Dwa lata temu niemal wszyscy klienci banków wypytywali specjalistów o kredyty denominowane w euro. Dzisiaj królują złotówki. Popularność kredytów walutowych osiągnęła szczyt na przełomie 2000 i 2001 roku. Powód był prosty - kredyty w euro, dolarach, czy frankach szwajcarskich były o wiele niżej oprocentowane niż złotowe.
Przypomnijmy, że przez długi czas za euro trzeba było zapłacić mniej niż 4 złote. Podobnie przedstawiał się kurs dolara amerykańskiego. Potem wszystko zaczęło się zmieniać jak w kalejdoskopie. Euro kosztowało coraz więcej, więc i wszyscy, którzy mieli do spłacenia comiesięczne raty zaczęli z przerażeniem patrzyć na lawinowo rosnące wydatki. Wielu klientów zdecydowało się na przewalutowanie kredytów wychodząc z założenia, że rodzima waluta jest mimo wszystko najpewniejsza.
- Od dwóch lat nasi doradcy kredytowi ostrzegają klientów przed ryzykiem kursowym - mówi Tatiana Kuwak-Frentzel z Pekao SA. - zasada jest taka, że najlepiej brać kredyt w takiej walucie w jakiej wpływają na nasze konta dochody.
Również ING Bank Śląski znacząco ograniczył ofertę kredytów w innych niż złoty walutach.
- Odradzamy klientom zaciąganie takich kredytów - mówi Brunon Bartkiewicz, prezes ING Banku Śląskiego.
Specjaliści twierdzą, że nikt nie jest w stanie przewidzieć jak w dłuższej perspektywie zachowa się kurs konkretnej waluty. Jednak jest kilka banków, które wciąż oferują kredyty w innych niż złoty walutach.
- Kredyty walutowe wciąż są tańsze niż złotówkowe - mówi Marek Ryczkowski z PKO BP. - W długim okresie czasu ryzyko walutowe się minimalizuje, więc warto by o tym wiedzieli ci, którzy chcą zaciągnąć kredyty hipoteczne. Spłaca się je nawet 25 lat.
Klienci wydają się jednak sparaliżowani informacjami z poprzednich miesięcy. Dotyczy to szczególnie kredytów samochodowych. W Górnośląskim Banku Gospodarczym w 2002 roku 64 procent kredytów samochodowych denominowanych było w euro i dolarach. Teraz tylko co piąty.
- Kredyty walutowe to obecnie około 8 procent wartości wszystkich naszych kredytów - mówi Jolanta Bogusz, dyrektor departamentu PR GBG SA.
Są jednak i tacy, którzy uważają, że na różnicach kursów wciąż można nieźle zarobić. Wciąż warto polecić kredyt denominowany we frankach szwajcarskich. Waluta to pewna i stabilna, a oprocentowanie bardzo atrakcyjne. Zupełnie inna jest sytuacja amerykańskiego dolara. Kurs na poziomie 3 złotych i 70 groszy uznawany jest za bardzo niski. Być może w ciągu kilku najbliższych miesięcy będziemy świadkami spektakularnych wzrostów. Powtórzy się więc sytuacja jakiej doświadczaliśmy z euro.
Banki oferują kredyty w złotówkach, frankach szwajcarskich, amerykańskich dolarach i euro. Które są najbardziej korzystne? przeprowadziliśmy symulację. założyliśmy, że chcemy zaciągnąć kredyt w wysokości 100 tysięcy złotych, na 10 lat. Mamy wkład własny w wysokości 20 procent wartości nieruchomości. Powoduje to, że oprocentowanie stosowane przez banki mieści się w granicach średniej. (Najdroższe są kredyty na sfinansowanie 100 procent wartości nieruchomości, najtańsze, gdy brakuje nam mniej niż 25 procent wartości kupowanej nieruchomości)
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?