Wałkowany od kilku lat projekt ograniczenia rozwoju sieci hipermarketów w czerwcu trafi do Senatu. Polski handel i usługi są najbardziej rozdrobnione w Europie: dziś na jedną placówkę przypada najwyżej stu kilkudziesięciu klientów, tymczasem w Europie Zachodniej jest 800 i więcej. Wiele polskich sklepików nie może zarobić na właściciela i upada. - To powody ekonomiczne, a nie konkurencja ze strony wielkich sklepów sprawiają, że relatywnie dużo sklepów jest likwidowanych - mówi Andrzej Malinowski, prezydent Konfederacji Pracodawców Polskich.
Reglamentacja psuje rynek
KPP apeluje do Senatu o odrzucenie poselskiego projektu ustawy o zmianie ustawy o wielkopowierzchniowych obiektach handlowych. Nie tylko dlatego, że jest przeciwna wszelkim formom reglamentacji rozwoju sieci sklepów, bez względu na to, czy ograniczenia te zależą od powierzchni, liczby mieszkańców czy od decyzji samorządu. Zdaniem przedsiębiorców, każda reglamentacja psuje wolny handel. - Wbrew intencjom i argumentom autorów tego projektu, każdy sklep wielkopowierzchniowy poprawia warunki świadczenia handlu i usług na danym terenie. Z czasem obrasta on obiektami usługowymi, małą gastronomią i spełnia nawet funkcje kulturowe. Daje ponadto dodatkowe możliwości zbytu towarów lokalnym producentom - uważa Adam Ambrozik, ekspert KPP.
Inni eksperci twierdzą, że przy tak wielkiej konkurencji wśród sieci handlowych szczególnie pieczołowicie dobierają one swoich dostawców. - Preferują na przykład producentów żywności, którzy wdrożyli system bezpieczeństwa zdrowotnego żywności HACCP lub tzw. dobrą praktykę żywnościową - akcentuje Marek Rybiański, śląski ekspert do spraw doradztwa dla firm.
Blokowiska i supersklepy
Innego zdania są jednak drobni handlowcy. Wszędzie tam, gdzie powstają wielkie sklepy - padają małe rodzime firmy. Dlatego popierają pomysł, by decyzje o powstawaniu takich sklepów podejmował samorząd lokalny. Przeciwnicy od razu argumentują: to wielkie pole do korupcji, a ta rodzi się zawsze tam, gdzie decyzja zależy od uznania urzędnika. Jest jeszcze inny problem. Pokazują to Katowice, gdzie - jak w soczewce - odbija się polityka polskich samorządów wobec wielkich sklepów. Na jednym skraju ludnego osiedla Tysiąclecia stoi Auchan, w środku - Biedronka, Real i Liedl, na drugim skraju wielkie centrum handlowe Silesia City Center. Zrównoważony rozwój miejskiej tkanki jest w tym miejscu kompletnie zapomniany. Powstało osobne miasto, na które składają się blokowiska i supersklepy. Tam naprawdę ciężko jest żyć nie tylko mieszkańcom, ale i drobnemu biznesowi.
Co na to Unia?
Za projektem ograniczenia ekspansji wielkich sklepów będą więc na pewno Polska Izba Handlu i Kongregacja Przemysłowo-Handlowa. Przeciwna będzie reprezentująca zagraniczne sieci Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji. Może się jednak okazać, że ich spory są jałowe. Niewykluczone, że rozwiązania proponowane w projekcie, adresowane głównie do podmiotów zagranicznych, mogą być uznane za sprzeczne z art. 43 Traktatu o Ustanowieniu Wspólnoty Europejskiej. Brzmi on następująco: "Ograniczenia swobody przedsiębiorczości obywateli jednego państwa członkowskiego na terytorium innego są zakazane".
I Senat ten pogląd podziela, dlatego projekt ustawy ograniczającej ekspansję hipermarketów, jak wszystko na to wskazuje, nie ma większych szans.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?