowy w paliwie, akcyza w paliwie, opłata paliwowa i opłata za przejazd autostradą! Nowa opłata rejestracyjna byłaby w tym przypadku daniną piątą!

Jej stawki, zróżnicowane w zależności od pojemności silnika, to jeden z pomysłów, jakie wyprodukowali urzędnicy. Innym jest opłata stała, bez względu na to, jaki silnik pracuje pod maską. Wysokość opłaty miałaby wynosić 1.500 zł. Nie ma raczej szans na jej wprowadzenie, bo fiskus sporo straciłby na sprzedaży samochodów drogich. A ta, w porównaniu do podobnych okresów z lat ubiegłych, wcale nie ma się gorzej.

Wprowadzenie opłaty rejestracyjnej jest wygodne dla Ministerstwa Finansów z dwóch powodów: ma załatwić problem niezgodności polskich przepisów z unijnymi oraz nabić fiskusowi kasę. Unia krzywo patrzy na pobieranie przez polską skarbówkę akcyzy za samochody przywożone z innych państwa członkowskich. Rząd chce więc upiec dwie pieczenie na jednym ogniu: zlikwiduje akcyzę i dodatkowo zarobi na tym, bo opłata rejestracyjna w przypadku samochodów nowych, będzie dla największego segmentu sprzedaży - aut tańszych -
wyższa, niż dotychczasowy podatek.

Czyścimy szroty

Złagodzenie przepisów celnych po wejściu do Unii sprawiło, że od początku maja sprowadzono do Polski ponad 15 tys. używanych samochodów. W Katowicach jest tylu chętnych, że potrzeba dwóch-trzech dni, by załatwić formalności związane z rejestracją.

- Samochody, które rejestrujemy, mają przeważnie około 10 lat. Są także starsze - mówi Janusz Panek, zastępca naczelnika wydziału komunikacji w katowickim Urzędzie Miasta.

Im auto starsze, tym akcyza wyższa - do 65 proc. w przypadku aut z rocznika 1997 i starszych. Samochody młodsze obłożone są podatkiem znacznie niższym, bo przykładowo za auto 3-letnie płaci się tylko 27 proc. podatku. Ale takie są na Zachodzie drogie. Tymczasem mocno wyeksploatowane pojazdy z połowy ubiegłej dekady można kupić praktycznie za bezcen. Dlatego Polacy je przywożą, choć w Niemczech, Francji czy Holandii nikt by już ich nie kupił. Fiskus zarabia na tej fali czyszczenia zachodnich szrotów ogromne pieniądze, ale wobec zastrzeżeń Unii co do akcyzy, będzie się musiał z zyskami pożegnać. Chce zrekompensować te dochody opłatą rejestracyjną.

Pomysłów nie brakuje

Tymczasem dla chętnych do zakupu samochodów szykowana jest kolejna niespodzianka. Ministerstwo Infrastruktury przygotowuje przepisy mające bardzo poważnie utrudnić sprowadzanie do Polski starych samochodów, a więc tych, które są najtańsze. Pomysłów jest kilka. Od nowych przepisów regulujących emisję dwutlenku węgla do badań technicznych mających określić możliwość dopuszczenia samochodów do ruchu. Auta najbardziej wyeksploatowane kierowane byłyby od razu do kasacji jako odpady. Nie wiadomo tylko, jak poradzono by sobie ze sprawdzaniem stanu technicznego pojazdu w stacjach diagnostycznych: nie od dziś wiadomo, że pozytywne świadectwo takiego badania można bez większego problemu "załatwić" za 500 zł.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto