Nie wiedział, że muzyka, którą od rana do wieczora słyszy w domu, to flamenco. Nie wiedział, że obrazek wiszący nad jego dziecięcym łóżeczkiem to kawałek prawdziwej Hiszpanii.
Kiedy po latach pojechał do tego kraju, znalazł i jedno, i drugie. Zakątek był w żydowskiej dzielnicy jednego z hiszpańskich miast, a muzyka dochodziła z barów i podwórzy.
Mowa o Michale Czachowskim, jedynym na Śląsku nauczycielu gry na gitarze flamenco, muzyku nominowanym do tegorocznych Fryderyków za niezwykłą płytę pt. "Indialucia", która jest efektem połączenia flamenco z muzyką etniczną Indii. Tego nie dokonał dotąd nikt na świecie. Swoim dziełem Czachowski zadziwił i Hiszpanów, i Hindusów.
Pasja z ojca na syna
Michał Czachowski urodził się w Bytomiu, wychował w Gliwicach, mieszka w Tychach wraz z żoną i dwiema córeczkami. Miłość do Hiszpanii rozbudził w nim ojciec.
- Był tym krajem zafascynowany do tego stopnia, że wybrał stypendium w Sewilli, choć dalekie było kierunkowi jego studiów - opowiada Michał. - Wynudził się na zajęciach, ale poznał kraj flamenco i przywiózł kilka płyt. Słuchał ich na okrągło, aż wreszcie mama nie wytrzymała i zakazała ich puszczania. W ten sposób czarne krążki wylądowały w szafce i flamenco zniknęło z mojego życia. Miałem wtedy sześć lat. Kiedy po latach przypadkowo odkryłem te płyty, doznałem niesamowitego wrażenia. Przecież ja te nagrania doskonale znałem! W tych dźwiękach było całe moje dzieciństwo.
Jeszcze wtedy nie wiedział, że flamenco jest mu po prostu pisane. Zaczął wprawdzie grać na gitarze, ale klasycznej.
- Po czterech latach przerwałem naukę, zacząłem wsłuchiwać się w płyty ojca i próbować grać to, co słyszałem - wspomina. - Było w tym jakieś podobieństwo, ale charakteru flamenco nie mogło mieć. Bo jak, bez znajomości techniki! W gitarze klasycznej stosuje się pięć-sześć technik, w gitarze flamenco jest ich pięćdziesiąt. Często zdawało mi się, że słyszę trzy gitary, a to był jeden instrument. Cała sztuka polegała na nieznanej mi wówczas technice.
Pierwszej lekcji prawdziwego flamenco udzielił mu dokładnie 15 lat temu (w 1992 roku) andaluzyjski Cygan. W ciągu miesiąca Michał nauczył się wszystkiego, co każdy flamencos wiedzieć powinien.
Oko w oko z flamencosami
To było jego drugie spotkanie z andaluzyjskimi Cyganami. Do pierwszego razu doszło rok wcześniej, na koncercie "Mszy flamenco" w jednym z katowickich kościołów.
- Podczas całego koncertu ciarki przechodziły mi po plecach i dreszcz emocji nie opuszczał mnie do końca - wyznaje. - O rozmowie nie było jednak mowy, bo oni nie znali angielskiego, a ja nie mówiłem po hiszpańsku.
Po roku intensywnej nauki rozmowa z cygańskimi flamencosami już była możliwa. Zaczęły się wakacyjne wyjazdy do Hiszpanii i podglądanie życia przeciętnych Andaluzyjczyków. - Wieczorami wychodziłem z gitarą i szukałem odgłosów cygańskich biesiad w barach i andaluzyjskich patiach. W takich miejscach spotkałem prawie wszystkich znanych mi wykonawców flamenco - mówi. - Te spotkania i nocne, wspólne muzykowanie dały mi więcej niż najdroższe lekcje. Poznałem małe, białe, górskie miasteczka u podnóża kruszących się starych fortów mauretańskich, gdzie rodziło się flamenco. Poczułem klimat ukwieconych patio, które były inspiracją dla twórców tej niezwykle ekspresyjnej muzyki. Poznałem duende, czyli ducha flamenco, którego w oderwaniu od takich miejsc nie nauczyłbym się ani z najmądrzejszych książek, ani od największych mistrzów. Tam, na miejscu, zrozumiałem wreszcie specyficzny charakter flamenco, które zrodziło się z przemieszania kultur, jakie wnieśli do Andaluzji Fenicjanie, Kartagińczycy, Grecy, Rzymianie, Arabowie, Żydzi i Cyganie - dodaje.
Michał Czachowski, jako Polak grający flamenco i wiedzący o tej muzyce więcej niż wielu rodowitych Hiszpanów, był w tamtym środowisku ogromnym kuriozum. Hiszpanie zaczęli zapraszać go do siebie, pokazywali znajomym, a nawet nagrywali swoją własną muzykę w jego wykonaniu.
Kilka lat później swoją grą rzucił na kolana jury międzynarodowego festiwalu w Cabella Ligure we Włoszech. Po tym występie dostał zaproszenie do elitarnej Akademii Muzycznej w Nagpur, w Indiach, jako nauczyciel gitary flamenco i uczeń dowolnie wybranego instrumentu indyjskiego. Wybrał tradycyjny, dwudziestostrunowy sitar.
Kompozycje zyskały uznanie
Pobyt w Indiach był przełomowym momentem w myśleniu Czachowskiego o flamenco. Odtąd zaczął je sycić muzyką hinduską.
- Flamenco nie istnieje w zapisach nutowych. Jest muzyką improwizowaną - tłumaczy. - Nawet jej twórcy za każdym razem inaczej grają swoje kompozycje lub wręcz mieszają je ze sobą. Flamenco rodzi się pod wpływem chwili. Nieustannie rozwija się i wzbogaca, chłonąc nowe elementy: jazzowe, latynoamerykańskie, arabskie... Choć nikt dotąd nie połączył flamenco z muzyką etniczną Indii, to jednak nie jest to wcale tak bardzo odważny eksperyment. Wszak Cyganie, którzy współtworzyli andaluzyjskie flamenco, przywędrowali właśnie z Indii...
Jest to zatem cofnięcie flamenco do korzeni. Wskazuje na to tytuł płyty "Indialucia", czyli połączenie Indii z Andaluzją, która w języku hiszpańskim brzmi "Andalucia". Rok temu "Indialucia" bardzo spodobała się internautom, czego wyrazem było przyznanie jej pierwszego miejsca w konkursie "Wirtualne gęśle". W konkursie Polskiego Radia na najlepszą płytę roku otrzymała miejsce drugie. Tak zdecydowała komisja złożona z dziesięciu dziennikarzy radiowych specjalizujących się w muzyce. Zobaczymy, czy zostanie uznana godną Fryderyka jako Album Roku Folk/Etno.
Autor płyty wrócił niedawno z dwumiesięcznego pobytu w Indii, gdzie koncertował z największymi gwiazdami muzyki indyjskiej i uczył się muzyki klasycznej z Południa tego kraju. Efekty tych lekcji będą pobrzmiewać na nowej płycie.
Ostatnie dni Michał Czachowski spędził w Warszawie, gdzie nagrywał płytę, która łączy flamenco z muzyką cygańską. Na swoim koncie ma udział w projekcie latynoamerykańskim pt. "Noche de boleros" oraz w filmie Wojciecha Cejrowskiego na temat Indii, gdzie gra na sitarze.
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?